Jesienią odbywa się zwykle („dla celów statystycznych”) liczenie wiernych. Dawniej mówiło się pięknie po łacinie o uczestniczących we Mszy św. - „dominicantes”, a o przystępujących do Komunii św. - „comunicantes”. Szkoda, że wyliczane wielkim nakładem sił procenty uczestnictwa dają niewielkie wyobrażenie o tym, dlaczego ochrzczeni ludzie przychodzą do kościoła bądź unikają spotkania z Chrystusem...
Proponuję w tym roku jako kanwę rozważań tekst Ewangelii Janowej (J 4, 19-24), będący fragmentem rozmowy Jezusa z Samarytanką. Kiedy kobieta przekonuje się, że ma przed sobą kogoś niezwykłego, nie waha się zadać pytania ze swej istoty najtrudniejszego. Pyta o przyczynę oddawania czci Bogu w różnych miejscach: Samarytanie na górze Garizim, Żydzi w Jerozolimie. Odpowiedź Mistrza jest zaskakująca. Z jednej strony potwierdza On znaczenie Jerozolimy, ponieważ to sam Bóg wskazał miejsce i objawił formy kultu, z drugiej natomiast mówi o „prawdziwych czcicielach” i o oddawaniu czci Ojcu „w Duchu i prawdzie”. Dziwne stwierdzenie Chrystusa ma zapewne taki sens: świątynia jerozolimska traci swoje znaczenie wraz z przyjściem Mesjasza i ogłoszeniem nowego Prawa, opartego na odkupieńczej śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Ojca można będzie odtąd uwielbić tylko w Jego Synu i w sposób wskazany przez Ducha Świętego. Mówiąc językiem bardziej zrozumiałym, każde ludzkie serce otwarte na Boga będzie miejscem prawdziwego kultu, ponieważ Bogu nie tyle zależy na budowlach, ile na świątyniach ludzkich dusz. Trzeba jasnego rozeznania, by nie stracić kontaktu z Bożym realizmem. Jezus nie mówi o tym, że nie trzeba będzie świątyń! Wyraża natomiast prawdę, że formalizm ofiar Starego Przymierza nijak się miał do prawdy o Bogu - Osobie, która ponad wszelkie dary pragnie najbardziej ludzkiej miłości.
Wracając dzisiaj myślą do kościołów, w których przyjmowaliśmy kolejne sakramenty święte, patrząc na świątynie, w których teraz się modlimy, zastanówmy się przez chwilę, czy jesteśmy zwyczajnie wdzięczni naszym przodkom, którzy te budowle wznosili? Czy mamy ich wiarę, by swój kościół budować, remontować, upiększać; by traktować go jako rzeczywiście „swój”? Czy wierzymy, że świątynia jest prawdziwym domem Boga? Czy nie próbujemy „zadowolić” Chrystusa, przekraczając „z łaski” zaledwie próg, lecz nie zbliżając się do ołtarza?... Powiększajmy statystyczne procenty, chłonąc naukę Pana i stając się autentycznie Jego... domem!
Pomóż w rozwoju naszego portalu