5 listopada w godzinach wieczornych natknęłam się przypadkiem na audycję telewizyjną emitowaną w programie II, w której rozmawiano o kiczu. Zaproszeni goście, których nazwisk niestety nie znam, ponieważ nie oglądam telewizji zbyt często, wypowiadali się z wielkim znawstwem na ów temat. Rozmowa dotyczyła głównie sztuk plastycznych, dzieł, które sztuką w pełnym tego słowa znaczeniu nie są i być nie mogą, są natomiast tandetą, lichotą, szmirą i bezwartościowym, nastawionym na masową skalę wyrobem przeznaczonym dla ludzi o niewyrobionym i złym guście. Mówiono o różnych rodzajach kiczu, między innymi o patriotycznym, gdzie przeładowanie symboliką odwołuje się wyłącznie do powierzchownych uczuć, o sławnych już i wszystkim nam znanym jako kicz jeleniach na rykowisku, o łabędziach w sadzawce fontanny i baletnicach wśród kwiatów.
Racja, zawsze było tego dużo! Moi rodzice i babcia, choć żyli bardzo ubogo, starali się o gustowne urządzenie domu, o to, by nigdy nie znalazły się w nim tandetne ozdóbki, figurynki czy ozdabiane pazłotkami i tłuczonymi szkiełkami bibeloty, które widywałam w mieszkaniach niektórych moich koleżanek. "Lepsza jedna dobra reprodukcja niż duża ilość byle jakich obrazów" - mawiała babcia. W domu nie było sztucznych kwiatów ani ckliwych portrecików. Na niedzielne wyjścia do kościoła nie odziewano mnie w krakowski strój, pomimo że prawie wszystkie dziewczynki z podwórka takowy posiadały, nie kupowano mi też złoto malowanych pierścionków z błękitnymi czy czerwonymi oczkami, a moja sukienka do I Komunii św. była prosta i skromna, pomimo że marzyły mi się tiule, koronki i falbany.
"Prawie każdy z nas ma w sobie coś z dziecka i prawie każdy ma jakieś, czasem dość szczególne, umiłowanie kiczu" - mówił jeden z rozmawiających przed kamerą. Też prawda! Wprawdzie nie tęskniłam nigdy do szklanych paciorków ani plastikowych ozdóbek, ale do dziś, pomimo że jestem już bardzo dorosła, trochę mi żal, że nie wdziałam nigdy haftowanego cekinami serdaczka i że na moich ramionach nie powiewały pęki kolorowych wstążek.
Dalej rozmawiano o kiczu i pseudosztuce sakralnej. I tego też jest, niestety, dużo. Bubli i kiczu nie ustrzegły się sklepy z dewocjonaliami. Przechodząc czasem obok witryn, ze zgrozą dostrzegam paskudnie wykonane figurki świętych osób lub obrazki znienacka mrugające oczami na patrzącego.
I w telewizyjnej rozmowie było dużo prawdy. Upstrzenie ozdóbkami i cacuszkami wygląda nieestetycznie i nie przystoi szczególnie godnym miejscom.
Aż wreszcie, w ostatnich minutach audycji, jedna z mądrych pań, podając kolejny przykład kiczu, powiedziała: "Madonna w różach i dzieci-pastuszkowie", a po chwili dodała: "Dlaczego właściwie Bóg nie objawiał się ludziom mądrym, wykształconym i inteligentnym, choćby na przykład teologom, tylko prostym, niepiśmiennym i mało rozgarniętym?
Współrozmówcy mądrej pani zamilkli, a ja przywołałam w pamięci radę mojej mądrej babci, która uczyła mnie, żeby pochopnie nie posądzać ludzi o złośliwość, złą wolę czy chęć czynienia zła. Sądzę więc, że mądra pani pomyliła się, zapomniała lub nie miała okazji zapoznać się z Pismem Świętym, może nie miała okazji zapoznać się z Listami św. Pawła. Więc tej mądrej pani w szczególności, a także tym wszystkim, którzy mają podobny jak mądra pani teologiczny problem, polecam fragment Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian: "Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć, i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga" (1Kor 1, 20-21; 27- 29).
Czy kiczem dla mądrej pani są szczere serca i czyste myśli prostych ludzi? Cóż, chyba mimo wszystko niełatwo jest oddzielić wielką sztukę od prawdy i naturę od kiczu. Łatwo natomiast mądrą z pozoru rozmowę brakiem wiedzy zamienić w kicz. Współczuję mądrej pani. Życzę jej troszeczkę czasu na naukę i radzę najpierw pomyśleć, a potem mówić, szczególnie w telewizji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu