Reklama

Ostatnie chwile Władysława Stanisława Reymonta

Niedziela łódzka 49/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sejm RP ogłosił w styczniu bieżący rok 2000 Rokiem Reymontowskim w związku z 75-leciem śmierci pisarza, która nastąpiła 5 grudnia 1925 r., a poprzedziły ją miesiące ciężkiej choroby.

W listopadzie 1924 r. Akademia w Sztokholmie przyznała Wł. Reymontowi literacką nagrodę Nobla. Na 10 grudnia zaplanowano uroczyste jej wręczenie. Niestety, stan zdrowia pisarza wykluczał wyjazd nie tylko na te uroczystość, ale wstrzymywał zaplanowaną podróż na południe Francji w celu leczenia. 14 listopada Reymont napisał do posła Alfreda Wysockiego: "Drogi Panie, piszę w dwadzieścia cztery godziny po otrzymaniu wiadomości o Noblu. Nie mogłem wcześniej, brakowało sił, roztrząsłem się do dna. Na dobitkę od tygodnia czułem się gorzej, zupełnie nie wychodziłem. I przyznaję się przed Wami, że ta nagroda uderzyła we mnie istotnym, wstrząsającym piorunem. (...) Ani na chwilę nie miałem przekonania o dostaniu tej nagrody. Więc kiedy to się stało, poczułem się wprost zdruzgotany wrażeniem, co w moim stanie serca zaprowadziło mnie znowu do łóżka i mój wyjazd na Południe odkłada się (...) Bardzo mnie to (zaproszenie do Sztokholmu - przyp. C. J.-M.) wzrusza, ale jeszcze więcej boli, że wykonać tego nie mogę. Chory jestem, często nie mam sił na przejście pokoju, więc ani wolno marzyć o jazdach poza morze, przyjęciach, uroczystościach i tylu mocnych wrażeniach, (...) Okropne! Nagroda Nobla, pieniądze, sława wszechświatowa i człowiek, który bez zmęczenia wielkiego nie potrafi się rozebrać. To istna ironia życia, urągliwa i prawdziwie szatańska. A może i co innego. Nie wiem, czy wiecie, ale ja jestem głęboko wierzący, więc przyjmuję, co na mnie spada, jak dopust Boży. (...) Juści chciałbym jeszcze pożyć, bo chciałbym jeszcze coś zrobić. (...) To nie ja, to Polska świeci tyumf. Nie ja, lecz polska ziemia i jej lud".

Do warszawskiego mieszkania państwa Reymontów napływało codziennie wiele listów i depesz gratulacyjnych od działaczy, stronnictw politycznych i instytucji kulturalno-oświatowych, od redakcji dzienników i czasopism. Na polecenie pisarza do specjalnej teczki odkładano listy z Kobieli Wielkich, Wolbórki, Lipiec, Tuszyna, Kołaczkowa i innych miejscowości, z którymi było związane przed wszystkim jego dzieciństwo i młodość. "Telefony, depesze i wizyty literalnie mnie dobijają. Kładę się do łóżka, uciekam tam przed ludźmi" - pisał w liście do Morawskiego. Wreszcie zaniechano nawet odczytywania depesz i listów, choć laureat - mimo wyczerpania - interesował się reakcją społeczeństwa na nagrodę.

W maju 1925 r. Wł. Reymont został członkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego "Piast", którego zarząd postanowił godnie uczcić wielkiego pisarza. Zaproponowano w tym celu zorganizowanie ogólnopolskich dożynek w Wierzchosławicach, wybierając termin szczególny - uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Mimo kłopotów ze zdrowiem, pisarz pragnął wziąć udział w zaplanowanych dożynkach i dlatego - jak podaje Stanisław Dzendzel - prosił listownie lekarza: "termin 15 sierpnia, raczej 11, zbliża się nieubłaganie i pragnąłbym na ten czas czuć się jako tako. Musi mnie szanowny Pan wyreperować znowu trochę".

W tym samym i do tego samego lekarza żona Aurelia pisała następująco: "W ogóle stan jego mnie niepokoi. Toteż bardzo byłabym wdzięczna Panu Doktorowi, gdyby mu bezwzględnie zabronił do Krakowa jechać...".

Mimo sprzeciwów żony, ale jednak z przyzwoleniem lekarzy, Reymont wziął udział w dożynkach na swoją cześć. Z ogromnym wzruszeniem słuchał licznych przemówień i przyjmował dary, ale zmęczony emocjami zrezygnował z wygłoszenia przygotowanego przemówienia, ograniczając się do kilku serdecznych zdań.

Wyjazd do Wierzchosławic źle wpłynął na zdrowie pisarza. We wrześniu nastąpiło tak wielkie pogorszenie stanu zdrowia, że trzeba było skorzystać z leczenia w poznańskim szpitalu (z Kołaczkowa było najbliżej). Pod koniec października Reymontowie przyjechali do Warszawy, by tam spędzić zimę. Pisarz czuł się źle i - jak napisał H. Dzendzel - "o śmierci mówił często. Nie uważał zejścia z tego świata za dopust Boży, ale jako konieczność, jako coś najbardziej naturalnego. Chciał umrzeć w Warszawie. Tu spocząć wiecznie na Cmentarzu Powązkowskim. Miejsce sam sobie wybrał".

Na dwa tygodnie przed śmiercią Reymont napisał: "Śmierć nie jest straszna, straszne jest tylko życie i cierpienie". Był już tak słaby, że zaledwie podtrzymywany mógł przejść parę kroków przez pokój, nawet pisanie przychodziło mu z trudem. A tak bardzo chciał dokończyć powieść z życia Polonii amerykańskiej (Z obcej ziemi) i jeszcze napisać książkę o bracie Albercie Chmielowskim, którego znał osobiście.

2 grudnia odwiedził Reymonta ks. prof. Władysław Szczepański. Wtedy pisarz skorzystał z możliwości spowiedzi, a następnego dnia z rąk ks. Szczepańskiego przyjął Komunię św. W nocy z 4 na 5 grudnia rozpoczęła się agonia. Przy chorym czuwała żona, a także jego siostrzeniec Jan Załęski i krewny - kapitan Munkiewicz. Pisarz umarł w spokoju, przytomnie, z godnością...

Serce pisarza wmurowano w filar kościoła pw. Świętego Krzyża w Warszawie, a zabalsamowane ciało pochowano na Cmentarzu Powązkowskim, w Alei Zasłużonych. Aleja ta (podaję za S. Talikowskim) powstała w związku ze śmiercią Noblisty, za zgodą kard. Aleksandra Kakowskiego i w porozumieniu ze Związkiem Literatów.

Przez cztery dni poprzedzające pogrzeb trumna z ciałem pisarza była wystawiona w warszawskiej katedrze św. Jana, dokąd ciągnęły tłumy, oddać ostatni hołd zmarłemu. Najwyżsi dostojnicy państwowi i przedstawiciele placówek dyplomatycznych składali wieńce. Przybyły liczne delegacje chłopskie: z Kobieli Wielkich, Lipiec, Charłupi Wielkiej i Kołaczkowa. W barwnych strojach ludowych wystąpiła delegacja z województwa krakowskiego i niemal wszystkich regionów Polski. Olbrzymie wieńce złożyły delegacje z Łodzi, Skierniewic, Radomska i Wrześni. W galowych mundurach przyjechali górnicy z Wieliczki i Bochni, a w siermięgach - delegacja wierzchosławicka; nie zabrakło także kolejarzy. Za karawanem z trumną szli członkowie rodziny i jechały trzy wozy z wieńcami, w tym jeden - duży, chłopski, drabiniasty.

Nad grobem biskup podlaski Henryk Przeździecki odprawił egzekwie, a potem nastąpiły liczne przemówienia. W imieniu literatów pożegnali pisarza Adam Grzymała-Siedlecki, Leopold Staff i Jarosław Iwaszkiewicz.

Z relacji z pogrzebu Henryk Dzendzel napisał: "Głucho uderzały grudki ziemi z Kobieli Wielkich o wieko trumny. Podał je Witosowi stojący obok wójt gminy, Piotr Skorupa. Wkrótce u grobu została niewielka grupka. Wdowa z najbliższą rodziną, Tosia (służąca), sąsiedzi z Kołaczkowa, znajomi z Kobieli i Lipiec. Tych nie można było oderwać od grobu. Płakali, modlili się wzruszeni, że do końca Był im wierny i kazał się pochować po chłopsku, a nie w murowanym grobie".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Ocena: +3 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Każdy znalazł coś dla siebie

2024-04-18 12:56

[ TEMATY ]

KSM

Zielona Góra

Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży

Uniwersytet Zielonogórski

Koło Akademickie KSM przy UZ

gry planszowe

Katarzyna Krawcewicz

"Wsiąść do pociągu" rozgrywane w holu Uniwersytetu Zielonogórskiego

Koło Akademickie KSM zorganizowało 17 kwietnia na Uniwersytecie Zielonogórskim wieczór z planszówkami.

Spotkanie otwarte dla wszystkich studentów odbyło się w Kampusie A.Gracze korzystali z KSM-owych gier albo przynieśli własne. Na stolikach rozłożono planszówki i karcianki, gry bardzo proste i te zaawansowane.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Ripamonti: jesteśmy świadkami wycofywania się z prawa do azylu w Europie

2024-04-18 17:39

[ TEMATY ]

Unia Europejska

Włochy

migracja

Ks. Ripamonti

robertopierucci/pl.fotolia.com

W Europie jesteśmy świadkami wycofywania się z prawa do azylu - uważa ks. Camillo Ripamonti, kierujący Centro Astalli - jezuickim ośrodkiem dla uchodźców w Rzymie. Postawę taką sankcjonuje, jego zdaniem, Pakt Migracyjny, przyjęty kilka dni temu przez Parlament Europejski.

Według niego fakty i sytuacje z 2023 roku pokazały, że „zjawiska migracji nie rozwiązuje się poprzez outsourcing [kierowanie migrantów do krajów trzecich - KAI], push-backi, brak realnej polityki ratowniczej na morzu i przyspieszone procedury na granicy”. „Tego, co uważa się za problem migracyjny, nie rozwiązuje się poprzez usuwanie ludzi z ziemi europejskiej, ale poprzez usuwanie przyczyn przymusowej migracji” - wskazał włoski duchowny.

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: aborcja to temat zastępczy, świetny na kampanię

2024-04-19 08:54

[ TEMATY ]

aborcja

Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

Tematy, które bazują na społecznych emocjach, są tematami bardzo wygodnymi, zastępczymi, świetnymi na kampanię - powiedział prezydent Andrzej Duda, pytany w wywiadzie dla TV Republika o projekty liberalizujące przepisy aborcyjne.

"Tematy, które bazują na społecznych emocjach są tematami bardzo wygodnymi, zastępczymi, świetnymi na kampanię. Zostały wyjęte jak przysłowiowy +króliczek z kapelusza+, po to, by się nimi posługiwać" - powiedział prezydent RP Andrzej Duda w czwartkowym wywiadzie, udzielonym TV Republika w Nowym Jorku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję