Reklama

Niedziela Sosnowiecka

Kubuś - cud ocalenia

Jest święto Matki Bożej Fatimskiej, 13 października 2011 r., kolejna rocznica „cudu słońca”. Do klasztoru Dominikanów w Gidlach przyjeżdżają Asia i Mariusz z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Będzinie, by prosić o łaskę uzdrowienia dla swojego synka Kubusia. Wierzą, że Maryja może wyprosić u Syna to, co po ludzku wydaje się niemożliwe. Wierzą, że Najcudowniejsza z Matek, Uzdrowienie Chorych, wbrew temu co mówią lekarze i cała medycyna, nie zawiedzie. To co dzieje się następnego dnia nie można określić inaczej, jak tylko cud...

Niedziela sosnowiecka 52/2012, str. 6-7

[ TEMATY ]

dziecko

Agnieszka Lorek

Uśmiechnięty Kubuś

Uśmiechnięty Kubuś

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kubuś przyszedł na świat 2 marca 2011 r. Z jego narodzin cieszyli się wszyscy - mama, tata, babcia, dziadziuś, siostrzyczka Ola, cała rodzina, przyjaciele i znajomi. Tak jak zawsze, gdy na świat przychodzi nowy człowiek. - Do 7. miesiąca życia dziecka jakby nie było - grzeczny, zdrowy, uśmiechnięty, rósł jak na drożdżach - opowiadają rodzice Kuby, oboje nauczyciele będzińskich szkół.

Lekarski wyrok

W piątek, 7 października 2011 r., także w maryjne święto Matki Bożej Różańcowej, wystąpiła wysoka temperatura. Podane natychmiast leki przeciwgorączkowe nie działały. Chłopczyk zaczął słabnąć, stracił też apetyt. Następnego dnia rodzice pojechali do szpitala w Czeladzi. Lekarz stwierdził zapalenie gardła, wypisał antybiotyk. Poprawa powinna przyjść szybko. Minęły 2 dni, a sytuacja nie zmieniła się nic na lepsze. W poniedziałek kolejna wizyta, u innego lekarza. Ten stwierdził zapalenie płuc. Skierowanie do szpitala. Tam wszystkie badania łącznie z tomografią. Kubuś zaczął tracić świadomość, leżał w łóżeczku bez kontaktu, bez reakcji... - We wtorek rano przewieziono nas do Centrum Pediatrii i Onkologii w Chorzowie na oddział neurologii. Kubusiowi zrobiono tam punkcję, której wynik był dramatyczny. Wykryto wirusowe zapalenie mózgu, później dołączyła ostra niewydolność oddechowo-krążeniowa, zaburzenia rytmu serca oraz niedokrwistość. Pani ordynator wezwała nas do siebie zaznaczając na wstępie, że nie ma dobrych wieści i trzeba być przygotowanym na najgorsze. „Jeśli nawet uda mu się zwyciężyć chorobę, to będzie dzieckiem potrzebującym stałej opieki, upośledzonym umysłowo. Z takich chorób się raczej nie wychodzi” - powiedziała. Jej słowa dźwięczały mi w uszach jak rozszalały dzwon. Co robić? Dlaczego? Gdzie szukać pomocy? Jak żyć bez niego? Bezsilność, bezradność wobec lekarskiego wyroku mieszała się z nadzieją, że przecież to nie koniec - wyznaje drżącym głosem mama Kubusia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W rękach Matki

Stan dziecka pogarszał się. - Mogliśmy odwiedzać go na OIOM-ie 3 razy w ciągu doby. Leżał nienaturalnie wygięty, opuchnięty, nagi, w samym tylko pampersie, podłączony do kroplówek, respiratorów, z założoną sondą, wenflonami, a przy jego łóżeczku mnóstwo monitorów, które coś wskazywały. Był reanimowany. Do tego wszystkiego dołączył refluks przełykowo-żołądkowy i biegunka. Dostawał ok. 30 leków jednocześnie, więc i żołądek zaczął wysiadać - tłumaczy Mariusz, tata Kubusia.

Minęło 5 dni od pierwszych oznak choroby. To wystarczyło, aby wiadomość o dramatycznej walce dziecka i jego rodziców rozniosła się wśród krewnych, znajomych, przyjaciół. Wszyscy, w Polsce i poza jej granicami złączyli się w modlitwie o ratunek, o pomoc do nieba. - Tam, w niebie chyba była prawdziwa rewolucja - ze łzami w oczach wyznaje p. Krysia, babcia chłopczyka, pielęgniarka. Za dziecko modliła się cała bliższa i dalsza rodzina, dzieci i nauczyciele szkół, w których pracują Asia i Mariusz, lekarze i pielęgniarki - znajome babci Kubusia, klerycy w seminarium, siostry zakonne, księża na misjach, odprawiane były Msze św. w będzińskich parafiach, na Jasnej Górze, w Łodzi, w domach zakonnych, w krakowskim seminarium, a także u Matki Bożej w Gidlach. - Pozostało nam tylko się modlić. Lekarze nie chcieli za dużo mówić, rozkładali w geście bezradności ręce. Życie odchodziło z naszego synka, czułam to, dlatego krytycznego dnia poszłam do naszego proboszcza, ks. Pawła Rozpiątkowskiego po Mszy św. z zapytaniem, czy mogę jako matka dać mu ostatnie namaszczenie? - z trudem nawet po roku wypowiada te słowa p. Asia. - To jednak wraca… - tłumaczy. Patrząc jednak na pełnego energii Kubusia, który właśnie biega po pokoju zainteresowany wszelkimi elektronicznymi rzeczami, opanowuje łzy. - Wtedy ksiądz proboszcz powiedział słowa, które zadziałały jak lek, wróciła nadzieja, ostatnia nadzieja. „Ja głęboko wierzę w Matkę Bożą Gidelską. Życie Kubusia zostawcie w Jej rękach” - powiedział.

Reklama

Przemycone wino

13 października z samego rana Asia i Mariusz pojechali do Gidel. Wpisali się do Księgi Próśb, długo modlili przed cudowną figurą Maryi. Spotkali się z dominikanami, opowiadając o Kubusiu i o braku skutecznego medycznego ratunku. Wiedzieli, że specyfiką gidelskiego sanktuarium jest wino, prosili o nie, pytali jak je stosować, żeby było skuteczne. Po otrzymaniu instrukcji, że winem należy posmarować chore miejsca i odmówić przy tym modlitwę, jeden z ojców wyjaśnił także to, co najistotniejsze: „Skuteczne jest tylko to, czego Pan Bóg chce, a Matka Boża wyprosi”. Rodzice Kubusia dowiedzieli się również, że w 1. niedzielę maja figurkę Matki Bożej zanurza się w winie, które potem rozdaje się ludziom w małych ampułkach, a receptura dominikanów brzmi: kropla wina - wiadro wiary. - Dostaliśmy 6 ampułek wina. Wiedzieliśmy jednak, że potrzeba więcej wiary, zaufania, zawierzenia niż wina. Prosto z Gidel pojechaliśmy do Kubusia na OIOM. Drżało mi serce, gdy tam wchodziłam, czy zdążę, czy zastanę go jeszcze w łóżeczku. Stan był krytyczny. Myślałam tylko, jak przemycić wino, ponieważ na oddział wchodzi się pojedynczo, w odpowiednim ubraniu, trzeba umyć ręce, zdezynfekować specjalnym płynem itd. Przed wejściem posmarowałam sobie nadgarstki winem, a przy myciu rąk bardzo uważałam, żeby go nie zmyć. Doszłam do naszego synka i odmawiając modlitwę posmarowałam mu główkę, płuca, brzuszek. To był wieczór, 13 października. Tej nocy nikt nie spał, nie mogliśmy doczekać rana, by pojechać do Kubusia - opowiada mama chłopczyka.

Drugie narodziny

Następnego dnia z bijącymi sercami, ściśniętym gardłem, ale i głęboką nadzieją rodzice dziecka czekali pod gabinetem lekarza prowadzącego. - Wiecie państwo, nie wiem co się stało, dziecko zaczęło wracać do normy, reagować na głosy, w kilka godzin nastąpiła regresja zmian, potwierdzają to wyniki badań. Mogę powiedzieć tylko jedno, jeśli jesteście wierzący podziękujcie Bogu. Z punktu widzenia medycyny dziecko nie miało prawa z tego wyjść - usłyszeli. - Pochylając się nad nim dodawałam siły słowami: Kuba, Ty musisz wszystkim pokazać, jak się uśmiechasz. Wychodzimy razem, weź się w garść, wracamy do domu, do babci, dziadziusia, siostrzyczki. Wszyscy na Ciebie czekają - wspomina mama Kubusia. Zaraz potem pokazuje zdjęcie z telefonu komórkowego, które zrobiła małemu, kiedy opuszczał OIOM. Był uśmiechnięty! Potem trafił jeszcze na oddział neurologiczny, a następnie na niemowlęcy. 31 października był już w domu. - Jakiś czas byliśmy pod kontrolą lekarską, robiliśmy badania, ale wszystkie wychodziły w normie. Kubuś dostał leki wspomagające odporność, a w tej chwili nie wymaga podawania stałych leków - tłumaczy Mariusz. Jest bardzo ciekawy świata, inteligentny, mądry, a jego ulubionym zajęciem jest ubijanie z mamą kotletów oraz wszystko, co elektroniczne - kamera, aparat, telefon. Ubiegłoroczne święta Bożego Narodzenia były wyjątkowe. Przy wigilijnym stole spotkała się cała rodzina, która cieszyła się raz jeszcze z narodzin Kubusia, może jeszcze bardziej niż wtedy.

Reklama

Najpiękniejszy podarek

- Nie wiem jeszcze, co go w życiu czeka, ale myślę, że tam, w niebie mają względem niego jakieś poważne plany - uśmiecha się mama Kubusia. - Do końca naszych dni będziemy dziękować Bogu za cud uzdrowienia, a 13 października br., w rocznicę ocalenia przyszedł czas na szczególne podziękowanie podczas Mszy św. w parafialnym kościele za łaski Gidelskiej Pani. Był z nami też Kuba, który w momencie wypowiadania słów wdzięczności za łaskę powrotu do zdrowia, znalazł się przed samym ołtarzem - mówi tata chłopczyka. Wtedy też na placu kościelnym parafii NSPJ w Będzinie poświęcona została maryjna kapliczka, jako wotum wdzięczności wszystkich, którym Gidelska Pani wyprosiła u Boga życiowe sprawy. - To inicjatywa naszego proboszcza, ks. Pawła Rozpiątkowskiego, który i nam wskazał tę drogę, za co jesteśmy mu ogromnie wdzięczni - zaznaczają rodzice dziecka.

A w małym, dziecięcym pokoju Kubusia oprócz przytulanek, samochodów i innych zabawek jest miejsce szczególne, dla Gidelskiej Matki, która zdaje się pełnymi miłości oczyma patrzeć na dziecko, które ocaliła. Pewnie gdy trochę podrośnie i więcej będzie rozumiał sam pojedzie, by z wiarą i wdzięcznością pokłonić się Tej, od której otrzymał najpiękniejszy podarek - Życie...

2012-12-31 00:00

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rodzina jest najważniejsza - narodziny dziecka zgłaszajcie online

[ TEMATY ]

dziecko

ministerstwo

koronawirus

Materiał prasowy Ministerstwa Cyfryzacji

Mimo ograniczeń, w wielu miejscach życie toczy się takim samym trybem jak dotąd. Każdego dnia na świat przychodzą dzieci, których narodzenie trzeba zgłosić. Rodzicu, nie musisz w tej sprawie wybierać się do urzędu – zostań w domu, zrób to online.

Rodzice maluchów mają 21 dni od otrzymania karty urodzenia na to, aby zgłosić narodzenie nowego członka rodziny. To konieczne po to, by dziecku nadano numer PESEL, otrzymać odpis aktu urodzenia i zameldować syna lub córkę. Wszystkie te sprawy możesz załatwić w domowy zaciszu. Wystarczy komputer i krótka chwila.

CZYTAJ DALEJ

Jezus kochał Judasza do końca

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

pl.wikipedia.org

Rozważania do Ewangelii Mt 26, 14-25.

Środa, 27 marca. Wielki Tydzień

CZYTAJ DALEJ

W świetle Eucharystii, w ciszy konfesjonału - paulini i Jasna Góra

Patriarcha Zakonu Paulinów św. Paweł z Teb przez wielu skazany na śmierć głodową na pustyni, doświadczył Bożej troski i był z Bożej Opatrzności karmiony chlebem. Dziś prawie pół tysiąca paulinów każdego dnia Chlebem Eucharystycznym karmi ludzi na 4 kontynentach. W sercu Zakonu na Jasnej Górze żyje ponad 70 kapłanów. Misję tego miejsca i posługujących tu paulinów wciąż określają słowa św. Jana Pawła II, że „Jasna Góra to konfesjonał i ołtarz narodu”. Sprawowanie Eucharystii jako centrum życia całej wspólnoty i pracy apostolskiej paulinów wpisane jest w ich zakonne konstytucje.


Podziel się cytatem

Na Jasnej Górze Przenajświętsza Ofiara Chrystusa „dzieje się” niemal nieustannie. W 2023r. celebrowano 50 tys. 447 Mszy św. i udzielono prawie 3 mln Komunii św.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję