Zachowanie Twojego syna jest zupełnie naturalne. Jednak niezwykle często rodzice wymagają od swoich dzieci dojrzałości w sprawach, w których sami się takową dojrzałością wykazują. Zapominają, iż mają od swoich pociech o wiele więcej doświadczeń, które dodają im odwagi. Nic dziwnego, że Twój syn się denerwuje przed tym sakramentem. Nie ma jeszcze większej praktyki, spowiada się dopiero niespełna rok, więc nie bardzo wie, jak ma się zachować.
Dziecko, gdy zaczyna odczuwać swoją grzeszność, często wyraża przy tym dużo emocji: płacze, krzyczy, boi się, bije słabszych od siebie. Nie trzeba zanadto ingerować, oczywiście - na bicie innych nie można się zgadzać. Jednak te uczucia powinny na jakiś czas zawładnąć młodym człowiekiem. Zdobędzie on doświadczenie, które w przyszłości pozwoli mu poradzić sobie w podobnej sytuacji. W życiu sam będzie stawiać czoła wyzwaniom, więc musi kształtować w sobie tę umiejętność. Rodzice w takich chwilach powinni przyglądać się z boku, zawsze gotowi nieść pomoc, ale dopiero wtedy, gdy jest ona naprawdę konieczna. Kiedy już wszystko powróci do normy, radzę Ci porozmawiać z synem o tym, co się zdarzyło. Masz szansę dowiedzieć się o nim czegoś więcej, również o relacjach panujących w rodzinie. Pamiętaj, że to ma być rozmowa, a nie odpytanie dziecka. Dobrą nauką dla syna będzie Twoje świadectwo, możesz mu opowiedzieć, jak sama radzisz sobie w podobnych chwilach. Pomódlcie się razem.
Skuteczną metodą na poradzenie sobie z gwałtownymi emocjami jest opisanie ich. Dziecko może nie radzić sobie z pisaniem tekstu, więc jest to dodatkowe ćwiczenie. Oczywiście, nie należy stosować jej każdorazowo. Czasem można zaproponować synowi namalowanie swojego gniewu czy lęku.
Dziecko nie potrafi obiektywnie ocenić swoich grzechów, nie zdobyło jeszcze praktyki. Często wydaje mu się, że jest najgorsze. Boi się surowej kary, która w najlżejszym wymiarze objawi się krzykiem księdza w konfesjonale. Skąd im to przychodzi do głowy? Być może gdzieś o tym usłyszały, albo w domu krzyczy się ponad miarę.
Ten młody człowiek boi się odrzucenia, potęguje to przekonanie, iż nie spodoba się Jezusowi, ponieważ nie jest idealny. Przenosi swoje pojęcie bycia kochanym, akceptowanym z rodziców na Jezusa. A przecież Chrystus nie postępuje tak samo jak ludzie.
Czy nie uzależniasz "w słowach" miłości do syna od jego zachowania? W takich sytuacjach rodzi się w sercu tej małej jeszcze istoty przekonanie, że na miłość i przebaczenie należy zasłużyć. Sądzę, że wielu dorosłych uważa podobnie. Na szczęście Jezus tego od nas nie wymaga, bo kocha nas takimi, jakimi jesteśmy, pozwala nam na upadki, darowuje winy, umacnia. Trudno kogokolwiek przekonać o tym słowem, więc postaraj się, by w domu czuł, iż wybaczane są mu różne występki.
Jeśli dziecko doświadczy bezwarunkowego przebaczenia od bliskich, to łatwiej uwierzy, że nic nie stanie się mu w konfesjonale, będzie szczęśliwe. Będzie potrafiło przyjąć przebaczenie.
Pełną wersję odpowiedzi można znaleźć w internecie pod adresem: www.mateusz.pl/pow Pytania można przysyłać pod adresem: pow@mateusz.pl
Pomóż w rozwoju naszego portalu