W kończącym się roku 2002 Kościół w swoim nauczaniu żyje tajemnicą Miłosierdzia Bożego. Wszyscy pamiętamy przesłanie sierpniowej pielgrzymki papieskiej do Polski, połączonej z zawierzeniem świata Bożemu Miłosierdziu. Jednym z jej owoców stały się peregrynacje obrazu Jezusa Miłosiernego, zorganizowane w niektórych polskich diecezjach, w tym w diecezji toruńskiej. Stanowią one wielką szansę pogłębienia w wiernych świadomości, że Bóg, przez wielu chrześcijan postrzegany jako sprawiedliwy, surowy Sędzia, jest przede wszystkim kochającym Ojcem, zawsze gotowym przebaczyć skruszonemu grzesznikowi i na nowo obdarzyć go swoją łaską.
Jak należało się spodziewać, doroczny cykl wykładów otwartych, organizowanych od 8 lat w gmachu toruńskiego Seminarium Duchownego, również został poświęcony prawdzie o Bożym Miłosierdziu. Już pierwsze spotkanie, na którym w roli prelegenta wystąpił bp Andrzej Suski, dostarczyło słuchaczom wielu powodów do przemyśleń i przewartościowań. Biskup Andrzej, opierając się na przypowieści o miłosiernym ojcu i dwóch synach (por. Łk 15,11-32), znanej szerzej jako przypowieść o synu marnotrawnym, dokonał analizy treści kryjących się w pojęciu miłosierdzia, a sama przypowieść, choć wielokrotnie słyszana podczas liturgii Słowa, zinterpretowana przezeń z perspektywy ojca, nabrała nowego wymiaru.
Miłosierdzie a filantropia
Miłosierdzie nie jest programem dla chrześcijańskiej elity - stwierdził na początku Biskup Andrzej. Swoje wezwanie: "Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny" (Łk 6, 36) Jezus kieruje do każdego chrześcijanina na świecie, a nie tylko do wybranych. Ksiądz Biskup zwrócił uwagę, że w przytoczonym fragmencie Łukaszowej Ewangelii greckie kathos można oddać po polsku przez słowo "jak" (tę wersję wybrał tłumacz w Biblii Tysiąclecia) albo przez "ponieważ". W tej drugiej interpretacji Miłosierdzie Boże jawi się nie tylko jako wzór, ale również jako przyczyna wszelkich naszych aktów miłosierdzia. Tyle miłosierdzia jesteśmy w stanie okazać naszym bliźnim, ile sami potrafimy go przyjąć z rąk Bożych. Bez Bożej pomocy człowieka stać co najwyżej na filantropię.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ojciec milczał...
W świetle prawa żydowskiego prośba młodszego syna o przypadającą nań część majątku stanowiła najwyższą niegodziwość. On nie tyle nawet poprosił, co zażądał. Pokazał ojcu, że nie chce jego miłości, że nie zależy mu na możliwości dalszego bezpiecznego przebywania w jego domu, gdyż ma inne plany, a do nich potrzebne mu są pieniądze. Cóż na to ojciec? Mógł zbesztać niewdzięcznika, pokazać mu swoją władzę, odmawiając zuchwałej prośbie, a tymczasem w milczeniu, bez gniewu, choć głęboko zasmucony, zaakceptował jego wybór.
Ojciec nie przestał kochać...
Jak pamiętamy, syn rychło przekonał się, dokąd prowadzi wybrany przez niego model wolności. Prowadząc grzeszne życie, stracił odziedziczony majątek, popadł w skrajną nędzę i dopiero wówczas, sięgnąwszy dna, zapragnął się nawrócić. Tak jak przedtem widział w ojcu wroga swej wolności, tak teraz dostrzegł w nim jedynego jej gwaranta. Wybrał się w drogę powrotną, ułożył przemowę powitalną, w której, kierując się sprawiedliwoś-cią, wyznaczył sobie status już nie syna, lecz najemnika. I oto ojciec zachował się w sposób bardzo dziwny. Nie czekał na niego z kamienną twarzą, nie wygłosił "kazania", nie wypomniał tego, co się stało, machnął ręką na przehulaną przez syna połowę jego dorobku życiowego. Zamiast wcielić się w rolę surowego, aczkolwiek sprawiedliwego sędziego, wzruszył się, wybiegł synowi naprzeciw, rzucił się na szyję, ucałował go i nie pozwolił dokończyć samooskarżycielskiej mowy. Przekazując mu w darze pierścień, szatę i sandały, przywrócił go do wszystkich dawnych praw.
Inne oblicze miłosierdzia
Przed przebaczającym, rozradowanym ojcem stanęło teraz nowe wyzwanie: jak ułagodzić starszego syna, rozsierdzonego łatwością, z jaką brat hulaka uniknął gniewu i kary. Choć mógł załatwić rzecz jednym rozkazem, ojciec "wyszedł i tłumaczył mu". Nie zażądał ślepego posłuszeństwa, lecz zaapelował, by starszy syn, od lat posłuszny, lecz, jak się okazało, w głębi serca bardzo zgorzkniały, z logiki sprawiedliwości wzniósł się do logiki miłości. Przypowieści brakuje zakończenia - nie wiemy, czy starszy z braci wyrzekł się swej zatwardziałości. Można jednak wysnuć wniosek, będący zarazem przestrogą dla odbiorców tej przypowieści, że jeśli pozostał w swym zacietrzewieniu i uchylił się od miłości do brata, to jednocześnie wyrzekł się również miłości swego ojca. Żadne okoliczności nie mogą zwolnić chrześcijanina od obowiązku świadczenia miłosierdzia. Ta konkluzja pozostaje ważna dla Kościoła wszystkich czasów - zakończył swe wystąpienie Biskup Andrzej.
Aby przyjąć Boże miłosierdzie, potrzeba pokory
Dopełnieniem wykładu stała się dyskusja, którą zdominowała kwestia granic Bożego Miłosierdzia. Jedna ze słuchaczek wyraziła wątpliwość co do obrazu Boga, który jawi się w Jezusowej przypowieści o zaproszonych na ucztę (por. Mt 22,1-14). W szczególności chodziło jej o to, jak można było usunąć z uczty człowieka, który zawinił takim drobiazgiem, jak brak szaty weselnej. Obecny na wykładzie biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski zwrócił uwagę na to, że warunkiem skorzystania z Bożego Miłosierdzia jest przyjęcie go bez zastrzeżeń. Tu nie ma już miejsca na "mądrzenie się", na zasługiwanie na łaskę o własnych siłach. Wina człowieka usuniętego z uczty weselnej nie polegała na tym, że nie posiadał szaty, lecz na tym, że nie chciał przyjąć tej, którą ofiarowano mu przy wejściu do domu weselnego. Podobnie jest z nami: my nie musimy zasługiwać na łaskę. Kiedy jednak Bóg chce nam ją okazać - a tak jest zawsze - powinniśmy ją przyjąć pokornie, ze świadomością, że dzieje się tak bez jakiejkolwiek naszej zasługi.
- W wielu krajach są restauracje, do których wpuszcza się tylko gości w krawatach. Tym, którzy nie mają przy sobie tego szczegółu męskiej garderoby, a mimo to bardzo pragną wejść do środka, obsługa proponuje wypożyczenie na miejscu. Co jednak zrobić z gościem, który sam nie ma krawatu, nie chce skorzystać z możliwości wypożyczenia i jeszcze awanturuje się, że nie chcą go wpuścić? - obrazowo zakończył spotkanie Biskup Andrzej.