Reklama

Duchowość

Niedziela na głównym… miejscu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Starsze pokolenie, ale też miłośnicy dobrych starych piosenek pamiętają wydany na debiutanckiej płycie Wojciecha Młynarskiego utwór „Niedziela na Głównym”. Ta piosenka to żart nawiązujący do szarej rzeczywistości lat 60. XX wieku. Znana jest melodia „Karuzeli” Marii Koterbskiej, która zabawia na Bielanach co niedziela. Mieczysław Fogg śpiewał dramatyczne tango „Ta ostatnia niedziela”, a „Niebiesko-Czarni” bigbitowo przekonywali, że w każdym dniu tygodnia nie ma czasu na bycie razem: „Ale za to niedziela, ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas”. Dla nas i dla kogo? Wszystkie te piosenki dotykają tego, co najzwyklejsze, najbardziej potoczne: wolny od pracy dzień, czas na wyciszenie nerwów i stresów, czas relaksu, zabawy, publicznej rozrywki, jedyny dzień, kiedy jesteśmy spokojnie razem z bliskimi - w końcu ostatni dzień tygodnia, bo potocznie dla wielu z nas tydzień, niestety, zaczyna się od poniedziałku.

Niedziela jednak to pierwszy dzień tygodnia. W językach romańskich niedziela to dzień Pański, w językach germańskich i w angielskim źródłosłowie jest pojęcie słońca - symbol Chrystusa, w języku rosyjskim i ukraińskim oznacza samo Zmartwychwstanie, a korzenie prasłowiańskie tego słowa to „niedziałanie”, czyli nicnierobienie. Etymologia podpowiada nam, jak możemy spojrzeć na nasze przeżywanie niedzieli. Jak rozmawiać o niej z bliskimi, jak przybliżyć młodszemu pokoleniu wartość niedzieli - pokazując ją w szerszym kontekście kulturowym, językowym. Warto zadać pytanie: dlaczego niedziela nazywa się niedzielą? Proponuję wypisać w znanych nam lub najbardziej popularnych językach to słowo. Można sięgnąć na półkę po zakurzone słowniki, ale nawet jeśli ich nie mamy, dzisiaj młodemu człowiekowi wystarczy tłumacz on-line, który zaraz pomoże wykonać zadanie. I wtedy wnioski nasuwają się same: niedziela to dzień Pański, w którego centrum jest Chrystus i Eucharystia. Ten dzień przypomina nam o Zmartwychwstaniu i mamy go przeżywać, powstrzymując się od działań niekoniecznych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

BARDZO LUBIĘ ŻYCZYĆ „BOŻEJ NIEDZIELI!”. Popularne są życzenia „dobrego weekendu”, „dobrego tygodnia”. Warto jednak, abyśmy w gronie osób wierzących przypominali sobie, że w niedzielę wspomniane dobro powinno uwzględniać czas poświęcony Bogu. Jeśli odpowiemy sobie na pytanie, czym jest niedziela, będzie nam łatwiej odpowiedzieć na pytanie: co robimy w niedzielę? Jak ją zaplanujemy?

Trzeba zacząć od dobrego planowania. Inaczej minie nam ten szczególny dzień i możemy przegapić to, co najważniejsze. Cenne bywają wypracowane rytuały, stała godzina Eucharystii, rodzinny obiad, powstrzymanie się od pewnych prac, ale co zrobić, kiedy potrzeby rodziny, charakter pracy zawodowej, mnogość obowiązków burzą spokój niedzieli i wydaje się, że niemożliwe jest uświęcenie tego dnia?

W kolejnych „Niedzielach”, aż do Świąt Wielkiej Nocy, będę się dzielić z Państwem własnym rachunkiem sumienia ze świętowania niedzieli w mojej rodzinie. Jakie dylematy jako, niestety, zapracowani rodzice trójki dzieci musimy co tydzień podejmować? Na początek wiem jedno: najbliższą niedzielę musimy dobrze zaplanować, uzgodnić rodzinnie godzinę Eucharystii, zadbać odpowiednio wcześniej o porządki i zakupy, zastanowić się, co miłego możemy wspólnie zrobić. Z duchowych przygotowań: podczas wieczornej sobotniej modlitwy przeczytamy niedzielną Ewangelię. Zatem, Drodzy Czytelnicy - do następnej „Niedzieli”!

www.filaryzycia.pl

2013-02-12 08:53

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O. Maniecki do „Niedzieli” i Krucjaty Wyzwolenia Człowieka: Serce Maryi jest symbolem miłości i dobroci

[ TEMATY ]

Msza św.

TV Niedziela

„W polskiej pobożności cześć Niepokalanego Serca Maryi znajduje wieloraki wyraz, o czym świadczą także liczne pieśni maryjne” - mówił w homilii o. Kazimierz Maniecki, definitor Zakonu Paulinów, który 4 czerwca w Kaplicy Matki Bożej na Jasnej Górze przewodniczył Mszy św. w intencji Tygodnika Katolickiego „Niedziela”, pracowników, redaktorów i dzieł tygodnika oraz w intencji Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Konkurs fotograficzny na jubileusz 900-lecia

2024-04-24 19:00

[ TEMATY ]

konkurs fotograficzny

diecezja lubuska

Bożena Sztajner/Niedziela

Do końca sierpnia 2024 trwa konkurs fotograficzny z okazji jubileuszu 900-lecia utworzenia diecezji lubuskiej. Czekają atrakcyjne nagrody.

Konkurs jest przeznaczony zarówno dla fotografów amatorów, jak i profesjonalistów z wszystkich parafii naszej diecezji. Jego celem jest uwiecznienie śladów materialnych pozostałych po dawnej diecezji lubuskiej, która istniała od 1124 roku do II połowy XVI wieku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję