Reklama

Media

Filmowa opowieść o Januszu Krupskim

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niedawno, bo 21 stycznia br., minęło 30 lat od porwania w Warszawie, wywiezienia do Kampinosu i oblania tam żrącą cieczą młodego antykomunistycznego opozycjonisty - Janusza Krupskiego. Ledwie 1,5 miesiąca wcześniej został on zwolniony z Ośrodka Odosobnienia w Lublinie, do którego trafił po blisko rocznym ukrywaniu się z powodu wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Bandyckiej napaści na niego dokonała trójka esbeków z Samodzielnej Grupy „D” Departamentu IV MSW, z późniejszym zabójcą ks. Jerzego Popiełuszki - Grzegorzem Piotrowskim na czele. Poparzony aż do utraty przytomności mieszaniną ługu, fenolu i lizolu i cudem odratowany z silnych oparzeń, niespełna 32-letni wtedy działacz „Solidarności” uchodził w opinii szczególnie brutalnych funkcjonariuszy osławionej komórki operacyjnej peerelowskiej bezpieki, zajmującej się głównie dezintegracją Kościoła katolickiego, za szczególnie groźnego wroga.

Nie bez powodu. Ten skromny, opanowany i na pierwszy rzut oka dość niepozornie wyglądający mężczyzna, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, miał już za sobą godny podziwu rozdział bardzo skutecznej działalności opozycyjnej, rozpoczętej na początku lat 70. ubiegłego wieku. Wówczas to, jeszcze jako student i prezes Koła Naukowego Historyków, zdołał udaremnić na swej niepaństwowej przecież uczelni próbę dywersyjnego powołania tam lokalnej komórki organizacyjnej Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, który w istocie był młodzieżową przybudówką PZPR - jedynej w PRL-u partii, z sowieckiego nadania. W 1976 r. uruchomił, wraz z Witem Wojtowiczem, przemycony z Francji, pierwszy bodaj w kraju powielacz spirytusowy, na którym drukowano najpierw „Komunikaty” KOR i 2 pierwsze numery literackiego periodyku „Zapis”, a następnie - wydawane przez 11 lat - kolejne numery niezależnego pisma młodych katolików „Spotkania”. Zainicjował też, publikowaną poza cenzurą, serię wydawniczą Biblioteka „Spotkań”. To tylko najbardziej spektakularne z jego rozlicznych dokonań i osiągnięć uzyskanych w toku wieloletniej, wymagającej wielkiej odwagi, poświęcenia i determinacji, aktywności opozycyjnej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Po roku 1989 ten wielce zasłużony weteran walki o niepodległość i suwerenność Polski zrezygnował z angażowania się w czynną politykę, choć miał po temu realne możliwości. Prowadził zakotwiczoną zwłaszcza w najbliższej, ale i w odległej historii działalność kulturalną, społeczną i badawczą, pozostając przy tym nieco na uboczu, m.in. jako członek kolegium redakcyjnego tygodnika „Spotkania”, wydawca pięknych albumów i ważnych książek, wiceprezes IPN w latach 2000-2006, a następnie - aż do tragicznej śmierci w katastrofie prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem - jako kierownik Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Pozostawił wówczas żonę Joannę i osierocił 7 dzieci - 5 synów i 2 córki.

Wyjątkowo ciekawy i dramatyczny, a zakończony tak tragicznie życiorys tej pięknej i szlachetnej postaci mógłby z powodzeniem dostarczyć sensacyjnych wątków do fabularnej nawet, kinowej ekranizacji. Skoro jednak w obecnej sytuacji kulturowej raczej nie można na to liczyć, gdyż zgoła inne atrakcje są agresywnie promowane, tym większą wartość zyskuje wierny zapis historycznych wydarzeń związanych z tak niezwykłą, godną szacunku i szczególnej uwagi, a przede wszystkim szerszej popularyzacji, osobą. Taki właśnie stał się niedawno prawie godzinny film dokumentalny „Niepodległy”, autorstwa Arkadiusza Gołębiewskiego i Pawła Nowackiego. Niestety, niepromowany należycie przez zobowiązaną do tego ustawowo Telewizję Polską. Miejmy nadzieję, że film można będzie zobaczyć, niekoniecznie około północy.

A przecież nawet przeciętny odbiorca mógłby go obejrzeć bez specjalnych wyrzeczeń, ma on bowiem również swój wątek sensacyjny. Jest to właśnie - dokonana jeszcze za życia Janusza Krupskiego i z jego udziałem, uproszczona z konieczności, lecz ciekawa i poruszająca, a przy tym atrakcyjna wizualnie - rekonstrukcja owego porwania sprzed 30 lat. Ściśle mówiąc - wywożenia autem pojmanego bohatera filmu do Puszczy Kampinoskiej, by spróbować tam w końcu wymyślnego i okrutnego zamachu na jego życie. Rekonstrukcji tej dokonał swego czasu dynamiczną kamerą, deformującą chwilami obraz w gwałtownym ruchu, zasłużony dokumentalista solidarnościowy Arkadiusz Gołębiewski. Teraz zaś podzielona na kilka części i powracająca parokrotnie w toku projekcji inscenizacja, która ilustruje dość długą, wspomnieniową relację Krupskiego z tamtych wydarzeń, stała się swoistym leitmotivem i osią kompozycyjną całego filmu. Ciekawej opowieści złożonej z fragmentów wspomnień bardzo wielu bliskich Krupskiemu i współdziałających z nim kiedyś osób.

Reklama

Są wśród nich jego pierwsi współtowarzysze opozycyjnych zmagań z inwigilacyjno-represyjną machiną policyjnego państwa: Bogdan Borusewicz i Piotr Jegliński, jest KUL-owski w latach 70. profesor Władysław Bartoszewski, są też znani również z opozycyjnej działalności ks. Stanisław Małkowski i o. Ludwik Wiśniewski oraz koledzy od powielacza i kolportażu antykomunistycznej bibuły... Miło jest zobaczyć razem na ekranie twarze ok. 20 osób, rozmaitej dziś orientacji politycznej, którzy zgodnie podnoszą zasługi tragicznie i przedwcześnie straconego przyjaciela. I solidarnie upominają się o należną o nim pamięć, przywołując w okruchach barwnych, czasem wzruszających relacji historycznych, bez przesady, a dziś - niestety - często niedoceniane i zapominane zasługi tego bardzo skromnego człowieka.

Najbardziej jednak wzruszające w tym politycznym kontekście jest nader oszczędne i powściągliwe w wyrazie, a bardzo osobiste, intymne wręcz świadectwo owdowiałej żony bohatera filmu. Wspomina ona chwilę spotkania ukrywającego się przed bezpieką Janusza i pamiętaną do dziś czułość dotyku jego ręki przy powitaniu bez słów. Warto podkreślić, że autorom filmu udało się przypomnieć sugestywnie we wspomnieniach ujmującą sylwetkę kogoś, kto nie tylko chwalebnie zapisał się w naszej najnowszej historii, ale kto był po prostu wspaniałym, dobrym człowiekiem - czułym mężem i ojcem.

„Niepodległy - opowieść o Januszu Krupskim”, scenariusz i reżyseria Arkadiusz Gołębiewski i Paweł Nowacki, zdjęcia: Michał Bożek, Arkadiusz Gołębiewski, Andrzej Wyrozębski, Adam Palenta, producent MEDIA Paweł Nowacki, 2012, 54 min.

2013-02-18 13:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Największa bitwa polskiego średniowiecza

Niedziela Ogólnopolska 28/2010, str. 28-29

[ TEMATY ]

historia

bitwa

pl.wikipedia.org

„Bitwa pod Grunwaldem”, obraz Jana Matejki z 1878

„Bitwa pod Grunwaldem”, obraz Jana Matejki z 1878

Bitwa pod Grunwaldem, jak każdy heroiczny wyczyn w dziejach narodu, obrosła z czasem legendą. Legendą, która znajduje potwierdzenie w faktach. Niewiele szkody przyniosły powtarzane przez wielu stereotypy odnoszące się do tego tematu.

Bitwa pod Grunwaldem, rozegrana 15 lipca 1410 r., znana większości Polaków z podręczników szkolnych, a może bardziej z literatury pięknej - z „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza i filmu Aleksandra Forda, jest w dziejach Polski wydarzeniem wielkim, ale dla nas współcześnie bardzo już odległym. Na polach, gdzie przed 600 laty odbyła się bitwa, od kilkunastu lat w jej rocznicę organizowana jest inscenizacja z udziałem ponad tysiąca „rycerzy” - pasjonatów historii i militariów. „Bitwę” ogląda każdego roku ok. 100 tys. widzów. Porównywalne zainteresowanie wzbudza dawna krzyżacka superwarownia w Malborku, odwiedzana chętnie przez turystów. Na jej terenie zawsze tydzień po inscenizacji Grunwaldu odbywa się impreza plenerowa „Oblężenie Malborka”.
600-lecie bitwy grunwaldzkiej stanowi dobrą okazję nie tyle do okazania radości czy dumy ze zwycięstwa rycerstwa polskiego w epoce średniowiecza - jak zwykło się tę rocznicę traktować - co pretekstem do poznania historii słynnej bitwy i czasów, w których się odbyła.
Zwycięstwo pod Grunwaldem, początkowo słabo wykorzystane politycznie, było przez całe wieki symbolem naszej siły, przewagi nad wrogiem, krzepiło serca Polaków w ciężkich chwilach, których w naszej historii nie brakowało. Wiktoria grunwaldzka przedstawiona w sposób alegoryczny na monumentalnym płótnie Jana Matejki była w czasach zaborów odpowiedzią na kulturkampf, podobnie jak Sienkiewiczowska powieść „Krzyżacy”, w której niemieccy zakonnicy zostali przedstawieni w najczarniejszych barwach. Ich klęskę pod Grunwaldem uznano za sprawiedliwość dziejową, bo Polacy doznali wielu krzywd od zakonu. W podobnym politycznym klimacie jak powieść Sienkiewicza powstała w 1960 r. ekranizacja „Krzyżaków” w reżyserii Aleksandra Forda. Sprzyjały temu nastroje antyniemieckie po II wojnie światowej i szeroko lansowane w krajach socjalistycznych braterstwo narodów słowiańskich.
Obecną wiedzę tyczącą Grunwaldu - daleką od uproszczeń, legend i mitów, które Polacy przechowywali przez wieki w tzw. pamięci zbiorowej - dokumentują setki rozpraw naukowych. Ważnym źródłem pozostają „Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego” Jana Długosza. Gruntownie zbadali ten problem wybitni polscy historycy mediewiści, m.in. Stefan Maria Kuczyński, Marian Biskup i Gerard Labuda.

CZYTAJ DALEJ

Już za dziewięć dni papież Franciszek odwiedzi Wenecję

2024-04-19 12:43

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI

Już za dziewięć dni papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam wystawa sztuki Biennale. Ojciec Święty odwiedzi pawilon watykański, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet. Oczekuje się, że krótka wizyta papieża w Wenecji potrwa około pięciu godzin, obejmując między innymi Mszę św. na słynnym na całym świecie Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka.

Opublikowany w Watykanie program jest następujący:

CZYTAJ DALEJ

Papież wprowadza zmiany w watykańskim sądownictwie

2024-04-19 17:15

[ TEMATY ]

papież

sądownictwo

PAP/MAURIZIO BRAMBATTI

„Doświadczenie zdobyte w ciągu ostatnich kilku lat w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości doprowadziło do konieczności podjęcia szeregu interwencji związanych z systemem sądowniczym Państwa Watykańskiego” - czytamy w najnowszym liście apostolskim w formie motu proprio opublikowanym dzisiaj. W ten sposób Franciszek dalej rozwija przepisy regulujące te kwestie. Zgodnie z nowymi wytycznymi zwykli sędziowie przestają sprawować urząd w wieku 75 lat, a sędziowie kardynałowie w wieku 80 lat.

Ojciec Święty określił nowe zasady w sześciu artykułach. Zgodnie z „zasadą niezmienności sędziego i w celu zapewnienia rozsądnego czasu trwania procesu” - czytamy w motu proprio - papież, na rok sądowy, w którym prezes przestaje sprawować urząd, może wyznaczyć wiceprezesa, który przejmuje urząd, gdy prezes przestaje sprawować urząd. Stwierdza się również, że papież „może w każdej chwili zwolnić z urzędu, nawet tymczasowo, sędziów, którzy z powodu stwierdzonej niezdolności nie są w stanie wykonywać swoich obowiązków”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję