Reklama

Historia

Sandomierz – polskie Otranto

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Od kilku tygodni, nawet świeckie media rozgłaszają i żywo komentują historię męczenników z Otranto. Dzieje się tak nie tylko ze względu na to, że była to pierwsza, dokonana w Watykanie 12 maja 2013 r., kanonizacja w historii pontyfikatu papieża Franciszka. Wielkie zainteresowanie wzbudziła ona przede wszystkim dlatego, że oprócz dwóch zakonnic żyjących na przełomie XIX i XX wieku: Kolumbijki - Laury Montoya Upegui oraz Meksykanki - Marii Guadalupe García Zavala w poczet świętych zaliczył Papież także 800 męczenników z włoskiego miasta Otranto. Poruszająca historia ich męczeństwa dokonała się w XV wieku. Cała Europa, a w tym także Włochy - podzielone wówczas na małe państewka - poza napięciami wewnętrznymi, przeżywały wówczas także wielkie zewnętrzne zagrożenie. Raz po raz dawali znać o sobie Turcy, których ekspansja dyktowana chęcią poddania chrześcijan - „niewiernych” Allachowi, szczególnie po zdobyciu Konstantynopola w 1453 r., stawała się nie tylko marzeniem kolejnych sułtanów, ale rzeczywistością uprzykrzającą życie chrześcijańskiej Europie. Rok 1480 miał być milowym w zamiarach sułtana Mehmeda II, zwanego Zdobywcą. Postanowił on zaatakować Rzym i tak zadać chrześcijaństwu śmiertelny cios w samym sercu jego świata. Mehmed II przygotował dwie floty do inwazji na chrześcijan, które równolegle miały dokonać ataku na Brindisi na półwyspie Apenińskim oraz na twierdzę Joannitów na wyspie Rodos. Miasteczko Otranto stało się celem ataku ze względu na to, że silne wiatry nie pozwoliły okrętom Ahmeda Paszy - dowódcy drugiej wyprawy, popłynąć dalej pod Brindisi. W mieście, w którym schroniła się okoliczna ludność, stacjonował oddział zaledwie 400 żołnierzy, a jego załoga nie posiadała ani jednego działa. Dowodzący obroną hrabia Francesco Largo bronił oblężonego miasta około dwóch tygodni wobec 18 tys. Turków i ich potężnej artylerii. Odrzucił warunki poddania miasta, czyniąc symboliczny gest wyrzucenia kluczy od jego bram w morze.

Reklama

Krawiec Primaldi walczy o duszę

12 sierpnia Turcy, czyniąc wyłom w słabych murach, wdarli się do cytadeli, mordując pozostałych przy życiu obrońców. Rzeź na mieszkańcach Otranto rozpoczęła się od ścięcia przy ołtarzu katedry miejscowego arcybiskupa Agricolo. Okrutniejszy los spotkał biskupa Pendinelli i hrabiego Largo, którzy po odmówieniu propozycji przejścia na islam, zostali żywcem przepiłowani. Starców i małe dzieci wycięto w pień, młode kobiety i starsze dzieci galerami wywieziono na targi niewolników. Gedik Ahmed Pasza, 800. mężczyznom w wieku między piętnastym a pięćdziesiątym rokiem życia pozostawił wybór pomiędzy przejściem na islam a śmiercią. Szczególnym bohaterstwem wiary wykazał się wówczas krawiec Antonio Primaldi. Odpowiedział w imieniu wszystkich „Dotąd walczyliśmy w obronie kraju, by ocalić życie, teraz musimy walczyć, by ocalić dusze dla naszego Pana, który umarł za nas na krzyżu”, co pozostali potwierdzili okrzykiem, że wolą tysiąc razy umrzeć, niż porzucić wiarę. Więźniów ścięto za miastem na wzgórzu Minerwy rozpoczynając egzekucję od krawca Primaldiego. Ciał „niewiernych” nie pozwolono pochować, a katedrę zamieniono na stajnię. Współczesny pielgrzym wchodząc do katedry w Otranto doznaje podobnych wrażeń jak odwiedzający kaplicę w Wambierzycach. Czaszki i kości męczenników umieszczono bowiem w ossuariach, czyli swoistych relikwiarzach zajmujących potężną część ścian świątyni. Spontaniczny kult męczenników został potwierdzony beatyfikacją w 1771 r. przez papieża Klemensa XIV. 5 października 1980 r., z okazji pięćsetlecia śmierci męczenników, katedrę w Otranto odwiedził Jan Paweł II. Decyzję o ich kanonizacji Benedykt XVI ogłosił na ostatnim prowadzonym przez siebie konsystorzu 11 lutego 2013 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Polski trop

Opisane wyżej krwawe wydarzenia z Otranto przywodzą na myśl tragiczne zajścia na ziemiach polskich mające miejsce 220 lat wcześniej. Pomimo wielu różnic oraz faktu, że historia męczenników sandomierskich z XIII w. przeplata się z legendą, podobieństwo w istocie rzeczy jest oczywiste i uderzające. Od 250 lat ówcześni Polacy aktywnie włączali się w tworzenie i rozszerzanie środowiska Ewangelii. Jezus Chrystus i Jego Ofiara stanowiły fundament rozumienia sensu życia człowieka, okazywania szacunku i miłości, a także tworzenia materialnej płaszczyzny egzystowania ludzi i społeczeństw. Sposób myślenia odwołujący się do Krzyża, poczucie dziecięctwa Bożego wszystkich ludzi, odwoływanie się do prawdy jako fundamentalnej wartości i honoru był przez Mongołów, najeżdżających chrześcijańską Polskę, postrzegany w kategoriach absurdu. Ta kulturowa konfrontacja z ludami, u których dominowało naturalne prawo silniejszego przynosiła jedynie śmierć, pożogę i zniszczenie. Dziedzictwo materialne stanowiło dla nich zbędny balast utrudniający agresywną i doraźną formę bytowania. To zatem, co stanowiło zachodni styl życia, było dla nich uosobieniem zła i słabości.

Reklama

Wspólny los

Jednoznaczna postawa wobec śmierci w imię wiary łączy obydwa wydarzenia. Najazd Tatarów - ludzi stepów na Polskę nosi, podobnie jak uderzenie Turków na Rodos, Otranto, a potem Chocim i Wiedeń znamiona starcia dwóch różnych cywilizacji. Najazdy plemion Wielkiego Stepu na nasz kraj rozpoczęło uderzenie wojsk mongolskich w 1241 roku. Zakończyła je bitwa na legnickich polach i śmierć Henryka Pobożnego. Na szlaku Tatarów był wówczas po raz pierwszy Sandomierz. Rocznik kapituły gnieźnieńskiej przekazuje, że armia Ordu zdobyła miasto w Popielec, czyli 13 lutego 1241 r. Jan Długosz zapisał, że „chan oblegał ciasno ze wszystkich stron zarówno zamek, jak i miasto Sandomierz. Po jego zdobyciu, Tatarzy zabili opata koprzywnickiego i wszystkich braci cystersów oraz wielką liczbę duchownych i świeckich, mężczyzn i kobiet, szlachty i ludu obojga płci, którzy się tam zgromadzili w celu ratowania życia lub obrony miejsca. Urządzają wielką rzeź starców i dzieci i jedynie kilku młodym darują życie, ale zakuwają ich jak najgorszych niewolników w straszne dyby”. „Historia Tatarów” - dość późno odkryte źródło historyczne - opowiada, że Henryk Pobożny nie zginął w bitwie pod Legnicą, lecz został wzięty do niewoli, po czym Mongołowie kazali mu klękać przed martwym wodzem, który poległ w Sandomierzu. Odmowa złożenia hołdu miała spowodować jego ścięcie i zabranie głowy księcia na Węgry. Rzuca to ciekawe światło wskazujące na to, że ten pobożny książę, czując swoją chrześcijańską tożsamość, nie chciał oddawać bałwochwalczej czci, aby ratować swoje życie.

Reklama

Legenda i fakty

Jednakże dopiero drugi (1259-60) i trzeci (1287-88) najazd tatarski w świadomości mieszkańców Sandomierszczyzny odcisnął tak mocne piętno, że trudno oddzielić dziś wątek historii od jej interpretacji funkcjonującej w formie legendy i budujących opowieści. Żywe podania o Piotrze i Zbigniewie z Krępy, o Halinie Krępiance i śmierci zakonników dominikańskich świadczą jednak o głębokiej identyfikacji Sandomierzan z losami swojego miasta i grodu. W kronice wołyńsko-halickiej czytamy, że oblężenie Sandomierza trwało bardzo długo. „Cerkiew zaś w grodzie tym była bowiem murowana, wielka i przedziwna, błyszcząca pięknem, była bowiem zbudowana z białych kamieni ciosanych. I ta była pełna ludzi. Dach zaś w niej pokryty drzewem. Ten zapalił się i zgorzało w niej bez liku mnóstwo ludzi. Resztki murów tej świątyni tkwią do dziś w ścianach katedry sandomierskiej. Pożar i zdobycie miasta zachwiały morale pozostałych. Zamek poddano, zaś Tatarzy wymordowali ludzi, którzy się tam schronili. Po wygnaniu zaś ich z grodu, posadzili ich Tatarzy na błoniu przy Wiśle, i siedzieli dwa dni na błoniu, po czym jęli zabijać ich wszystkich - mężów i niewiasty, i nie pozostał od nich nikt”. Za datę rzezi przyjmuje się dzień 2 lutego 1260 r. Święto Męczenników Sandomierskich obchodzi się w dniu 2 czerwca. Cieszy się ono do dziś popularnością.

Reklama

Zginęli śpiewając pieśń

Po raz pierwszy o męczeństwie dominikanów sandomierskich wspomina Jan Długosz w swoim dziele „Liber beneficiorum”. Podaje w nim również takie szczegóły jak: liczba zamęczonych zakonników w czasie najazdu oraz to, że zginęli śpiewając pieśń „Salve Regina”. Jeden z pełniejszych opisów męczeństwa dominikanów sandomierskich pióra ojca Abrahama Bzowskiego pochodzi z 1606 r. Choć jego opowieść o sandomierskim przeorze Sadoku, cudownej zapowiedzi śmierci, przemowie przeora do braci i schowanym w chórze zakonniku uważana jest przez historyków za owoc fantazji, to niewątpliwie stanowi ona znak wiary i czci wobec dominikańskich męczenników. Niezaprzeczalny jest w niej fakt stwierdzający, że zakonnicy ponieśli śmierć z rąk Tatarów z pieśnią ku czci Bogarodzicy na ustach, a więc w duchu wiary. Trwający od chwili męczeńskiej śmierci kult bł. Sadoka i 48 Braci Dominikanów potwierdzają: polecenie Bonifacego VIII z roku 1295, aby 2 czerwca w Polsce obchodzić pamiątkę Męczenników Sandomierskich - co było równoznaczne z beatyfikacją oraz zezwolenie Piusa VII w roku 1807, udzielone zakonowi kaznodziejskiemu na odprawianie Mszy św. na uroczystość bł. Sadoka i Jego towarzyszy. Również inne fakty z historii kultu potwierdzają jego żywotność. Należy do nich wybudowana w XVII wieku kaplica Męczenników przy kościele św. Jakuba, a także nadanie odpustu zupełnego dla sandomierskiego kościoła św. Jakuba. Osiemnastowieczne malowidła z katedry sandomierskiej ukazują na odrębnych obrazach męczeńską śmierć Sandomierzan oraz bł. Sadoka i 48 Braci Dominikanów. Dokumenty kościelne opisują zatem rozwój kultu Męczenników Sandomierskich, który od 18 listopada1807 r. przez Stolicę Apostolską potwierdzony zostaje w nurcie czci składanej bł. Sadokowi i jego Towarzyszom. Istnieje przekaz, że na pamiątkę czci wobec Męczeństwa bł. Sadoka i Towarzyszy, dominikanie do dziś w godzinie śmierci śpiewają odchodzącym współbraciom ciche „Salve Regina”. Polscy bracia zakonu kaznodziejskiego mają też przywilej noszenia czerwonych pasów.

Reklama

Zbiorowa pamięć

Także współczesna pobożność żywo odwołuje się do ich kultu i potwierdza nieprzerwaną cześć dla Męczenników przyzywając ich wstawiennictwa w Litanii Narodu Polskiego: „Błogosławiony Sadoku wraz z 48 towarzyszami Męczennikami Sandomierskimi, módl się za nami” oraz w Litanii do Matki Bożej Królowej Polskich Męczenników gdy błaga: „Błogosławiony Sadoku wraz z 48 towarzyszami, męczennikami ziemi sandomierskiej, módlcie się za nami”. O Męczennikach Sandomierskich mówił bł. Jan Paweł II, gdy odwiedził Sandomierz w czerwcu 1999 roku. Przypomniał wtedy, że użyźnili swą krwią polską ziemię, oddając życie za wiarę. Wszystko to świadczy o tym, że męczeńska śmierć Dominikanów i Sandomierzan jest wydarzeniem wciąż żywym w zbiorowej pamięci, stanowiącym wielki wkład do naszego dziedzictwa narodowego i chrześcijańskiego.

Jak mocno swe piętno prawda o Męczennikach Sandomierskich odcisnęła w sercach mieszkańców tej ziemi świadczy i ten fakt, że nawet rolnicy jedną z odmian pszenicy nazywali sandomierką. Charakteryzowała się ona rdzawymi plamami na kłosach, co miało świadczyć o tym, że wyrosła ona z krwi męczenników.

Trzy najazdy Tatarów na nasze ziemie niosły ze sobą morze bólu, cierpienia, zniszczenia oraz śmierci. Zastanawia jednak fakt, co wyróżniało śmierć Sandomierzan oraz przeora Sadoka i 48 Braci Zakonu Kaznodziejskiego niedawno, bo w 1222 r. przeszczepionego do Polski przez św. Jacka i bł. Czesława Odrowążów, a w 1226 r. osiedlonych także w Sandomierzu. Co zafascynowało potomnych w męczeństwie sandomierzan, którzy zginęli jak tysiące innych Polaków w tym okrutnym czasie? Dlaczego kult męczenników nie rozwinął się w Krakowie, Legnicy i tylu innych miejscach? Ich życie i męczeńska śmierć musiały stanowić wyjątkowe świadectwo wiary. Jest to dla nas ważne ze względu na zaproszenie do ożywienia naszej wierności Chrystusowi w przeżywanym Roku Wiary.

2013-06-04 13:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Osobisty przewodnik po miejscach niezwykłych

Usiądź wygodnie i daj się zabrać w podróż. Posłuchaj, niczym opowieści przyjaciela o najpiękniejszych przygodach. Nakładem Wydawnictwa Bratni Zew, pod patronatem "Niedzieli" ukazał się właśnie niezwykły przewodnik po miejscach świętych.

Odetchnij deszczowym powietrzem Asyżu, posmakuj lodowatej sangrii w upalne popołudnie na Majorce, posłuchaj fado w oddalonej od tłumów turystów dzielnicy Lizbony i tureckiego kazania w małym meczecie na końcu Złotego Rogu, poczuj smak świeżej bruschetty w niezwykłym miasteczku Bagnoregio i poranną rosę na stopach u podnóża Góry św. Anny.

CZYTAJ DALEJ

Gorzkie Żale to od ponad trzech wieków jedno z najpopularniejszych nabożeństw pasyjnych w Polsce

2024-03-28 20:27

[ TEMATY ]

Gorzkie żale

Grób Pański

Karol Porwich/Niedziela

Adoracja przy Ciemnicy czy Grobie Pańskim to ostatnie szanse na wyśpiewanie Gorzkich Żali. To polskie nabożeństwo powstałe w 1707 r. wciąż cieszy się dużą popularnością. Tekst i melodia Gorzkich Żali pomagają wiernym kontemplować mękę Jezusa i towarzyszyć Mu, jak Maryja.

Autorem tekstu i struktury Gorzkich Żali jest ks. Wawrzyniec Benik ze zgromadzenia księży misjonarzy świętego Wincentego à Paulo. Pierwszy raz to pasyjne nabożeństwo wyśpiewało Bractwo Świętego Rocha w 13 marca 1707 r. w warszawskim kościele Świętego Krzyża i w szybkim tempie zyskało popularność w Warszawie, a potem w całej Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować

2024-03-29 06:20

[ TEMATY ]

Wielki Piątek

rozważanie

Adobe. Stock

W czasie Wielkiego Postu warto zatroszczyć się o szczególny czas z Panem Bogiem. Rozważania, które proponujemy na ten okres pomogą Ci znaleźć chwilę na refleksję w codziennym zabieganiu. To doskonała inspiracja i pomoc w przeżywaniu szczególnego czasu przechodzenia razem z Chrystusem ze śmierci do życia.

Dzisiaj nie ma Mszy św. w kościele, ale adorując krzyż, rozważamy miłość Boga posuniętą do ofiary Bożego Syna. Izajasz opisuje Jego cierpienie i nagrodę za podjęcie go (Iz 52, 13 – 53, 12). To cierpienie, poczynając od krwi ogrodu Oliwnego do śmierci na krzyżu, miało swoich świadków, choć żaden z nich nie miał pojęcia, że w tym momencie dzieją się rzeczy większe niż to, co widzą. „Podobnie, jak wielu patrzyło na niego ze zgrozą – tak zniekształcony, niepodobny do człowieka był jego wygląd i jego postać niepodobna do ludzi – tak też wprawi w zdumienie wiele narodów. Królowie zamkną przed nim swoje usta, bo ujrzą coś, o czym im nie mówiono, i zrozumieją coś, o czym nigdy nie słyszeli” (Iz 52, 14n). Krew Jezusa płynie jeszcze po Jego śmierci – z przebitego boku wylewa się zdrój miłosierdzia na cały świat. Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję