Reklama

Media

Rasa panów pisze na nowo historię II wojny światowej

Niedziela Ogólnopolska 26/2013, str. 33-34

[ TEMATY ]

film

telewizja

Niemcy

Kadr z filmu "Nasze matki, nasi ojcowie"

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez trzy wieczory w polskich domach „gościł” niemiecki film pt. „Nasze matki, nasi ojcowie”. Za pokazanie tego serialu niemieckiej propagandy w TVP Juliusz Braun powinien sobie dodać von przed nazwiskiem. A może i otrzymać odznaczenie niemieckie jakiegoś zasłużonego polakożercy, np. Stresemanna? Odznaczenie należy mu się także za dobór dyskutantów po emisji.

Antypolska polityka historyczna

„Nasze matki, nasi ojcowie” to najczystszy wykwit niemieckiej maszyny propagandowej, skłamany od początku do końca. W generaliach i detalach. Trudno uznać, że wyprodukowany w publicznej telewizji niemieckiej, jest sprawą przypadkową. To z pewnością ważny element polityki historycznej Niemiec, zmierzający do tego, aby co najmniej podzielić się odpowiedzialnością za wojnę z „podludźmi” Europy Wschodniej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zacznijmy od kłamstwa generalnego - dla piątki dzielnych niemieckich bohaterów z Berlina ta wojna zaczyna się w 1941 r.! - w roku ataku Hitlera na Związek Sowiecki. Nie było agresji na Polskę, nie było podboju Francji i całej Europy. Nie ma zatem powodu, aby mówić o niemieckich zbrodniach na ziemi polskiej, o KL Auschwitz, zbudowanym w 1940 r., o Pawiaku, łapankach, terrorze. Piątka młodych berlińczyków nic nie słyszała o prześladowaniu Żydów, choć wśród nich jest syn żydowskiego krawca, ofiary kryształowej nocy. Czworo z nich po prostu wybiera się na front, aby walczyć za ojczyznę. Jak to na wojnie. W ostatnim odcinku jeden z bohaterów powie nawet: „3 lata temu wyruszyliśmy do walki, aby r a t o w a ć (sic!) nasz naród”. Oni nie byli agresorami, oni szli „ratować naród”. Przez prowokację gliwicką, atak na Westerplatte i Wolbrom, przez spalone polskie wsie i miasta szli ratować wielki niemiecki naród. Niewykluczone zresztą, że w jakimś kolejnym niemieckim filmie dowiemy się, iż np. prowokacja gliwicka była sprawką polskich podludzi. A może być i tak, że równie odkrywczy okażą się nasi domowi „odbrązawiacze” - panowie Pasikowski i Krzyształowicz?

Reklama

Widziane z perspektywy rasy panów

Ten serial nie tylko szkaluje AK, ale jest jawnie, cynicznie antypolski. Nakręcony z tak ulubionej przez naród Beethovena i Adolfa Hitlera perspektywy rasy panów, rasy nadludzi.

Niemieccy bohaterowie serialu są czyści, niewinni, mają skrupulatne sumienia. Wokół nich są co prawda jacyś Sturmbannführerowie, ale nawet oni czasem świadczą dobro Żydom.

W niemieckich okopach gdzieś pod Kurskiem młody poborowy marzy o studiach u Heideggera, jak na wychowanka wysokiej niemieckiej kultury przystało. A nasi bohaterowie dokonują cudów skrupulatności sumienia, np. pielęgniarka Charlotte, która najpierw co prawda donosi na ukraińską Żydówkę, ale gdy ją zabiera gestapo, roni gorące łzy. No i nawraca się na człowieczeństwo. Czy tak być nie mogło? Zapewne bywało, jednostkowo -w „Naszych matkach, naszych ojcach” urasta to do rangi uogólnienia. Piątka protagonistów to bowiem symbol „normalnego” niemieckiego narodu, otoczonego co prawda różnymi zwyrodnialcami spod znaku SS i gestapo, ale to zdrowa tkanka niemieckości. „Zwykli” żołnierze Wehrmachtu, także ci dalszoplanowi, gdy mają strzelać do Ukraińców, czynią to ze złamanym sercem. Jakby Wehrmacht nie był w tej wojnie winien żadnych zbrodni (co przypomniała przed laty polska wystawa „Zbrodnie wojenne Wehrmachtu”).

Co innego rasy niższe, przede wszystkim Polacy (i Ukraińcy). Już sam dobór aktorów wyraźnie charakteryzuje założenie: po niemieckiej stronie ludzka uroda, a polscy chłopi i AK-owcy to jakieś „kartoflane gęby”, motłoch bez jednej myślącej twarzy. Dowódca oddziału partyzanckiego usiłuje w Viktorze rozpoznać Żyda... węchem. Jak pospolite zwierzę.

Podczas ataku na pociąg AK-owcy, stwierdziwszy, że w bydlęcych wagonach jechali Żydzi w pasiakach - odchodzą, nie uwalniając ich. A jeden z nich komentuje: „Żydzi są gorsi niż komuniści czy Ruskie”... Chłopi polscy dostarczający zaopatrzenie partyzantom dopytują się dociekliwie: „A Żydów u was nie ma?”. Odpowiedź AK-owca: „Potopimy ich jako koty”. Tyle wystarczy, aby ukazać naród podbity, naród, który wystawił największą armię podziemną w walczącej z Niemcami Europie - jako pospolite, antysemickie bydło. Naród - nie tylko żołnierzy Armii Krajowej.

Reklama

Wśród tego wschodnioeuropejskiego motłochu korzystnie wyróżniąją się zwykli Rosjanie, nawet - bolszewicy. Kobiecy kamandir (zapewne z NKWD) ratuje niemiecką pielęgniarkę, w imię szczytnej idei - budowania przyszłej Europy. Chata rosyjskich chłopów to patriarchalny, święty obraz - dwoje schludnych staruszków zasiada przy czysto zastawionym stole. A u polskiego chłopstwa - bród i smród, muchy łażą po tłustym połciu słoniny. Lepiej nie wymyśliłby Władimir Putin, który w 2009 r. oznajmił Polakom, że traktat wersalski był krzywdzący dla Niemiec. Autorzy scenariusza doskonale się orientują, z kim w Europie należy się liczyć, zapewne pamiętają też, jak korzystnie w historii przebiegał zawsze sojusz Berlin-Moskwa.

Debata

Osobna sprawa to debata w TVP po emisji „Naszych matek, naszych ojców”. Zgromadziła ona dziwne zaiste grono ekspertów ze strony niemieckiej. I tak np. zaproszono do wypowiedzi konsultanta filmu, Żyda niemieckiego pochodzenia. Jak łatwo było się spodziewać - natychmiast padło oskarżenie Polaków o Jedwabne i tzw. pogrom w Kielcach. I podsądnym, znowu!, stał się rzekomy polski antysemityzm - zamiast niemieckiego kłamstwa. Ale jak mogło być inaczej, skoro ów profesorski ekspert jest obywatelem niemieckim? Jakoś ani Piotrowi Kraśce, prowadzącemu debatę, ani jego zwierzchnikom nie przyszło do głowy, aby zaprosić pracującego w Niemczech prof. Bogdana Musiała, pierwotnego konsultanta filmu, który wycofał się z firmowania kłamstw scenariusza, kiedy wszystkie jego sugestie odrzucono. Stronę polską reprezentowali: prof. Tomasz Szarota, ppłk AK Tadeusz Filipkowski, kilku żurnalistów, wśród nich rozmywający problem Adam Krzemiński. I jedyny rzetelnie, odważnie krytyczny - Piotr Semka.

Dziennikarz telewizyjny Piotr Kraśko w sposób niedopuszczalny sam ustanowił się głównym arbitrem w sprawie skandalicznej wymowy serialu, a głos - w polskiej sprawie, w polskim studiu TV! - najpierw oddał Niemcom. Prof. Szarota ledwo się przebijał ze swoimi opiniami przez wypowiedzi Szewacha Weissa. Wypowiedzi ppłk. Filipkowskiego były skutecznie „zagadywane” przez współdyskutantów i prowadzącego. Jeśli w świadomości polskiego telewidza coś pozostało, to może jedynie głos Semki, który stwierdził m.in., że „Nasze matki, nasi ojcowie” ukształtują z wolna pogląd na przebieg wojny nie tylko w niemieckich głowach. Niezwykle znamienny był dialog (nie wprost) pomiędzy płk. Filipkowskim a korespondentem wpływowego „Die Welt”. W reakcji na przypomnienie, że AK była regularną armią, emanacją podziemnego państwa polskiego, Gerhard Gnauck znakomitą polszczyzną, z jawnym cynizmem oświadczył, że Niemcy wiedzą może o francuskim Resistance, o partyzantce włoskiej, ale o AK nie słyszeli. Marginesowy ruch oporu Petainowskiej Francji temu panu i jego rodakom jawi się jako bardziej znaczący niż wielotysięczna podziemna Armia Krajowa... Tak to właśnie możemy „debatować” z sąsiadami zza Odry o wojennych dziejach Europy. Z sąsiadami, którzy właśnie rzucili nam pogardliwie w twarz nową wersją historii, napisaną z perspektywy rasy panów. Czy ciąg dalszy nastąpi? Można się obawiać, że tak, jeśli polityka historyczna dzisiejszego państwa polskiego będzie taka, jaka jest. Od ładnych kilku lat promująca poniżanie, politykę wstydu wobec polskiego patriotyzmu, polskich wojennych zasług. Prowadzona także przez rodzimych, wewnętrznych - najdelikatniej mówiąc - „rewizjonistów” historii.

2013-06-24 12:49

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dlaczego potrzebujemy Telewizji Trwam?

W czasach cywilizacji obrazu dla milionów ludzi przekaz telewizyjny jest najważniejszym źródłem informacji, wzorców postępowania, podstawą ocen, opinii i kształtowania świata wartości

Telewizja stała się lustrem świata i światem, który wchodzi do domu (L.T. Bruni). Dzięki funkcjonowaniu telewizji świat zmniejszył się do wymiarów „globalnej wioski” (McLuhan). Telewizja stała się też niekwestionowanym atrybutem stylu życia współczesnego człowieka. Trzeba pamiętać, że telewizja jest medium domowym, z którym się ma do czynienia nie tylko kilka godzin dziennie, ale także przez całe życie. Wpływ telewizji jest ciągły i głęboki, działa przede wszystkim długofalowo. Każde inne medium jest drugorzędne i – w stosunku do telewizji, która jest jedynym środkiem naprawdę uniwersalnym – każde inne medium w jakiś sposób jest partykularne i skierowane do ograniczonego kręgu populacji. Jednak prawie 90 proc. mediów w Polsce, w tym telewizja, to media kształtowane przez środowiska nieprzyjazne chrześcijaństwu, czasem nawet wrogie lub propagujące styl życia, „jak gdyby Boga nie było”.

CZYTAJ DALEJ

Cisco podpisał apel o etykę AI: Watykan bardzo zadowolony

2024-04-24 17:21

[ TEMATY ]

sztuczna inteligencja

Adobe Stock

"Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Cisco dołączyło do Apelu Rzymskiego, ponieważ jest to firma, która odgrywa kluczową rolę jako partner technologiczny we wprowadzaniu i wdrażaniu sztucznej inteligencji (AI)". Tymi słowami arcybiskup Vincenzo Paglia, przewodniczący Papieskiej Akademii Życia i Fundacji RenAIssance, skomentował akces Cisco.

Chuck Robbins, dyrektor generalny Cisco System Inc. podpisał w środę w obecności arcybiskupa Vincenzo Paglii tzw. rzymskie wezwanie do etyki AI. Cisco System Inc. to amerykańska firma z branży telekomunikacyjnej, znana przede wszystkim ze swoich routerów i przełączników - niezbędnych elementów podczas korzystania z Internetu.

CZYTAJ DALEJ

Co nam w duszy gra

2024-04-24 15:28

Mateusz Góra

    W parafii Matki Bożej Częstochowskiej na osiedlu Szklane Domy w Krakowie można było posłuchać koncertu muzyki gospel.

    Koncert był zwieńczeniem weekendowych warsztatów, podczas których uczestnicy doskonalili lub nawet poznawali tę muzykę. Warsztaty gospelowe to już tradycja od 10 lat. Organizowane są przez Młodzieżowy Dom Kultury Fort 49 „Krzesławice” w Krakowie. Ich charakterystycznym znakiem jest to, że są to warsztaty międzypokoleniowe, w których biorą udział dzieci, młodzież, a także dorośli i seniorzy. – Muzyka gospel mówi o wewnętrznych przeżyciach związanych z naszą wiara. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz gatunków muzycznych, z których gospel chętnie czerpie. Poza tym aspektem muzycznym, najważniejszą warstwą muzyki gospel jest warstwa duchowa. W naszych warsztatach biorą udział amatorzy, którzy z jednej strony mogą zrozumieć swoje niedoskonałości w śpiewaniu, a jednocześnie przeżyć duchowo coś wyjątkowego, czego zawodowcy mogą już nie doznawać, ponieważ w ich śpiew wkrada się rutyna – mówi Szymon Markiewicz, organizator i koordynator warsztatów. W tym roku uczestników szkolił Norris Garner ze Stanów Zjednoczonych – kompozytor i dyrygent muzyki gospel.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję