Reklama

Temat tygodnia

Taki duży, taki mały...

Piosenki "Arki Noego" znane są chyba wszystkim. Porywa ich rytmiczność, dynamika, muzykalność, a treść, która nawiązuje do Pisma Świętego, przekazuje nam Boże prawdy. Nucą je wszyscy: od przedszkolaka po osoby w starszym wieku. Nie ma człowieka, któremu by piosenki "Arki" nie wpadły w ucho, któremu byłyby obojętne. To niewątpliwy fenomen dziecięcego zespołu. Okazuje się, że "Arka" ma swoich wiernych fanów, którzy nie tylko w zaciszu domowym śpiewają ich przeboje, ale korzystając z profesjonalnego podkładu, prezentują je na scenie.

Niedziela sosnowiecka 3/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wszystko zaczęło się od jasełek w Roku Jubileuszowym. Wówczas "Arka Noego z Chruszczobrodu" po raz pierwszy zaśpiewała jeden z hitów - Przebaczone winy. Pod czujnym okiem katechetki i jednocześnie inicjatorki powstania w szkole zespołu muzycznego, mgr Iwony Banasiak, dzieci rozpoczęły regularnie spotykać się na próbach. "Śpiewamy na chwałę Bożą, tak radośnie i tak pięknie, jak tylko potrafimy. Na pewno jest to też jedna z form katechizacji, bo z tekstu piosenki wypływa wiele nauk, rad i wskazówek. Z ewangelicznym przesłaniem trafiamy też do naszej publiczności. Poza tym jest to promocja naszych dzieci, które obok wielu talentów obdarzone zostały również talentem muzycznym" - mówi Pani Katechetka. "Jednak nie każdy ochotnik może śpiewać w naszym zespole. Obecnie w skład Arki wchodzi 14 dzieci z klas IV-VI. Są to uczniowie wyróżniający się zdolnościami wokalnymi" - dodaje. "Aby zakwalifikować się do zespołu, musieliśmy przejść przesłuchania. Pani Katechetka, która jest naszym mistrzem, nauczycielem, opiekunem, dyrygentem, uznała, że to właśnie my będziemy tworzyć zespół" - wyjaśnia jeden z solistów, uczeń Szkoły Muzycznej w Dąbrowie Górniczej, Adrian Szlęk. "Największą satysfakcją jest dla mnie fakt, że dzieci garną się do śpiewu, chcą śpiewać, chętnie przychodzą na próby, mozolnie ćwiczą, doskonalą się, szlifują każdy utwór, bo - jak sami podkreślają - taka nazwa jak "Arka Noego" zobowiązuje. Bardzo mocno zaangażowali się w to muzyczne przedsięwzięcie, starają się być jak najlepsi. Cieszy też to, że mają już swoich kontynuatorów. Uczniowie z młodszych klas już "zacierają ręce" na myśl o tym, że może i do nich uśmiechnie się szczęście i będą mogły wystąpić na scenie pod szyldem "Arki".
Odkąd zespół zaistniał, żadna okolicznościowa uroczystość szkolna nie odbyła się bez ich koncertu. Co więcej, młodzi artyści uświetniają również gminne imprezy, a takich nie brakuje. Zaznaczyli swoją obecność na I Gminnym Festiwalu Kolęd i Pastorałek. Wyróżnieniem dla młodej grupy śpiewaczej było zaproszenie do udziału w IV Spotkaniu Ekumenicznym Strażaków woj. śląskiego. Ich występ w marcu ub. r. rozszedł się szerokim echem po całej okolicy. Niektórzy mówili, że śpiewają tak samo jak "Arka Noego" z TV. Bardzo pozytywnie przyjął ich prezentację burmistrz Miasta i Gminy Łazy, inż. Tadeusz Czop, który podkreślił, że ten zespół powinien dalej się rozwijać, bo jest potrzebny nie tylko lokalnej społeczności, ale całej gminie. "Słuchając pięknych aranżacji w wykonaniu dzieci, życie staje się radośniejsze, świat bardziej słoneczny, a troski i problemy mniejsze" - mówił po występie chruszczobrodzkiej grupy dziekan dekanatu łazowskiego, ks. kan. Leonard Zagórski. "Arka" zdążyła już zaskarbić sobie uznanie wśród mieszkańców okolicznych wiosek. Niektórzy dokładnie śledzą ich program i przybywają na ich koncerty.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Licheń: 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich

2024-04-23 19:45

[ TEMATY ]

Licheń

zakonnice

Karol Porwich/Niedziela

Mszą Świętą w bazylice licheńskiej pod przewodnictwem abp. Antonio Guido Filipazzi, nuncujsza apostolskiego w Polsce, 23 kwietnia rozpoczęło się 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich. W obradach bierze udział ponad 160 sióstr: przełożonych prowincjalnych i generalnych z około stu żeńskich zgromadzeń zakonnych posługujących w Polsce.

Podczas Eucharystii modlono się w intencjach Ojca Świętego i Kościoła w Polsce. 23 kwietnia to uroczystość św. Wojciecha, patrona Polski.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Stań przed Bogiem taki, jaki jesteś

2024-04-24 19:51

Marzena Cyfert

O. Wojciech Kowalski, jezuita

O. Wojciech Kowalski, jezuita

W uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski, wrocławscy dominikanie obchodzą uroczystość odpustową kościoła i klasztoru.

Słowo Boże podczas koncelebrowanej uroczystej Eucharystii wygłosił jezuita o. Wojciech Kowalski. Rozpoczął od pytania: Co w takim dniu może nam powiedzieć św. Wojciech?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję