Reklama

Niedziela Przemyska

Silva rerum

Przemyski Jan XXIII

Niedziela przemyska 29/2015, str. 4

[ TEMATY ]

sylwetka

Archiwum archidiecezji przemyskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tym mianem wielu, którzy znali bp. Wojciecha Tomakę, określało jego styl biskupiej posługi. Urodził się 27 lutego 1875 r. w chłopskiej rodzinie Jana i Agnieszki w Trzebownisku. Był najstarszym z rodzeństwa i, jak wspominał, od maleńkości wychowany w głębokiej wierze dziadków i ojców. Mając zaledwie dwa lata, został zabrany przez rodziców na uroczystość koronacji cudownego obrazu Matki Bożej w Starej Wsi.

Wzór światłego ojca

Już jako biskup tak wspominał swojego ojca: „Mój ojciec należał w owych czasach do wyjątkowych gospodarzy we wsi. Umiał czytać i pisać. Jako jedyny we wsi prenumerował dwa ówczesne ludowe pisemka «Nowiny» i «Chatę»”. W długie jesienne i zimowe wieczory do domu Tomaków schodzili liczni ludzie i słuchali opowieści Jana, zaczerpniętych z książek i gazet. Sam Wojciech poszedł w ślady swojego ojca i kiedy już chodził do rzeszowskiego gimnazjum, gromadził wokół siebie młodzież, a także starszych sąsiadów, i czytał im dopiero co wydaną powieść Henryka Sienkiewicza „Ogniem i mieczem”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Od prezbiteratu do biskupstwa

8 stycznia 1899 r., po czteroletnich studiach, otrzymał święcenia kapłańskie. Krótko posługiwał jako wikariusz w Połomii i Łące, a następnie został wysłany na studia teologiczne do Rzymu, gdzie studiował teologię dogmatyczną i prawo. 1 lipca 1903 r. zdał egzamin końcowy uwieńczony doktoratem. Po powrocie z Rzymu został sekretarzem św. bp. Józefa Sebastiana Pelczara. Potem pełnił posługę prefekta oraz profesora w Wyższym Seminarium Duchownym. W 1926 r. został oficjałem Sądu Biskupiego. Jako oficjał otrzymał nominację na biskupa sufragana i obowiązki te podjął 22 stycznia 1934 r. Odbył w trudnym czasie wojennym ponad 350 wizytacji kanonicznych, konsekrował kilkanaście kościołów.

Kontakt z wiernymi

Cechowały go prostota, bezpośredniość w kontaktach z bliźnimi i życzliwość dla duchowieństwa. Nigdy nie zerwał kontaktu ze swoim ukochanym Trzebowniskiem, które odwiedzał jeszcze w latach 60. XX wieku jako sędziwy już hierarcha. Cechowały go humor i rozmowność, a trzeba dodać, że także wielki dystans do swojej osoby i autoironia. Opowiadał mi mój ongisiejszy proboszcz, nieżyjący już ks. Antoni Nizioł, że podczas jednej z wizytacji, a właściwie już po jej zakończeniu, Biskup zgromadził wokół siebie sporą grupę osób, która słuchała jego dykteryjek i opowieści. W pewnym momencie jedna z kobiet wstała i powiedziała: „Przepraszamy, Ekscelencjo, ale musimy już iść, żeby zdążyć przynajmniej do księżyca wydoić krowy”. Biskup Wojciech uśmiechnął się i odpowiedział: „A to ciekawe, bo moja mama zawsze doiła krowy do skopka”.

Reklama

Walka z „dymkiem”

Bp Tomaka palił papierosy. Nie było to wówczas czymś wyjątkowym, ale miał świadomość, że jak na biskupa jest to pewna słabość. W końcu przyszedł moment, w którym podjął zdecydowaną decyzję rzucenia nawyku – jako ofiarę w intencji kleryków, których zaczęto werbować do wojska. Bardzo trudno mu to przychodziło i jak opowiadają świadkowie, będąc w gronie palących zawsze podszeptywał: „Dmuchajcie na mnie…”. Ta autoironia i dystans ujawniały się także, gdy był już w podeszłym wieku. Kiedy miał 90 lat, na przyjęciu urodzinowym, dziękując za życzenia, miał powiedzieć: „Ja to proszę księży, jestem w bardzo dobrej sytuacji”. Któryś z obecnych miał zapytać: „Co to za dobra sytuacja, jak się ma 90 lat?”. „A żebyś wiedział – odpowiedział jubilat – ja mogę umrzeć na byle co, i nikt się nie podziwuje”.

Ale jeszcze nie tej nocy

To o czym chcę teraz napisać na zakończenie, potwierdził mi kiedyś dziś już nieżyjący ks. oficjał Zdzisław Majcher. Humor, który cechował bp. Tomakę, nie odstępował go także w czasie modlitwy. Przez całe kapłaństwo i biskupstwo obok modlitwy brewiarzowej modlił się rano i wieczorem pacierzem, którego nauczyła go matka. Każdego zatem wieczoru, kiedy odmawiał „Aniele Boży, Stróżu mój…” i kończył tę dziecięcą modlitwę słowami: „I zaprowadź mnie do żywota wiecznego”, zawsze dodawał: „ale jeszcze nie tej nocy”. I Anioł Stróż był spolegliwy, jako że ten ukochany przez księży Biskup zmarł w wieku 92 lat, 6 lutego 1966 r.

Reklama

Dziecięce pytania

Jako senior duchowieństwa i biskup witał w katedrze bp. Ignacego Tokarczuka. Uczynił to w sposób dla siebie charakterystyczny; mógł sobie na to pozwolić jako człowiek sędziwy. Witając, zwrócił się do nowego pasterza diecezji: „Bo widzi Ksiądz Biskup, ja teraz często przesiaduję w katedrze w konfesjonale. Pewnego razu do katedry wbiegły na modlitwę dzieci. Zaczęły myszkować po katedrze i nagle skonfundowały się, kiedy zobaczyły mnie w konfesjonale. Powoli ośmieliły się, podeszły i zaczęły ze mną rozmawiać, więc im opowiedziałem, że jestem biskupem, że jestem już stary, a wtedy jedna z dziewczynek postawiła mi pytanie: A czy ty jesteś dobry? I ja stawiam dzisiaj to pytanie wobec Księdza Biskupa i mam pewność, że mogę sam sobie odpowiedzieć, że jesteś dobry”.

Autoironia i pewna ludyczność bp. Tomaki nie przeszkodziły w tym, żeby został doceniony przez Ojca Świętego. Jak kiedyś pisał w „Niedzieli” ks. prof. Tadeusz Śliwa, do Kurii przemyskiej dotarła z nuncjatury w Wiedniu nominacja na biskupa ordynariusza na terenach zajętych przez wojska sowieckie. Było to jednak niemożliwe ze względu na prowadzone działania wojenne i decyzja Stolicy Apostolskiej nie została wprowadzona w czyn.

2015-07-16 10:38

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pasterz zagubionych

„...zrozumiał, że bezpowrotnie zniszczył najlepsze swoje lata. Wyrzuty sumienia doprowadzały go do obłędu. Z pokładów bólu i rozpaczy zrodziła się ogromna wola, by zerwać z nałogiem i ocalić strzępy życia. Wychodził ze szpitala z ciałem pokrytym świeżymi bliznami i mocną determinacją, że teraz będzie inaczej. Tej wewnętrznej mocy starczyło zaledwie na kilka ulic. Swe kroki skierował do pierwszego napotkanego sklepu, gdzie kupił butelkę wódki. Przechodząc obok wystawy, zobaczył swe odbicie w sklepowej szybie. Splunął na nie z pogardą, a w najbliższej bramie wysączył trunek do ostatniej kropli. Potem było jak dawniej. Świat mamił kolorami, gdzieś uleciały troski. Odszukał więc dawnych kompanów i w szóstkę oddali się orgii picia. Pili i umierali. Po pół roku przy życiu zostało ich dwóch...”.

Cytowany fragment pochodzi z opowiadania, które opublikowałem kilka lat temu. Powstało ono na podstawie rzeczywistego zdarzenia, którego narratorem był mój dobry znajomy, sąsiad z tej samej ulicy. Zajmując się przez długi czas problematyką uzależnień, podobnych relacji, których dramaturgii nie wymyśliłby żaden scenarzysta, wysłuchałem wiele. Spotykałem zniszczonych starców, a przecież byli to ludzie młodzi. Z ich ust padały prawdziwe, twarde słowa o spustoszeniu i przerażającej degradacji, jakiej w ich życiu dokonał alkohol. Z chaosu wyrzucanych z siebie myśli zawsze wyłaniał się obraz zarówno krańcowej rezygnacji jak też rozpaczy z powodu własnej bezsilności wobec potęgi nałogu, a także wołanie o pomoc. Gdy zawodziły terapie tego świata, umierała też nadzieja. I wtedy, zrządzeniem Opatrzności, na drodze straceńców pojawiał się kapłan, którego legenda wykracza daleko poza granice naszej diecezji.

CZYTAJ DALEJ

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem świdnickim - oskarżenia były fałszywe!

2024-04-18 08:02

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

screen/Youtube

We wtorek 16 kwietnia w Sądzie Okręgowym w Świdnicy zakończyła się sprawa przeciwko "Gazecie Wyborczej" i dziennikarce Ewie Wilczyńskiej - zastępcy redaktora naczelnego wrocławskiego oddziału gazety o naruszenie dóbr osobistych biskupa Marka Mendyka. Bp Mendyk wygrał kolejny proces.

W sierpniu 2022 r. na łamach tygodnika „Newsweek” i portalu „Onet” pojawił się wywiad z Andrzejem Pogorzelskim, który oskarżył duchownego o molestowanie go w dzieciństwie. Mimo przedawnienia i braku dowodów informację szybko podchwyciły inne media, w tym „Gazeta Wyborcza”, wywołując poruszenie w opinii publicznej i falę hejtu wylewaną na biskupa świdnickiego.

CZYTAJ DALEJ

Fundacja Grupa Proelio: nowy przedmiot „edukacja zdrowotna” to permisywna edukacja seksualna

2024-04-19 14:27

[ TEMATY ]

edukacja

Adobe Stock

Od września 2025 r. w szkołach realizowany ma być nowy przedmiot „Edukacja zdrowotna”, który zastąpi „Wychowanie do życia w rodzinie”. - Ministerstwo Edukacji wraz z resortami zdrowia i sportu, pod przykrywką troski o zdrowie dzieci i młodzieży, planuje wprowadzić do szkół permisywną, deprawacyjną, edukację seksualną. W odróżnieniu od Wychowania do Życia w rodzinie nowy przedmiot może być obowiązkowy - alarmuje Grupa Proelio i zachęca do sprzeciwu wobec tych planów.

Ministrowie edukacji, zdrowia i sportu na wspólnej konferencji prasowej zapowiedzieli, że od września 2025 r. w szkołach realizowany ma być nowy przedmiot, który zastąpi „Wychowanie do życia w rodzinie” - „Edukacja zdrowotna”. Jego elementem ma być edukacja seksualna.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję