Reklama

Dar niedzieli

Odpoczynek jest ważny do tego stopnia, że na kartach Pisma Świętego odnotowane jest, iż po stworzeniu świata Pan Bóg odpoczął

Niedziela Ogólnopolska 30/2015, str. 23

Magdalena Niebudek/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czas wolny od pracy nie jest bynajmniej czasem nijakim, straconym – to czas, w którym powinniśmy uczcić Pana Boga, Stwórcę świata i wszelkiego stworzenia, którego królem jest człowiek. Jako istota rozumna i wolna, stworzona na obraz Boży, jest on tym, który na sposób Boski ogląda świat, który nie jest z tym światem związany jakimś bezwzględnym instynktem, ale może nad nim panować. Rozum i poczucie wolności są cechami właściwymi człowiekowi.

Człowiek ma już u swego początku, w stanie embrionalnym, zaszczepiony moment swego rozwoju, ma swój kod genetyczny, czyli swoją przyszłość w sensie osobowości i potencjalnego rozwoju. I tak jak powiedziano o Jezusie młodzieńcu, że wzrastał w łasce u Boga i u ludzi, tak każdy z nas może tak wzrastać, a nawet powinien. Kiedy więc słyszymy: jesteś dzieckiem Bożym, nie wolno nam pozostawać obojętnymi, przeciwnie – obraz Boga jako naszego Ojca powinien stawać się w nas coraz bardziej wyrazisty, bo jest on podstawą dobrego życia człowieka, jego wychowania, ale też i wzrastania w społeczeństwie, w narodzie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wszystko zatem, co wiąże się z człowiekiem, winno być przez niego zgłębiane i przemadlane – a na to potrzeba właśnie czasu, zwłaszcza tego wolnego, nieskrępowanego obowiązkami codziennymi, zawodowymi. Czymś ważnym i podstawowym jest odniesienie człowieka do Boga: świadomość tego, że Bóg każdego z nas kocha, oraz modlitwa, czyli kontakt człowieka z Bogiem. I jeżeli mówimy, że człowiek ma żyć dla Bożej chwały, to jest w tym zawarte zobowiązanie do czci wobec Boga jako Stworzyciela nieba i ziemi.

Czasem, w którym mamy sposobność, żeby w zamyśleniu spotkać się z Bogiem, jest niedziela. Wielkim darem Boga dla nas, ułatwiającym to spotkanie i obfitującym w wiele łask, jest Eucharystia. Msza św. jest istotnym punktem dobrze przeżytej przez człowieka wierzącego niedzieli. Bez niej, bez skierowania swych myśli do Boga, człowiek jest zubożony, a czasami trzeba nawet mówić o jakimś jego wewnętrznym, duchowym kalectwie, bo staje się on wówczas biedakiem, który rozstał się z łaską Boga. Taki człowiek jest smutny, samotnie kroczy przez świat, a czasem towarzyszy mu tylko szatan.

Reklama

Jakże potrzebny jest ten czas świadomości podniesienia człowieka do godności dziecka Bożego i czerpania z Bożych łask. Łaska to dar, który wysłużył nam Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel. On za nasze grzechy oddał swoje życie. Źródłem łaski jest właśnie Eucharystia, są nim sakramenty, dzięki którym jesteśmy włączeni w wielki świat Bożej miłości.

Oddajemy się tutaj refleksji mającej wymiar teologiczny, a nawet w jakimś sensie mistyczny, to wszystko jednak ma przełożenie na zwyczajność naszego życia, na sprawy rodzinne i społeczne, związane z kulturą narodową, ze sposobem naszego bytowania, i jest bardzo ważne, bo rzutuje na naszą wieczność.

Przeżywamy Rok Życia Konsekrowanego. Dotyczy on szczególnie duchowieństwa, zakonów, ale konsekracja dotyka także ochrzczonych ludzi świeckich. Dokonuje się podczas niedzielnej Mszy św., objawia się w słuchaniu słowa Bożego, w którym chrześcijanin odnajduje sens swojego życia. Dobrze więc, że możemy zabiegać o czas święty, tak ważny dla każdego z nas czas konsekrowany, i wspólnie go przeżywać. Niechże więc jak najszybciej znajdzie to zrozumienie u rządzących naszym krajem i uobecni się w działaniach przedsiębiorców. Wspólne świętowanie dnia Pańskiego niech będzie także wyrazem najgłębszej refleksji ekumenicznej, możliwej dzięki decyzjom zwierzchników wszystkich Kościołów.

2015-07-21 11:36

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Marek, Ewangelista

[ TEMATY ]

św. Marek

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Marek (A. Mirys, Tyczyn, XVIII wiek)

Św. Marek (A. Mirys, Tyczyn, XVIII wiek)
CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Poligon świata i pokój serca

2024-04-25 07:30

[ TEMATY ]

felieton (Łódź)

Adobe Stock

Sporo jeżdżę po Łodzi: odwożę wnuczki ze szkoły do domu albo na zajęcia muzyczne. Dwa, trzy razy w tygodniu. Lubię to, chociaż korki i otwory w jezdniach dają nieźle popalić. Ale trzeba jakoś dzieciom pomóc; i na stare lata mieć z żoną poczucie przydatności. Poza tym: zakupy, praca – tak jak wszyscy. Zatem: jeżdżę, widzę i opisuję.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję