Reklama

Nasi misjonarze w Afryce

Wszystko w rękach Boga...

W styczniu 2004 r. obchodził będzie jubileusz 20-lecia misyjnej posługi na Czarnym Lądzie. Jego powołanie misyjne zrodziło się już w czasach studiów seminaryjnych, kiedy prowadził koło misyjne dla kleryków. Zapragnął jednak przeżyć misje bardziej namacalnie. W 1984 r. wraz z ks. Januszem Gajdą wyjechał głosić Ewangelię do Zambii. Ks. Emil Cudak przebywa obecnie na urlopie w rodzinnych Łazach, w diecezji sosnowieckiej. Swoimi spostrzeżeniami, doświadczeniami i przeżyciami z misyjnej pracy pragnie podzielić się z Czytelnikami "Niedzieli".

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA RACZYŃSKA-LOREK: - 14 lat głosił Ksiądz Dobrą Nowinę w Zambii, od 5 lat przebywa w Kamerunie. Na czym polega misyjna posługa?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

KS. EMIL CUDAK: - Misjonarz to kapłan głoszący Ewangelię. Nazywają nas fideidonistami, od słynnej encykliki Piusa XII Fidei donum - dar wiary. Trzeba nam być świadkiem Chrystusa, świadkiem Ewangelii aż do zaświadczenia własnym życiem. Pamiętam pogrzeb ks. Arnolda Szuły, misjonarza diecezji katowickiej, który zmarł w Namibii. Abp Winthoku powiedział wówczas: "Jeśli misjonarz umiera dla Ewangelii, świadczy to o tym, że to, co głosił, jest prawdą". Według mnie, to cała istota misyjnej posługi.

- Na czyją pomoc może liczyć misjonarz w Afryce?

- Misjonarz ma zazwyczaj rozległy teren do obsługi duszpasterskiej. Na terenie mojej misji - Mbegue znajduje się 30 kaplic. W każdej wspólnocie jest katecheta i jego zastępca. Są to osoby odpowiedzialne za formację katechumenów. Katechetów zbieramy na tzw. sesje informacyjno-formacyjne. Nie mogę w tym miejscu zapomnieć o wsparciu płynącym z Polski od abp. Stanisława Nowaka, który zorganizował pomoc finansową dla każdego misjonarza archidiecezji częstochowskiej. Wspaniałym darem dla misji był samochód, który przed dwoma laty otrzymałem dzięki pomocy redaktora naczelnego Niedzieli, ks. inf. dr. Ireneusza Skubisia. Do tej pory przemieszczałem się starym wrakiem. Zawsze woziłem ze sobą rower, bo prawie nigdy samochodem nie docierałem do celu i zwykle podróż kończyłem na dwóch kółkach. Teraz jest komfortowo. To naprawdę wielki gest, który przyniósł wiele dobra i pożytku w duszpasterskiej pracy. Wsparcia modlitewnego i materialnego wciąż udziela nam mój przyjaciel mieszkający w Ameryce ks. Edward Romański.

Reklama

- Jakie zagrożenia czyhają na człowieka żyjącego na Czarnym Lądzie?

- Trzeba liczyć się z wieloma problemami. Na pierwszym miejscu wymieniłbym jednak choroby afrykańskie - malarię i filerę. Każda z nich, nie leczona, prowadzi do śmierci. Ks. Marek Gmur z archidiecezji poznańskiej przyjechał z Zambii na swój pierwszy urlop do Polski i w pierwszym tygodniu zmarł na malarię. S. Aurelia z Meksyku przyjechała do Lusaki po 7 latach przygotowań do misji i w trzecim miesiącu pracy misyjnej zmarła również na tę chorobę. Ze strony dzikich zwierząt nie ma większego zagrożenia. One żyją sobie spokojnie w buszu. Czasem jakieś małe zwierzątko przyjdzie do ośrodka misyjnego po kurę. Trzeba jednak uważać na węże, których jest dużo i są jadowite. Ks. Eugeniusz Bubak został zaatakowany przez węża i miał poważne problemy z nogą. Ja natomiast miałem groźne w skutkach spotkanie w wodzie z meduzą. Pewnego dnia po Mszy św., gdy składałem naczynia liturgiczne do walizki, zostałem zaatakowany przez gepry - to takie większe osy, których jad paraliżuje ciało. Na szczęście wyszedłem z tej opresji cało.

- Parafia Księdza istnieje od 10 lat. Czy w tym czasie miały miejsce jakieś spektakularne wydarzenia?

- Parafia została wydzielona ze wspólnoty Nguelemendouka, gdzie proboszczem był kiedyś obecny biskup misyjny Jan Ozga. Jak już wspomniałem, na jej terenie znajduje się 30 kaplic, oddalonych od siebie w promieniu 45 kilometrów. W jednej z nich metropolita częstochowski, abp Stanisław Nowak, sprawował Eucharystie i głosił kazania. Nasi Czarni Bracia nazwali tę kaplicę - katedrą. Ksiądz Arcybiskup przed Mszą św. ponad godzinę spowiadał moich parafian. Kiedy przemieszczaliśmy się przez teren misji, ludzie wychodzili przed kaplice i klęcząc prosili Księdza Arcybiskupa o błogosławieństwo. Było to historyczne wydarzenie w dziejach naszej wspólnoty. Mieszkańcy wciąż je wspominają.

- Jak żyje się Kameruńczykom?

- Kiedy przyjechałem z Zambii do Kamerunu, bp Jan Ozga, mój misyjny biskup, poprosił, abym opowiedział mu o warunkach pracy misyjnej w Zambii. Po chwili stwierdził: "Opuściłeś śliczne niebo, obrałeś barłogi". W Kamerunie często nachodziła mnie refleksja, że nawet 200 lat temu na terenie mojej rodzinnej parafii w Polsce ludziom żyło się lepiej. Nie ma tu ani kawałka asfaltu, drogi są błotniste i wyboiste. Nie ma też prądu, a domy bardzo proste - z drzewa, kryte liśćmi palmowymi. Ludzie zajmują się rolnictwem. Uprawiają maniok, orzeszki ziemne, kukurydzę, kawę. Polują też na zwierzęta w buszu. Najczęściej udaje się upolować małpy. Kiedy odwiedziłem po raz pierwszy szefa szczepu, on również poczęstował mnie małpą. Wtedy po raz pierwszy jadłem mięso z tego zwierzęcia, w Zambii nigdy nie widziałem, żeby ktokolwiek jadł małpę. Rodzina afrykańska jest liczna, wielodzietna. W każdej jest około 10 dzieci. Celebruje się w niej zarówno życie, jak i śmierć. Uroczystość pogrzebowa odprawiana jest przez kilka tygodni. Groby zmarłych umieszcza się tuż obok domów.

- Jak Czarni Bracia przyjmują religię katolicką?

- Kościół katolicki jest bardzo młody. W 2005 r. będziemy obchodzić 50-lecie naszej diecezji Doume. Starsi ludzie pamiętają czasy, kiedy nie było jeszcze misjonarzy. Wówczas sami wzywali siłę wyższą, nazywaną tu Mulungu, i prosili o wstawiennictwo w różnych nieszczęściach i chorobach. Dzisiaj mamy 30% katolików. Na terenie mojej misji są też adwentyści, protestanci, Świadkowie Jehowy, ale najwięcej jest nas - katolików.

- Co jest nieodzownym czynnikiem pracy misyjnej?

- Myślę, że nie można tu pracować bez głębokiej wiary w Boga i bez miłości do naszych Czarnych Braci. Bp Jan Ozga twierdzi również, że nieodzowne jest poczucie humoru.

- Za kilka tygodni wraca Ksiądz do Kamerunu...

- Po powrocie czekają na mnie nowe wyzwania. Bp Ozga polecił mi rozwijać kult Miłosierdzia Bożego na terenie mojej misji. Jedna z centralnych wiosek - Ouya została już wybrana do budowy sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Aby zrealizować to wielkie dzieło, potrzeba ogromnego wysiłku. Ksiądz Biskup polecając mi tę inwestycję, powiedział: "Ja mogę Ci dać swoje błogosławieństwo, reszta należy do Ciebie". Jest to dla mnie ogromne wyzwanie.

- Co stanie się z misją Księdza, jeśli kiedyś powróci Ksiądz do Polski?

- Afryka wciąż potrzebuje nowych misjonarzy. Pomimo tego, że Polska jest na pierwszym miejscu pod względem powołaniowym, a na dziesiątym, jeśli chodzi o powołania misyjne, istnieje potrzeba rozbudzania świadomości misyjnej, zwłaszcza wśród młodego pokolenia. W ostatnim czasie do Kamerunu, do parafii, w której pracuje mój kolega ks. Eugeniusz Bubak, przybył do pomocy z Polski ks. Marcin Mońka. Ponieważ pracy jest ogromnie dużo, ja też bardzo bym pragnął, aby ktoś z Polski przyjechał do mojej placówki misyjnej, ktoś, komu mógłbym przekazać swoje 19-letnie doświadczenie pracy w Afryce. Wszystko jest jednak w rękach Boga...

- Dziękuję za rozmowę.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

Święty ostatniej godziny

Niedziela przemyska 15/2013, str. 8

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Nawiedzając pewnego dnia przemyski kościół Ojców Franciszkanów byłem świadkiem niecodziennej sytuacji: przy jednym z bocznych ołtarzy, wśród rozłożonych książek, klęczy młoda dziewczyna. Spogląda w górę ołtarza, jednocześnie pilnie coś notując w swoim kajeciku. Pomyślałem, że to pewnie studentka jednej z artystycznych uczelni odbywa swoją praktykę w tutejszym kościele. Wszak franciszkański kościół, dzisiaj mocno już wiekowy i „nadgryziony” zębem czasu, to doskonałe miejsce dla kontemplowania piękna sztuki sakralnej; wymarzone miejsce dla przyszłych artystów, ale także i miłośników sztuki sakralnej. Kiedy podszedłem bliżej ołtarza zobaczyłem, że dziewczyna wpatruje się w jeden obraz górnej kondygnacji ołtarzowej, na którym przedstawiono rzymskiego żołnierza trzymającego w górze krucyfiks. Dziewczyna jednak, choć później dowiedziałem się, że istotnie była studentką (choć nie artystycznej uczelni) wbrew moim przypuszczeniom nie malowała tego obrazu, ona modliła się do świętego, który widniał na nim. Jednocześnie w przerwach modlitewnej kontemplacji zawzięcie wertowała kolejne stronice opasłego podręcznika. Zdziwiony nieco sytuacją spojrzałem w górę: to św. Ekspedyt - poinformowała mnie moja rozmówczyni; niewielki obraz przedstawia świętego, raczej rzadko spotykanego świętego, a dam głowę, że wśród większości młodych (i chyba nie tylko) ludzi zupełnie nieznanego... Popularność zdobywa w ostatnich stu latach wśród włoskich studentów, ale - jak widać - i w Polsce. Znany jest szczególnie w Ameryce Łacińskiej a i ponoć aktorzy wzywają jego pomocy, kiedy odczuwają tremę...

CZYTAJ DALEJ

Turniej WTA w Stuttgarcie - awans Świątek do półfinału

2024-04-19 20:00

[ TEMATY ]

tenis

Iga Świątek

Turniej WTA

PAP/RONALD WITTEK

Iga Świątek świętuje zwycięstwo w ćwierćfinałowym meczu z Emmą Raducanu

Iga Świątek świętuje zwycięstwo w ćwierćfinałowym meczu z Emmą Raducanu

Liderka światowego rankingu tenisistek Iga Świątek pokonała Brytyjkę Emmę Raducanu 7:6 (7-2), 6:3 i awansowała do półfinału halowego turnieju WTA 500 na kortach ziemnych w Stuttgarcie. Jej kolejną rywalką będzie Jelena Rybakina z Kazachstanu.

Świątek, która była najlepsza w Stuttgarcie w dwóch ostatnich latach, wygrała tu 10. mecz z rzędu i pewnie zmierza po trzeci samochód Porsche przyznawany triumfatorce.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję