Reklama

Wiara

GPS na Życie

Kochaj siebie!

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Będziesz miłował… – to dla nas najważniejsze przykazanie. Jego nierozłączną częścią jest nakaz miłości samego siebie. Nie jest to żaden dodatek do miłości bliźniego, ale jej warunek konieczny. Fundament. Jeśli nie kochasz siebie, nie będziesz też kochał innych. Potępianie samego siebie skutkuje potępianiem bliźnich. Wrogość skierowana ku sobie wiąże się z wrogością skierowaną do najbliższych. Bardzo wyraźnie potwierdza to ks. Marek Dziewiecki, gdy pisze, że „przekonanie o możliwości innego odnoszenia się do siebie niż do innych ludzi jest iluzją”. Mądra miłość samego siebie nie jest łatwym zadaniem. Na czym zatem polega?

Pod pozorem

Wprowadźmy na początku rozróżnienie. Jest miłość własna i miłość samego siebie. Ta pierwsza to przeciwieństwo tej drugiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Święci często w swoich dziełach pisali o walce z miłością własną. Wiąże się ona z pychą, egoizmem, zarozumiałością. Nie ma to nic wspólnego z dobrym odnoszeniem się do siebie. Jest to raczej marne wypełnianie braków tej miłości. Człowiek wtedy, pod pozorem troski o siebie, tak naprawdę wyrządza sobie krzywdę. Stawia sobie niepotrzebne wymagania i chce wypełnić chore ambicje. Żyje w fałszu. Nie przyjmuje tego, kim w istocie jest.

Jak narcyz skupia się na sobie. Zamyka się na innych i nie przyjmuje miłości Boga, choć nieraz może nawet innym powtarzać „Bóg cię kocha”.

Podziel się cytatem

Reklama

Niezwykle trafnie zauważa to Philippe Madre w swojej książce „Miłość samego siebie”. Rozważając postawę starszego syna (czyli tego, który został w domu) z przypowieści o miłosiernym ojcu, zauważa, że jest on podobny do wielu współczesnych kobiet i mężczyzn oddanych ofiarnie swojemu powołaniu, jednak nie uznających, że są kochani. Na pozór to święci ludzie, ale w swoim wnętrzu nie przyjęli w pełni tego, że są dziećmi Boga. Tymczasem lekarstwem na miłość własną jest jej stopniowa przemiana w miłość samego siebie.

Reklama

Jestem kochany!

U jej początku leży odkrywanie swojej wewnętrznej wartości. Dokonuje się ono w relacji z drugim człowiekiem i Bogiem. Jeśli będę odizolowany od innych, nie odkryję, że jestem cenny. „Jeżeli człowiek zamknie się w piwnicy, zgasi światło, to nie odkryje swojej wartości – pisze ks. Krzysztof Grzywocz w książce «Uczucia niekochane». – Może myśleć o wszystkim, wszystkie dyplomy wyciągnąć, przypomnieć sobie wszystkie osiągnięcia, ale nic go nie przekona. Przekona się wtedy, gdy ktoś mu powie: «Jesteś wartościowy w moich oczach»”. Patrząc na to od drugiej strony, zauważmy, jak ważne jest docenianie innych. Nie skąpmy naszym bliskim dobrych słów, budujących ich wartość.

W odkryciu własnej wartości pomaga też doświadczenie bycia kochanym przez Boga. Takie doświadczenie uświadamia mi, że jestem kochany ze wszystkimi moimi słabościami. Skoro Bóg mnie miłuje, to znaczy, że naprawdę jestem wiele wart. Otwarcie się na Bożą miłość jest jednak dopiero zaproszeniem do budowania zdrowej relacji do samego siebie. Trzeba następnie odkryć głęboką prawdę o tym, kim jestem. Jestem stworzony na obraz Boga! Nic tego obrazu nie może we mnie zniszczyć. Żaden grzech i żadne nieszczęście, jakie mnie spotkało. Mogę odczuwać ich skutki, ale przecież Chrystus zwyciężył na krzyżu całe zło. Kolejną prawdą o mnie jest moja niepowtarzalność. Bóg przeznaczył dla mnie wyjątkowe powołanie. Jedyny w swoim rodzaju plan, który nie powtórzy się już nigdy w całej historii świata. Ktoś może za mnie wykonać jakieś zadania, ale nigdy nie będzie mógł w pełni mnie zastąpić. Jestem kimś wyjątkowym.

Przyjąć miłość

Miłość samego siebie to także odkrycie w sobie daru wolności. Mam wziąć życie w swoje ręce i odważnie żyć. Mogę naprawdę wiele na tym świecie zrobić, tylko nie mogę pozwolić, aby lęk mnie sparaliżował. Trzeba mi ufać samemu sobie! Cóż z tego, że mogę się pomylić? Przecież popełnienie błędu to normalna rzecz. Właściwa miłość do siebie samego zawsze prowadzi mnie także do budowania głębokich relacji z bliskimi. Co ważne – relacji wzajemności. To znaczy, że w miłości bliźniego mam nie tylko dawać, ale również przyjmować. Świetnie zauważa to ks. Grzywocz. Jezus przecież mówi: „Miłujcie się wzajemnie…”. Ma to nie być zatem miłość tylko charytatywna. Trzeba umieć przyjąć od kogoś czułość, współczucie, troskliwość. Dla niektórych osób przyjmowanie może okazać się trudniejsze niż dawanie.

Wybór

Stoi przede mną wybór między miłością własną a miłością samego siebie. Mogę być surowy dla siebie i ciągle szukać w sobie braków. Jednak mogę też dać sobie prawo do błędów i przyjąć w pokorze swoje słabości. Mogę też wypominać sobie dawne błędy, ale mogę też starać się przebaczyć sobie samemu. Mogę myśleć tylko o sobie i być przewrażliwiony na swoim punkcie, ale stoi też przede mną możliwość otworzenia się na innych i zauważenie ich trosk. Mogę również trwać w lenistwie i zakopywać talenty, ale jestem w stanie dostrzec swoje mocne strony i je rozwijać. Mogę wreszcie ciągle szukać swojej wartości w rzeczach zewnętrznych albo odkryć, że sam w sobie jestem cenny. Bo jestem kochany przez Boga.

2016-07-13 09:00

Ocena: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wypłyń na głębię relacji

Niedziela Ogólnopolska 18/2016, str. 52

[ TEMATY ]

wiara

Niedziela Młodych

joiseyshowaa / Foter / CC BY-SA

Chrześcijaństwo nie jest dla mnie tylko spełnianiem pewnych obrządków. Mogę porównać je do wypłynięcia na głębię relacji: z Bogiem, z samym sobą i innymi ludźmi.

CZYTAJ DALEJ

Całun Turyński – badania naukowe potwierdzają, że nie został wyprodukowany

2024-03-28 22:00

[ TEMATY ]

całun turyński

Adobe.Stock

Całun Turyński

Całun Turyński

W Turynie we Włoszech zachowało się prześcieradło, w które według tradycji owinięto ciało zmarłego Jezusa - Święty Całun. W ostatnich latach tkanina ta została poddana licznym, nowym badaniom naukowym. Rozmawialiśmy o tym z prof. Emanuelą Marinelli, autorką wielu książek na temat Całunu - niedawno we Włoszech ukazała się publikacja „Via Sindonis” (Wydawnictwo Ares), napisana wspólnie z teologiem ks. Domenico Repice.

- Czy może pani profesor wyjaśnić tytuł swojej nowej książki „Via Sindonis”?

CZYTAJ DALEJ

Fenomen kalwarii – przegląd polskich Golgot

2024-03-29 13:00

[ TEMATY ]

kalwaria

Wojciech Dudkiewicz

Kalwaria Pacławska. Tu ładuje się akumulatory

Kalwaria Pacławska. Tu ładuje się akumulatory

- Jeśli widzimy jakiś spadek wiernych w kościołach, to przy kalwariach go nie ma - o fenomenie polskich kalwarii, mówi KAI gwardian, o. Jonasz Pyka. Dzięki takim miejscom, ludzie, którzy nie mogą nawiedzić Ziemi Świętej, korzystają z łaski duchowego uczestnictwa w Męce Jezusa Chrystusa i przeżywania w ten sposób tajemnicy odkupienia rodzaju ludzkiego. - To złota nić, która łączy wszystkie kalwarie w Polsce - podkreśla profesor Wydziału Teologicznego UMK w Toruniu, o. Mieczysław Celestyn Paczkowski. Wielki Piątek, to drugi dzień Triduum Paschalnego, podczas którego w Kościele katolickim odprawiana jest liturgia Męki Pańskiej, upamiętniająca cierpienia i śmierć Chrystusa na krzyżu. Jest to jedyny dzień w roku, w którym nie jest sprawowana Eucharystia.

Kalwaria - Golgota

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję