Przychodzili w nocy. Walili w drzwi, krzyczeli. Musieli opuszczać domy szybko, często przy wtórze obelg i popychania. Ci, którzy mieli "szczęście", zabierani byli całymi rodzinami. Gnani w otchłań nocy,
upychani w bydlęce wagony, transport po transporcie docierali na nieludzką ziemię. Nie wiedzieli, czy i kiedy, ani dokąd powrócą.
63 lata temu ze wschodniej części Polski deportowano w głąb Związku Sowieckiego (według danych IPN) ok. 330-340 tys. polskich obywateli różnych narodowości. Te liczby weryfikuje Związek Sybiraków.
Zdaniem organizacji, wywózki objęły ok. 1,3 mln osób.
Nasze miasto, jak tysiące miast i miasteczek w Polsce posiada swoje środowisko Sybiraków. Coraz ich mniej, wiadomo, lata biegną. Ich pamięć o tamtych bolesnych czasach i wszystkich, którzy zostali
w śniegach Syberii, nie wygasła. Spotykają się przy symbolicznej mogile na cmentarzu Kule każdego roku. Okazją do wspólnej modlitwy są tragiczne daty z lutego i kwietnia. Zatrzymują się przy tej mogile
ilekroć znajdą się na cmentarzu. Zdarza się to niestety coraz częściej. Odchodzą bliscy, koledzy, towarzysze niewoli. Częstochowski oddział Stowarzyszenia Sybiraków liczy 250 osób. Ich wspomnienia są
podobne. Głód, zimno, choroby. Byli świadkami śmierci najbliższych. Często pozbawieni możliwości kontaktu z rodziną, nieświadomi jej losu. Zgodnie twierdzą, że tym, co pomogło im przetrwać, była wiara.
Bóg dawał im siłę i nadzieję. Oddawali życie w opiekę Matce Bożej, Ona stawała się ich orędowniczką i powierniczką. Jedyne, co w tej duchowej materii mogło im doskwierać, to brak kapłanów.
Mówią, że w imię pamięci o wszystkich, którzy nie powrócili, muszą nieustannie świadczyć prawdę tamtych lat. Nie jest to łatwe, bo mało kto im pomaga. Skromne renty czy emerytury ledwo starczają,
aby przeżyć, a przecież wszystko, co dla Związku robią, jest pracą społeczną. Z roku na rok czują się mniej potrzebni. Tak jakby ich pamięć była dalej zbyt kłopotliwa.
Niech więc ta kolejna rocznica wywózek z 1940 r. stanie się okazją, aby prócz modlitwy, podarować tym wspaniałym ludziom również swój czas. Korzystajmy z tego, że żyją bezpośredni świadkowie tamtych
strasznych czasów. Słuchajmy ich, zróbmy wszystko, aby przekazali swoje doświadczenia naszym dzieciom. Dzięki temu nikt i nigdy nie będzie mógł zakłamać tego fragmentu naszej historii. To jest obowiązek
wobec przeszłych i przyszłych pokoleń Polaków.
Pomóż w rozwoju naszego portalu