Reklama

Na plebanii z "plebanii"

Plebania w Okuniewie jest stara, przedwojenna. Przypomina typową, wiejską chałupę. Od ponad trzech lat "gra" plebanię w serialu telewizyjnym "Plebania". To dzięki temu serialowi parafia św. Stanisława Kostki w Okuniewie znana jest w całej Polsce. Proboszcz ks. Wojciech Wierzbicki, swoimi uwagami i radami pomaga filmowcom kształtować wizerunek serialowego proboszcza - ks. Antoniego.

Niedziela warszawska 10/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Naciskam klamkę restauracji "Andżelika", naiwnie myśląc, że zobaczę znajome wnętrze, barmankę Irkę, właściciela Zenka...
Może nawet zamówię piwo i pogadam z miejscowymi. Ale niestety! Drzwi nie ustępują...

W podwarszawskim Okuniewie życie toczy się sennie. Rytm dnia wyznacza początek i koniec zajęć w miejscowej szkole, dostawa świeżego pieczywa do sklepu czy odjazd autobusu do Warszawy. Nikt się nie spieszy, wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie. Sytuacja zmienia się, gdy do Okuniewa przyjeżdżają filmowcy. Niewielki plac przed kościołem zapełnia się samochodami. Ekipa rozstawia sprzęt, rozciąga kilometry kabli. Przy nagrywaniu serialu pracuje kilkadziesiąt osób ekipy technicznej, reżyserzy, asystenci, scenografowie. No i oczywiście aktorzy, ale oni giną w tłumie ekipy realizującej. I Okuniew zaczyna tętnić życiem.
Tak niestety nie dzieje się często. Niestety, dlatego, że nagrywanie serialu dla wielu bezrobotnych mieszkańców Okuniewa jest świetną okazją na dorobienie. W niektórych odcinkach potrzeba bardzo wielu statystów. Tak było np. przy okazji nagrywania nabożeństw Triduum Paschalnego, procesji czy rekolekcji. W takich sytuacjach ekipa bardzo chętnie zaprasza do statystowania miejscowych. Wbrew pozorom nie jest to łatwe zajęcie. Trzeba uzbroić się nieraz w ogromną cierpliwość. Niektóre ujęcia powtarzane są bowiem nawet i kilkadziesiąt razy.
Jednak zdjęcia w Okuniewie kręcone są rzadko, średnio 2, 3 razy w miesiącu, a i to głównie wiosną, latem i wczesną jesienią. Wszystko dlatego, że większość zdjęć serialu Plebania powstaje w warszawskich studiach telewizyjnych. To tam urządzone są wszystkie wnętrza, które widać na filmie. W Okuniewie kręcone są jedynie plenery, sceny przed plebanią i kościołem oraz oczywiście wszystkie ujęcia w kościele. Ekipa stara się pracować tylko w dni powszednie i kończyć zdjęcia przed wieczorną Mszą św. odprawianą o godzinie 18.00. Życie parafii nie jest więc w żaden sposób zakłócone.

Jak się zachować przy ołtarzu

Mimo, że serial ma swojego specjalnego konsultanta - ks. Stanisława Bartmińskiego, proboszcza z Krasiczyna, filmowcy często pytają o różne rzeczy proboszcza okuniewskiego.
- Pytania dotyczą głównie ceremonii liturgicznych, tego, jak konkretnie ma się zachować ksiądz przy ołtarzu, jak złożyć ręce itp. - mówi ks. Wierzbicki. Podkreśla też, że współpraca z ekipą filmową układa się bardzo dobrze i chętnie służy im radą i pomocą. Sam jednak serial ogląda bardzo rzadko, a to dlatego, że w porze emisji zajęty jest w kościele. - Jednak z tych odcinków, które oglądałem, to widzę, że jest to bardzo dobry serial. Księża, a szczególnie proboszcz, pokazani są tam bardzo dobrze - podkreśla Proboszcz.
Serialowy Tulczyn, w którym przede wszystkim dzieje się akcja Plebanii, nie jest duży. Również niewielki jest Okuniew. Niedaleko od kościoła spotykam znaną mi z ekranu telewizyjnego restaurację "Andżelika". Chociaż restauracja to stanowczo zbyt wielkie słowo, w serialu to zwyczajna knajpa, gdzie miejscowi mężczyźni, najczęściej bezrobotni, spędzają cały dzień na piwie "z wkładką". Naciskam klamkę, naiwnie myśląc, że może za chwilę zobaczę znajome wnętrze, barmankę Irkę, właściciela Zenka... Ale niestety! Drzwi nie ustępują. Przez okno widać co prawda jakieś butelki, ale puste, stojące w dużym nieładzie i z pewnością nie stanowiące przedmiotu handlu. Wracam do rzeczywistości. Podchodzę do stojącej nieopodal grupki mężczyzn. Wyjaśniają, że tylko w dni kręcenia filmu, nad drzwiami, które próbowałem otworzyć, pojawia się charakterystyczny szyld z napisem "Andżelika". Panowie twierdzą, że serial bardzo im się podoba. Szczególnie chwalą proboszcza - granego przez Włodzimierza Matuszaka. Na pytanie, czym różni się od ich prawdziwego proboszcza - nie chcą odpowiadać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Duszpasterstwo tradycyjne

Wracam więc na plebanię i pytam proboszcza, czym różni się prawdziwa parafia od filmowej. - Tamta jest typowo wiejska, nasza jest podwarszawska - mówi. Liczy 2620 mieszkańców i liczba ta nieznacznie się zwiększa. Osiedlają się nowi mieszkańcy, wykupując działki i budując domy. Mogą to robić od niedawna, wcześniej nie dawano pozwolenia na rozbudowę Okuniewa ze względu na bliskość poligonu wojskowego.
W parafii dominują ludzie starsi. Ale prężnie działa też Żywy Różaniec, Legion Maryi, Dzieci Maryi, schola młodzieżowa, ministranci i bielanki.
W prowadzeniu duszpasterstwa pomaga rezydent, ks. Janusz Piechaczek. Dużą pomocą służą również Siostry Franciszkanki Misjonarki Maryi, które w Okuniewie mają swój dom zakonny. Aktywnie włączają się przede wszystkim w udzielanie mieszkańcom parafii pomocy charytatywnej. Biedy jest dużo i - jak podkreśla Proboszcz - czasami wynika ona z ludzkiej niezaradności. Inną bolączką jest mała aktywność religijna miejscowej młodzieży. - Do bierzmowania przystępują wszyscy. Gorzej jest potem z regularnym uczestnictwem we Mszy św. - mówi ks. Wierzbicki. I wychodzi, by napalić w piecu.

Miasto rycerza Okunia

Kiedy kilka minut później opuszczam plebanię z komina malowniczo unosi się dym. Wydeptaną w śniegu niewielką dróżką dochodzę do kościoła. Biało-żółta, barokowo-klasycystyczna świątynia w telewizji sprawia wrażenie dużej, a w rzeczywistości jest niewielka, jednak funkcjonalna. Podczas nabożeństw wierni swobodnie się w niej mieszczą. Z wyposażenia wnętrza szczególną uwagę zwraca umieszczony w ołtarzu głównym obraz Trójcy Świętej, dzieło szkoły włoskiej z początków XVIII w.
Jeszcze przed II wojną światową Okuniew był sporą miejscowością, liczącą 24 tys. mieszkańców. Nazwa miasteczka pochodzi od rycerza Okunia (Okonia), który w XIV w. stał się właścicielem ziem od Pragi do Stanisławowa. Jeden z następnych właścicieli Okuniewa, Stanisław Okoń, zbudował pierwszy kościół drewniany w 1538 r. Dwa lata później biskup płocki Jakub Buczacki erygował parafię w Okuniewie. Świątynia została spalona przez Szwedów w 1656 r. Kolejny właściciel Okuniewa, Stefan Grzybowski, zbudował drugi drewniany kościół w 1692 r. W 1703 r. w Okuniewie kwaterował król szwedzki Karol XII i właśnie wtedy doszło do bitwy wojsk szwedzkich z rosyjskimi i polsko-saskimi. Jednym z ważniejszych wydarzeń z dziejów historycznych miasteczka było lądowanie w 1786 r. balonu z chemikiem Okraszewskim na pokładzie, który wzbudził ogólną sensację i podziw wśród ludności. Lot rozpoczął się na tarasie Zamku Królewskiego. W latach 1815-1831 w miasteczku mieściła się nawet siedziba powiatu.
Podczas Powstania Listopadowego w Okuniewie przez jakiś czas stacjonowały oddziały polskie przed bitwą pod Dobrem. Obecny kościół murowany zbudowano w latach 1828-1835 z funduszów Jana Łubieńskiego, właściciela ziemskiego. Świątynię zaprojektował architekt Jakub Kubicki. Konsekracji kościoła dokonał w 1847 r. bp Tadeusz Łubieński, sufragan kujawsko-kaliski. Świątynia była wielokrotnie remontowana w latach 1903, 1935 i 1966-1967. Również i obecny proboszcz dokonał gruntownego odnowienia świątyni, zarówno wewnątrz, jak i od zewnątrz.
W okresie międzywojennym Okuniew był bardzo dużą i prężną parafią. Obejmowała osady od Sulejówka aż po Ossów. Dopiero po wojnie z tej parafii wyodrębniły się parafie w Rembertowie, Wesołej, Sulejówku, Miłosnej czy ostatnio w Zabrańcu. W Okuniewie, oprócz oczywiście parafialnego kościoła, gdzie kręcona jest Plebania, warto zobaczyć ruiny klasycystycznego dworku Łubieńskich z XIX w. Widać je po prawej stronie przystanku, na którym zatrzymują się autobusy z Warszawy.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przerażający projekt w Belgii: eutanazja dla „ludzi zmęczonych życiem”

2024-04-17 09:46

[ TEMATY ]

eutanazja

Belgia

Adobe.Stock.pl

W Belgii mamy do czynienia z kolejną przerażającą odsłoną kultury śmierci. Luc Van Gorp, stojący na czele jednego z funduszy ubezpieczeń, których celem jest zapewnienie każdemu godnej opieki zdrowotnej, wyszedł z propozycją eutanazji dla „ludzi zmęczonych życiem”. W odpowiedzi belgijscy biskupi przypomnieli, że „ludzkie społeczeństwo zawsze opowiada się za życiem”.

Debatę na temat wspomaganego samobójstwa ludzi starszych Luc Van Gorp rozpoczął w minionym tygodniu na łamach flamandzkiej prasy. Powołał się przy tym w szczególności na presję finansową na system opieki zdrowotnej, jaką niesie ze sobą opieka nad ludźmi starszymi i często chorymi. W dwóch dziennikach zaproponował on radykalne rozwiązanie „kwestii starzenia się społeczeństwa”. Podkreślił, że „ci, którzy są zmęczeni życiem, powinni mieć możliwość spełnienia swojego pragnienia o końcu życia”. Wskazał, że „nie można przedłużać życia tych, którzy sami już tego nie chcą, bo chodzi o budżet i kosztuje to rząd duże pieniądze”. Zauważył, że w starzejących się społeczeństwach Europy jest to ogromny problem, brakuje też niezbędnego personelu do opieki.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: młodzi diakoni słowa Bożego - etap diecezjalny konkursu biblijnego

2024-04-18 17:13

[ TEMATY ]

Jasna Góra

konkurs biblijny

BPJG

- By być nie specjalistą od Biblii, ale diakonem słowa Bożego, czyli jego sługą, żyć w jego rytmie, obrać je za program życia i głosić innym, bo tylko tak stajemy się chrześcijanami - zachęcał młodych uczestników Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej bp Andrzej Przybylski. Konkurs z udziałem uczniów szkół ponadpodstawowych arch. częstochowskiej rozpoczęła Msza św. na Jasnej Górze. To 28. edycja organizowana przez Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”. Dziś, w trwającym Tygodniu Biblijnym, w całej Polsce odbył się etap diecezjalny.

Po Mszy św. w Sali Papieskiej najpierw uczniowie przystąpili do części pisemnej wyłaniającej siedmiu finalistów, a po niej miała miejsce część ustna, która wskazała zwycięzców.

CZYTAJ DALEJ

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01

[ TEMATY ]

Kościół

Francja

ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Jak informuje tygodnik „Famille Chrétienne”, pielgrzymi przybywający do Saint-Étienne-du-Rouvray adorują krzyż zbezczeszczony podczas ataku i całują prosty drewniany ołtarz, na którym wciąż widnieją ślady zadanych nożem ciosów. O życiu kapłana męczennika opowiada s. Danièle, która 26 lipca 2016 r. uczestniczyła we Mszy, podczas której do kościoła wtargnęli terroryści. Jej udało się uciec przez zakrystię i powiadomić policję. Dziś niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. Woli opowiadać o niespodziewanych owocach tego męczeństwa również w lokalnej społeczności muzułmańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję