Reklama

Strzelcy bez broni

O powszednim trudzie upamiętniania historii i niełatwym losie organizacji patriotycznych w III RP z Krzysztofem Grabcem rozmawia Wiesława Lewandowska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Im bliżej do 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, tym większe nasilenie patriotyzmu, od niedawna wspieranego także przez polskie władze. I tak rok 2017 jest w Polsce Rokiem Generała Józefa Hallera, dowódcy utworzonej we Francji w 1917 r. tzw. Błękitnej Armii, która odegrała znaczącą rolę w walce o niepodległość Polski. Oprócz oficjalnych rządowych uroczystości – dopiero obecny rząd przykłada do nich dużą wagę – mamy także te organizowane społecznie przez organizacje patriotyczne. Z podobnym rozmachem?

KRZYSZTOF GRABIEC: – Nie od dziś staramy się robić, co tylko w naszej mocy, jeśli chodzi o upamiętnianie polskiej historii. Z tym że w poprzednich latach to raczej tylko te nasze społeczne inicjatywy wybijały się na pierwszy plan, bo rządzący jakoś się nie kwapili... W tym roku Fundacja Walczącym o Niepodległość, Wyklętych, Pokrzywdzonych, Internowanych, Więzionych, przy współudziale wielu organizacji społecznych – m.in. Związku Strzeleckiego „Strzelec” i Stowarzyszenia Tradycji Polskiego Oręża – podjęła się zorganizowania i koordynowania dużych międzynarodowych uroczystości poświęconych gen. Hallerowi i jego Błękitnej Armii. Bardzo nam zależy na wykorzystaniu tej rocznicowej okazji do zwiększenia zainteresowania historią oręża polskiego, szczególnie wśród młodego pokolenia, ale chodzi także o przybliżenie międzynarodowej opinii publicznej roli, którą Polacy odegrali podczas I wojny światowej oraz walki o odrodzenie niepodległego państwa polskiego. Wspominając dokonania generała i Błękitnej Armii, będziemy mogli podziękować za wsparcie udzielone Polsce 100 lat temu, ale też przypomnieć nasze ówczesne zasługi dla Europy. W lipcu br. przyjadą do Polski ze Stanów Zjednoczonych członkowie Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce (SWAP), które w 1996 r. ufundowało i przywiozło do Warszawy tzw. kolorowy pomnik Błękitnej Armii, czyli pomnik Czynu Zbrojnego Polonii Amerykańskiej, zwany także pomnikiem Hallerczyków.

– Wówczas Pan tu, w Polsce, współorganizował to niezwykłe przedsięwzięcie...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Tak, wtedy właśnie powstało nasze Stowarzyszenie Tradycji Polskiego Oręża im. Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego, które chętnie podjęło współpracę ze SWAP; trzeba było znaleźć miejsce w Warszawie, zaprojektować i postawić cokół pod pomnik, który miał przypłynąć z Ameryki. Pomnik ten stanął na warszawskim Żoliborzu.

– Nie wszystkim się podobał!

– Niestety, nie odczuliśmy specjalnej przychylności ówczesnych władz, były spore perturbacje... „Gazeta Wyborcza” bardzo nas krytykowała, ogłosiła nawet, że pomnik jest artystycznym kiczem. Jedyne wsparcie nadeszło wówczas od marszałka Senatu Adama Struzika oraz z Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

– To były pierwsze w wolnej Polsce próby wdrażania polityki historycznej, która jednakowoż nie miała wymiaru państwowego, lecz raczej tylko społeczny...

– Rzeczywiście, można tak to ocenić. I koniecznie trzeba przypomnieć, że w tym budzeniu się naszej świadomości historycznej oraz determinacji konkretnego działania wielką rolę odegrała Polonia amerykańska. Odsłonięcie warszawskiego pomnika Hallerczyków było uczczeniem 60-lecia Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce i właśnie Polonia zorganizowała z wielkim rozmachem te obchody; zaproszono przedstawicieli urzędów, od których wiele wówczas zależało.

– To znaczy, że aby skutecznie budzić polską pamięć historyczną, potrzebowaliśmy inspiracji i pomocy z zewnątrz?

– Mieliśmy tę pamięć, bo przecież od początku lat 90. ubiegłego wieku nieśmiało, ale jednak pojawiały się rozmaite inicjatywy patriotyczne – jak choćby nasz ruch strzelecki, który zaczął się odnawiać w konspiracji jeszcze przed 1989 r. – ale byliśmy dość osamotnieni i bez materialnego wsparcia niewiele mogliśmy zdziałać; np. żoliborski pomnik I Dywizji Pancernej Generała Maczka, który powstał nieco wcześniej przed pomnikiem Błękitnej Armii, został ufundowany przez europejskie miasta wyzwalane przez I Dywizję. I, niestety, później wcale nie było łatwiej. Wprawdzie zaczęło się coś dziać, pisaliśmy pisma, prośby o wsparcie naszych pomysłów, zaczęły się pojawiać pomniki, pamiątkowe tablice...

– Można powiedzieć, że za każdym razem przeważnie wyłącznie dzięki uporowi kilku – jak by to określiła „GW” – nawiedzonych, zaczadzonych patriotyzmem osób?

– Z biegiem lat wcale nie było łatwiej. Coraz mniej można było liczyć na dofinansowanie patriotycznych, narodowych inicjatyw. Ani rządzący Polską, ani władze poszczególnych miast nie kwapili się do wspierania tego rodzaju społecznych działań. Można odnieść wrażenie, że władze III RP – jeśli nie liczyć krótkiego, niestety, okresu zrozumienia i życzliwości ze strony prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego oraz rządu w latach 2005-07 – nie były zainteresowane jakimkolwiek podbudowywaniem polskiego patriotyzmu. Czasem wydawało się nawet, że ruchy patriotyczne są dla nich jakąś przeszkodą... Gdy tworzyliśmy nasz Związek Strzelecki, z góry zakładaliśmy, że sami musimy go dofinansowywać, aby ci z nas, którzy nie mogli sobie pozwolić na kupienie mundurów, mogli je jednak mieć... I właściwie tak jest do dziś.

– Dziś Strzelcy to przecież ramię Obrony Terytorialnej!

– Tyle że niezbrojne! I niezbyt dobrze wyposażone. Nie tracimy jednak nadziei, że wstępujący do nas młodzi ludzie zostaną odpowiednio dowartościowani, chociażby przez porządne umundurowanie. Liczymy też na to, że nasza współpraca z wojskiem bardziej się zacieśni, że będziemy częściej zapraszani, nie tylko na kurtuazyjne wizyty w jednostkach wojskowych – które oczywiście bardzo sobie cenimy – ale przede wszystkim na więcej solidnych szkoleń, które wciąż jeszcze musimy sobie organizować głównie we własnym, siłą rzeczy – ograniczonym zakresie.

– Dlaczego zasłużony dla niepodległej Polski, odradzający się w III RP ruch strzelecki jest dziś tak niejednorodny, wewnętrznie rozbity?

– Może dlatego, że każdy chciałby być komendantem, a nie każdy może... A całkiem poważnie mówiąc, ten ruch zaczął się odradzać u schyłku PRL, potem już w wolnej Polsce zaczęły się rozłamy, przeważnie na tle politycznym – co było całkiem naturalne – powstawały różne małe związki strzeleckie o zasięgu ogólnopolskim bądź lokalne. W tamtym czasie należałem do Związku Strzeleckiego „Strzelce” Równość-Wolność-Niepodległość, który w swej nazwie nawiązywał do tradycji powstania styczniowego – zaczęliśmy więc organizować obchody kolejnych rocznic tego powstania, co z kolei nawiązywało do czci, jaką marszałek Piłsudski darzył powstańców styczniowych. W tym roku mieliśmy w Górach Świętokrzyskich już kolejny – 24. Marsz Powstania Styczniowego...

– Kim są dzisiejsi Strzelcy?

– Wywodzą się ze środowisk patriotycznych, których – trzeba to podkreślić – w różnych rejonach Polski jest bardzo wiele i które naprawdę są ideowo silne, przywiązane do polskiej historii, mimo dominującej do tej pory w Polsce „niehistorycznej polityki”. Cieszy, że jest wśród nas wielu nauczycieli i uczniów. Strzelcy to ludzie honoru, mogący się pochwalić nie tylko solidną wiedzą, przede wszystkim historyczną, ale także ponadprzeciętną sprawnością fizyczną. To ludzie przygotowujący się do obrony kraju.

– Ale mundury strzeleckie widać przede wszystkim na uroczystościach patriotycznych i serce rośnie...

– I wcale nie lekceważymy sobie tej niby dekoracyjnej roli, przeciwnie – cieszymy się z każdego zaproszenia, z każdego zlecenia do wykonania. Jesteśmy przeszkolonymi ratownikami medycznymi, potrafimy pilnować porządku na dużych imprezach. Bardzo brakuje nam natomiast możliwości ćwiczenia umiejętności strzeleckich; trochę szkoda, że jesteśmy strzelcami bez dostępu do broni. Nieustannie, oczywiście, zabiegamy o współpracę z wojskiem, policją, strażą pożarną, ale jednak ciągle musimy bazować przede wszystkim na organizowanych własnym sumptem środkach. Szkoda, że Agencja Mienia Wojskowego nie przekazuje nam choćby części tego umundurowania, które sprzedaje dziś kupcom, od których z kolei my musimy kupować za niemałe pieniądze – na kompletne umundurowanie strzeleckie trzeba wydać 500-600 zł. Dla wielu z nas to naprawdę duży wydatek, tak się bowiem składa, że w Polsce patrioci nigdy nie byli ludźmi bogatymi...

– Z pewnością bycie Strzelcem dzisiaj to nie tylko jakaś patriotyczna fanaberia, historyczna zabawa, lecz coraz poważniejsze – może nawet podobne do tego sprzed 100 lat – zaangażowanie w obronność kraju. Na ile sami to czujecie, a na ile jesteście tak traktowani?

– Myślę, że sami czujemy to coraz mocniej, zresztą nigdy to, co staraliśmy się robić, nie było dla nas zabawą. Zawsze to nasze zaangażowanie uważaliśmy za służbę, zawsze staraliśmy się sami doskonalić nasze „strzeleckie” cnoty i umiejętności – po to, by w razie potrzeby mogły się przydać Polsce. Kilka lat temu przeprowadziliśmy specjalny program pt. „Nasza mała Ojczyzna – patriotyzm”, który polegał na rozpoznawaniu terenu. Mam nadzieję, że już dzisiaj MON zdaje sobie sprawę z tego, iż niewiele inwestując, może niemal od zaraz dysponować liczącą kilkadziesiąt tysięcy osób sprawną formacją, działającą lokalnie, mającą doskonałe rozeznanie w terenie, potrafiącą zabezpieczyć ujęcia wodne, transformatory elektryczne itp. W każdym razie – naprawdę niewiele trzeba, aby tak było. Na pewno jesteśmy już dziś gotowi do sprawnego wspomagania ewentualnych działań wojskowych.

– Ile dzisiejsze związki strzeleckie mają w sobie z pierwowzoru sprzed 100 lat?

Reklama

– Z pewnością wszyscy starają się naśladować tamtego „Strzelca”, ale też na pewno wszystkim brakuje jednego: Komendanta! Komendanta, za którym poszliby w ogień.

* * *

Krzysztof Grabiec
Działacz organizacji patriotycznych, współzałożyciel Stowarzyszenia Tradycji Polskiego Oręża im. Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego, starszy inspektor, szef Biura Informacji i Promocji Związku Strzeleckiego „Strzelec”, sekretarz Stołecznego Środowiska 1. Polskiej Dywizji Pancernej

* * *

Błękitna Armia
powołana 4 czerwca 1917 r. dekretem prezydenta Republiki Francuskiej Raymonda Poincarégo, na mocy którego utworzono samodzielne polskie jednostki wojskowe we Francji. Na ich czele stanął jeden z najwybitniejszych dowódców w dziejach Wojska Polskiego – gen. Józef Haller. W 1919 r. Błękitna Armia – zwana tak od koloru mundurów – liczyła już ok. 70 tys. żołnierzy, była najlepiej wyszkoloną i uzbrojoną częścią rodzącego się wówczas Wojska Polskiego. W czerwcu 1919 r. dotarł do Polski ostatni oddział tej armii – 1. Pułk Czołgów.

* * *

Związek Strzelecki
założona w 1910 r. we Lwowie organizacja społeczno-wychowawcza o charakterze paramilitarnym, która stanowiła bazę tworzenia struktur wojskowych Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego. W latach 1918-39 reaktywowany jako organizacja paramilitarna. Do jej tradycji nawiązują istniejące dziś w Polsce organizacje paramilitarne. Pierwsza z nich – Związek Strzelecki „Strzelec” – powstała w 1989 r. z inicjatywy środowisk niepodległościowych, żołnierzy Armii Krajowej i przedwojennych członków Związku Strzeleckiego skupionych w okresie PRL wokół Konfederacji Polski Niepodległej.
Obecnie istnieje kilka organizacji odwołujących się do tradycji przedwojennego Związku Strzeleckiego. Od 2015 r. największe z nich współtworzą Federację Organizacji Proobronnych pod patronatem Ministerstwa Obrony Narodowej.

2017-08-02 09:45

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Francja: wyjątkowa Wielkanoc z rekordową liczbą nowych katolików

2024-03-26 18:40

[ TEMATY ]

Francja

twitter.com

Kościół we Francji przygotowuje się w do wyjątkowej Wielkanocy z kolejną rekordową liczbą katechumenów. Choć dokładne dane nie zostały jeszcze ogłoszone, to szacuje się, że chrztów dorosłych będzie w tym roku o co najmniej 30 proc. więcej. To prawdziwa epidemia, a raczej niespodziewany cudowny połów - przyznaje ks. Pierre-Alain Lejeune, proboszcz z Bordeaux.

Zauważa, że wszystko zaczęło się półtora roku temu, kiedy do jego parafii zgłosiło się w sprawie chrztu kilkadziesiąt osób, tak iż obecnie ma osiem razy więcej katechumenów niż dwa lata temu. Początkowo myślał, że to przejaw dynamizmu jego parafii. Szybko jednak się przekonał, że nie jest wyjątkiem. Inni proboszczowie mają ten sam «problem», są przytłoczeni nagłym napływem nowych katechumenów.

CZYTAJ DALEJ

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało w ub.r. z tabletki "dzień po"

2024-03-27 09:25

[ TEMATY ]

Pigułka „dzień po”

Adobe Stock

Minister zdrowia Izabela Leszczyna poinformowała, że w ubiegłym roku 15-latki stanowiły 2 proc. osób korzystających z tabletki "dzień po". Dodała, że w tym czasie 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało z tabletki "dzień po".

W połowie marca Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze ustawy, "która wprowadza niezdrowe, chore i niebezpieczne dla dzieci zasady". Jego zdaniem tabletka "dzień po" dostępna bez recepty dla osób niepełnoletnich jest "daleko idącą przesadą". Według prezydenta tabletka nadal powinna być wydawana na receptę, a w przypadku dziewczynek jej zażycie powinno być "decyzją rodzica".

CZYTAJ DALEJ

W TVP1 premiera filmu dokumentalnego „Wojtyłowie. Drogi do świętości”

2024-03-29 11:11

[ TEMATY ]

film

TVP

„Wojtyłowie. Drogi do świętości” to dokument opowiadający historię rodziny, z której wywodzi się Karol Wojtyła. Prezentując sylwetki członków rodziny Wojtyłów film ukazuje, jak ważna jest rodzina. W dokumencie autorstwa Piotra Kota i Mileny Kindziuk wystąpili m.in. kard. Stanisław Dziwisz, Ewa Czaicka, Jan Wojtyła. Premiera - 30 marca o 10:35 w TVP1.

Dokument opowiada historię rodziny, z której wywodzi się wyjątkowy człowiek, wielki Papież i późniejszy święty. Prezentując sylwetki członków rodziny Wojtyłów film ukazuje, jak ważna jest rodzina. Głęboka więź powstaje dzięki zaufaniu i prawdzie, a wszystko zanurzone i przesycone jest miłością. Rodzina Wojtyłów uczy, że pozytywne związki i relacje kształtują całe nasze życie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję