Reklama

gps na życie

Zawołaj Go

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dokładnie nie pamiętam, kiedy to się zaczęło. TO, czyli niechlubna strona życia. W moim domu rodzinnym zawsze był alkohol. Początkowo się go bałem; przynosił awantury, hałas tłuczonego szkła. Jako dzieciak często chowałem się w kącie i zatykałem uszy, żeby nie słyszeć tych strasznych odgłosów, zaciskałem oczy, żeby zobaczyć jak najmniej. Nie zawsze się dało i przyznam, że często w ogóle nie pomagało. Zastanawiałem się, jak to jest, że ci sami ludzie, mama i tata, którzy chodzili do pracy, wypełniali jakieś zwyczajne obowiązki, a dla mnie potrafili być ciepli i mili, zmieniali się po alkoholu do tego stopnia, że ja przestawałem istnieć. Tak wtedy czułem. Mogło mnie nie być. Nie bardzo było gdzie się schować, a do tego coraz częściej zdarzało się, że stawałem się czymś w rodzaju karty przetargowej albo jakiegoś „bufora” używanego do przepychanek.

Nie, wtedy jeszcze zupełnie nie miałem pojęcia, że można to tak odbierać, a tym bardziej nazywać. Byłem dzieckiem. Małym chłopcem, który niczego nie rozumie, który myśli tylko o tym, że tata jest zły na mamę, mama na tatę, a ja koniecznie muszę jakoś zadziałać, żeby TO zmienić albo żeby TEGO nie czuć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Żeby nie czuć

Krzyki, hałas, rozbijane szkło, szyby w drzwiach, oknach... Sińce i rany na chwilę maskowane przed zewnętrznym światem, bo w tak zwanym międzyczasie toczyło się „normalne” życie. Rodzice chodzili do pracy, spotykali sąsiadów, uśmiechali się, a ja te chwile lubiłem najbardziej. Za każdym razem wierzyłem, że tamto, co bolało, było jakimś złym snem, a nawet jeśli nim nie było, to z pewnością nigdy już się nie powtórzy.

Powtarzało się. Coraz częściej, coraz silniej... Wraz z moim dorastaniem dorastał też coraz większy wstyd i coraz większa potrzeba, żeby nie czuć.

Moje życie

Zatrzymam się w tym miejscu. Nie chcę opowiadać o swoich porażkach w szkole, którą ledwie skończyłem, o każdej kolejnej pracy, której nie potrafiłem sprostać mimo ogromnych ambicji. I nade wszystko we własnym dorosłym życiu emocjonalnym. Rodzinnym. Zawalałem wszystko. I wszystko się rozpadało. Nie, nie samo. Alkohol. Z mniejszymi czy większymi przerwami był przy mnie zawsze, po jakimś czasie dołączyły też inne substancje. Aby zobaczyć i przekonać się, że potrzebuję pomocy, musiało minąć wiele lat, musiałem stracić to, na czym mi najbardziej zależało. Nie. Właściwie musiałem stracić wszystko.

Reklama

Ojcze nasz

Tak, powiesz, ładnie i nawet składnie to wszystko facet teraz nazywa: rodzice, alkohol, inne substancje, potrzeba pomocy... Ale jeśli choć niewielki fragment tej mojej „spowiedzi” znasz z własnego doświadczenia, wiesz, że aby dotrzeć do tego miejsca, musiało się zatrząść niebo. Musiałem zostać sam, jak to się mówi, sięgnąć dna. Ale „dno” to dla mnie określenie i tak zbyt subtelne dla nazwania tego miejsca, w jakim się znalazłem. Czułem, że to już koniec. Wszystko. Czekałem, w piekielnym cierpieniu czekałem na swój ostatni oddech, próbując wypowiedzieć gdzieś w głowie, a może wywołać słowa, które powtarzał ten mały chłopiec wiele lat temu skulony w kącie rodzinnego domu: „Ojcze nasz, któryś jest...”.

Stało się. On się o mnie upomniał. Zwyczajnie i niewiarygodnie. Przyszedł człowiek, który mnie uratował. Pogotowie, szpital, odwyk, terapie, powrót, szpital, leczenie, terapie...

Dziś jestem trzeźwy

Od kilku lat układam to, co da się ułożyć. Moje życie wcale nie jest łatwe, ale spotkałem wielu ludzi o podobnych doświadczeniach, wielu, którzy pomagali i pomagają zrozumieć, dlaczego pewne rzeczy musiały się stać, także to, że nie jestem sam.

Spotkałem Boga.

Bo wtedy, kiedy Go wołałem,

On właśnie przechodził obok...

***

O co chodzi?

Za chwilę zaczniemy Tydzień Modlitw o Trzeźwość. Ktoś zapytał mnie, po co organizuje się taki tydzień, co to może dać, jak może pomóc tym, którzy zmagają się z nałogami, niszczą siebie i życie swoich bliskich. Przecież ci, którzy mają w swojej rodzinie alkoholika, narkomana, a są ludźmi wierzącymi, zwykle sami szukają pomocy w codziennej modlitwie, działaniu...

Reklama

Odpowiadając na podobne pytania komuś, szczególnie zupełnie oddalonemu od Kościoła czy nawet wiary, spróbujmy posłużyć się jakimś czytelnym dla tej osoby porównaniem.

Mnie przyszło do głowy zestawienie ze stadionem sportowym, na którym rozgrywane są np. mecze piłkarskie. Jaka jest różnica między meczem rozgrywanym przy wypełnionych trybunach od tego przy siedzącym w kąciku jednym kibicu. Nie! To nie oznacza, że modlitwa jednej osoby jest mniej ważna, ale jeśli zdamy sobie sprawę, jak zabrzmi wołanie o pomoc tysięcy osób w tym samym czasie w tej samej intencji, to wyobraźnia z pewnością zadziała. A jaki jest ten niezwykle istotny aspekt tego, że w ciągu jednego tygodnia wszyscy skupiamy się wokół jednego problemu? Jednoczymy się, rozmawiamy, wspieramy i często włączamy się w konkretne działania. A właśnie: łączymy się. Wspólna modlitwa i Eucharystia w intencji tych, którzy może w mniemaniu wielu nie zasługują nawet na uwagę. Łączymy się, przez ten krótki czas budując niewidoczny, lecz silny tunel skierowany do nieba. Otulamy nim, przygarniamy do swoich serc tych, którzy najbardziej tego potrzebują.

Trzeźwość, czyli...

...oderwanie się od uzależnień (alkohol, narkotyki, inne używki) pomaga być spokojnymi, cierpliwymi, wyrozumiałymi, odpowiedzialnymi, a nawet mądrymi życiowo ludźmi.

Uzależnienie = złodziej

Wkrada się niepostrzeżenie, pozbawiając nas niezależności, czyniąc z nas osoby słabe, zależne, podległe czynnikom, które jak złodziej okradają nas z niezależności. Dając ułudę, pozorną i chwilową przyjemność potrafi znakomicie manipulować naszym umysłem i uczuciami. Skutecznie zmienia realną ocenę siebie i otaczającej nas rzeczywistości.

Reklama

Dlaczego korzystamy?

Spróbujmy wymienić podstawowe czynniki wpływające na to, skąd bierze się chęć sięgania po używki:

• Wpływ obyczajów. Wspólne picie przyjęte jest jako popularny sposób nawiązywania i umacniania kontaktów między ludźmi. Od wczesnych lat uczymy się, obserwując dorosłych, oglądając filmy, czytając, że wspólna konsumpcja napojów alkoholowych jest czymś atrakcyjnym; zbliża ludzi, przełamuje „lody”, tworzy okazje do spotkań, ułatwia zabawę i załatwianie interesów.

• Pragnienie szybkiego poprawienia nastroju. Dotyczy to szczególnie tych chwil, kiedy czujemy się źle, przeżywamy smutek, ból czy rozczarowanie.

Badania dowodzą, że przynajmniej jedna piąta ludzi to abstynenci, co świadczy o tym, że można żyć przyjemnie, dobrze współdziałać z innymi bez tzw. wspomagania.

Czego szukamy?

• Uśmierzania przykrych uczuć, traktując używki jako uniwersalne lekarstwo na dolegliwości ciała i dusz.

• Samoobrony przed złymi wiadomościami, pijemy, by nie myśleć (!?).

• Rozluźnienia wewnętrznych zahamowań i obaw, np. gdy chcemy powiedzieć komuś „prawdę”, a brak nam odwagi; także by skłamać, wywołać awanturę lub przeciwnie, by się do kogoś zbliżyć.

• Przeżywania odmiennych stanów psychicznych, gdy rzeczywistość wydaje się zbyt szara i nudna.

• Ułatwiania i umacniania kontaktów z innymi ludźmi. Alkohol stał się częścią tradycji, rytuałów. Pojawia się podczas większości ważnych wydarzeń w naszym życiu, począwszy od narodzin, poprzez wszystkie rodzinne uroczystości, aż po śmierć (?!)

Alkohol oszukuje

O zagrożeniach wynikających z nadużywania alkoholu i innych używek przekonało się i wciąż przekonuje mnóstwo ludzi. Okazuje się, że większość „konsumentów” alkoholu przegrywa: doznaje poważnych szkód osobistych i – co istotne – znajduje coś przeciwnego niż to, czego oczekiwali. Skoro więc alkohol potrafi doskonale manipulować naszym umysłem i uczuciami, można chyba postawić wniosek, że prostą drogą prowadzi do samooszukiwania się! Uzależnienie można porównać do gry z oszustem, kiedy podejmując takie zawody, najczęściej odrzucamy fakt, że trzeba się do nich dobrze przygotować. Za chwilowe zyski (jak w grze) można zapłacić wysoką cenę. A ważne jest też to, że płaci nie tylko ten, który gra, ale także jego najbliżsi. To oni często są zmuszeni ponosić konsekwencje nieprzemyślanych, nieodpowiedzialnych czy wręcz głupich zachowań i decyzji.

Reklama

Pomocy

Można i trzeba jej szukać jak najwcześniej. W dzisiejszych czasach po używki sięga już najmłodsze pokolenie. Jeśli jesteś rodzicem, bratem, siostrą, przyjacielem, nie unikaj problemu, nie udawaj, że tego nie ma lub obędzie się bez konsekwencji. Co możesz zrobić?

• rozmawiaj o alkoholu, narkotykach i uważnie słuchaj,

• pomagaj mu dobrze czuć się z sobą takim, jaki jest,

• pomagaj wykształcić jasny system wartości,

• pomagaj radzić sobie z naciskiem rówieśników,

• ustalaj czytelne zasady dotyczące alkoholu i narkotyków,

• zachęcaj do zdrowych i twórczych zajęć,

• rozmawiaj z tymi, którzy zetknęli się z problemem uzależnienia,

• przygotuj się do sytuacji, w której twój bliski młody człowiek zetknie się z używkami

• bądź dobrym przykładem; pokaż, że modlitwa i wiara w Bożą pomoc działa w najtrudniejszych sytuacjach.

2018-02-07 10:50

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Całkowity zakaz reklamy alkoholu

[ TEMATY ]

apel

alkohol

CC0 Public Domain / FAQ

O zaangażowanie w ochronę trzeźwości najmłodszych Polaków apeluje Zespół Episkopatu ds. Apostolstwa Trzeźwości. Jak co roku zachęca też, by w sierpniu – "miesiącu rolniczego trudu, maryjnych świąt i patriotycznych rocznic" – powstrzymać się od picia alkoholu. Apeluje także o całkowity zakaz jego reklamy przypominając, że w ub. roku na reklamę alkoholu w telewizji przeznaczono 400 mln zł.

Apel zatytułowany "Abstynencja dzieci troską rodziny, Kościoła i Narodu" będzie odczytany w polskich kościołach w niedzielę, 2 sierpnia.

CZYTAJ DALEJ

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

W szkole miłości małżeńskiej i miłosiernej

2024-04-23 09:16

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W trzecim dniu peregrynacji relikwie bł. Rodziny Ulmów nawiedziły janowskie sanktuarium, gdzie modlili się wierni z trzech dekanatów: modliborzyckiego, janowskiego i zaklikowskiego.

- Na trasie peregrynacji relikwii błogosławionej Rodziny Ulmów, staje dzisiaj janowska świątynia. To tutaj, jak w domu w Nazarecie, Maryja przyjmuje nas i błogosławionych Józefa i Wiktorię wraz z ich dziećmi, których Kościół wyniósł do chwały ołtarza za heroiczność ich życia, niezłomność wiary i męczeństwo poniesione w imię miłości Boga i bliźniego. Świętość małżonków Józefa i Wiktorii była pokornym i wiernym wypełnianiem powołania małżeńskiego w dziele wzajemnego uświęcania, przekazania życia, wychowania dzieci i bezinteresownej miłości wobec potrzebujących – podkreślał ks. Tomasz Lis, proboszcz janowskiego sanktuarium.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję