Reklama

Niedziela Sandomierska

Wokół kard. Adama Kozłowieckiego

W ostatnich dniach obserwowaliśmy aktywną działalność członków Fundacji „Serce bez granic” poświęconej kard. Adamowi Kozłowieckiemu SJ. Zarząd fundacja przygotował, po wystawie w Rzymie, kolejną odsłonę wystawy biograficznej w języku polskim i angielskim

Niedziela sandomierska 6/2018, str. VI

[ TEMATY ]

wystawa

kard. Adam Kozłowiecki

Kancelaria Sejmu/Paweł Kula

Marek Kuchciński i abp Henryk Hozer na otwarciu wystawy

Marek Kuchciński i abp Henryk Hozer na otwarciu wystawy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W gmachu Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z końcem stycznia marszałek Sejmu Marek Kuchciński otworzył wystawę poświęconą Księdzu Kardynałowi. – To ważna wystawa. Piękna lekcja historii o wielkim Polaku, misjonarzu pokoju i pojednania między ludźmi i narodami. Dziedzictwo Kardynała niesie uniwersalne przesłanie. Przesłanie tolerancji, która jest nam tak dzisiaj potrzebna i tak mocno związana z dziejami Polski. Od czasów średniowiecznych tolerancja jest cechą charakterystyczną ziem Rzeczypospolitej i Polaków – mówił Marszałek Sejmu. Podkreślił jednocześnie, że kard. Adam Kozłowiecki to postać niezwykła. Człowiek wierny swoim ideom do końca, codziennie dający ich świadectwo. – Mimo bolesnych przeżyć czasów II wojny światowej nie nosił w swoim sercu nienawiści. Wydaje się, że za to wszyscy go kochali, nie tylko w Polsce i nie tylko w Afryce – dodał Marek Kuchciński.

Uroczystego otwarcia ekspozycji pt. „In nomine Domini. Misjonarze Afryki. Kardynał Adam Kozłowiecki (1911-2007)” dokonał abp Henryk Hoser z diecezji warszawsko-praskiej. – Patrząc na tego pokornego misjonarza, nie możemy zapominać, że drogi jego życia i powołania nie były proste – zaznaczył Ksiądz Arcybiskup.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wystawa została otwarta w związku z dziesiątą rocznicą śmierci kapłana. – Ekspozycja składa się z dwudziestu czterech plansz oraz urządzeń multimedialnych. Ukazują one zarówno postać kard. Adama Kozłowieckiego, jak i polską kulturę oraz tradycję w Zambii – zaznacza ks. Daniel Koryciński, dyrektor Muzeum kard. Adama Kozłowieckiego w Hucie Komorowskiej. – Wystawa jest swoistą podróżą przez kolejne etapy życia i działalności Adama Kozłowieckiego. Pozwala zapoznać się także z historią, kulturą i tradycją Polski oraz Zambii. Wydarzeniem, które wywarło niezatarty wpływ na życie Kardynała był ponad pięcioletni pobyt w obozach koncentracyjnych: Auschwitz-Birkenau czy Dachau. Prezentowana w Sejmie ekspozycja to spotkanie z człowiekiem wszechstronnie wykształconym, znającym 10 języków, wychowanym w szacunku dla polskiej tradycji i w zamiłowaniu do pracy, obrońcą praw człowieka i orędownikiem niepodległości narodów Afryki – podkreślano podczas otwarcia.

Reklama

Inną styczniową inicjatywą fundacji mającą swój finał w Warszawie było zorganizowanie spektaklu: „Serce bez granic. Rzecz o Kardynale Adamie Kozłowieckim”. 24 stycznia w Centralnej Bibliotece Rolniczej w Warszawie został wystawiony spektakl Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie. Patronat nad nim objął bp Jan Wątroba, ordynariusz rzeszowski.

Bohaterem przedstawienia jest ks. Adam Kozłowiecki, jezuita. Autorzy przedstawienia pokazują lata wojny spędzone w obozach koncentracyjnych w Auschwitz-Birkenau i Dachau, czas wyswobodzenia i ponad 60 lat misji na terenach Rodezji Północnej, czyli obecnej Zambii. Spektakl wyreżyserował Sławomir Gaudyn. Scenariusz powstał na podstawie wspomnień i listów ks. Adama Kozłowieckiego.

– Dyrektor Teatru Jan Nowara dostrzegł w postaci ks. Kozłowieckiego wyjątkową postać, która może dać wspaniałe świadectwo wiary, a także wyraz uniwersalnym prawdom: miłosierdziu, współczuciu i sprawiedliwości w obliczu wydarzającego się na świecie zła. Zobaczyliśmy na scenie historię człowieka, który w obliczu ucisku, biedy i okrucieństwa pozostał wierny Bogu, swojemu powołaniu, swoim decyzjom i wyborom oraz ludziom, którym pragnął pomagać. W rolę tego pogodnego i otwartego księdza wcieliło się dwóch aktorów: Paweł Gładyś i Grzegorz Pawłowski – podkreślają członkowie fundacji. Premiera spektaklu odbyła się 7 i 8 października ubiegłego roku w Rzeszowie.

2018-02-07 13:42

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Egzotyczna wystawa w Kurii

Niedziela świdnicka 24/2018, str. III

[ TEMATY ]

misje

wystawa

Świdnica

Ks. Sławomir Marek

Fragment wystawy

Fragment wystawy

Codziennie od godz. 9 do godz. 13, a więc w godzinach urzędowania Świdnickiej Kurii Biskupiej w jej holu można zobaczyć niecodzienną wystawę, której otwarcia w piątkowy poranek 25 maja dokonał biskup świdnicki Ignacy Dec. Afrykańskie symbole wiary chrześcijańskiej i lokalnych wierzeń, tradycyjne maski, przedmioty codziennego użytku i bajeczne stroje to pamiątki po dwunastoletniej pracy misyjnej na Wybrzeżu Kości Słoniowej ks. Tadeusza Farysia. Sylwetkę autora wystawy przybliżył przybyłym dziennikarzom lokalnych mediów i gościom Ksiądz Biskup. Ku zdziwieniu samego zainteresowanego recytował z pamięci kolejne etapy jego życia – począwszy od dzieciństwa spędzonego w Oleśnicy przez Wrocławskie Wyższe Seminarium Duchowne, przygotowanie do pracy misyjnej w Belgii, a na egzotycznej placówce w byłej francuskiej kolonii kończąc. Przypomniał również, że misje to sposób życia Kościoła i zawsze były i zawsze muszą być w Kościele obecne.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję