Reklama

Niedziela Legnicka

Doświadczyć cudu

Niedziela legnicka 14/2018, str. IV-V

[ TEMATY ]

wywiad

Artur Grabowski

Dorota Łosiewicz

Dorota Łosiewicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Artur D. Grabowski: – Życie jest cudem?

Dorota Łosiewicz: – Co do tego nie mam wątpliwości. I to życie we wszystkich jego przejawach. Także takie, które dzisiejszy świat uważa za niepełnowartościowe. O tym, ile szczęścia może dać wszystkim wokół takie życie, przekonują bohaterowie mojej książki „Życie jest cudem”. Okazuje się np., że chore dziecko, którego się wszyscy bali, może być w rodzinie brakującym ogniwem. Cud życia zdecydowanie łatwiej jest docenić i zauważyć, gdy ma się własne dzieci.

– I gdy jedno z nich doświadcza cudu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– No właśnie.

– A czego uczą Cię Twoje dzieci?

– Moje czwarte dziecko, Anielka, urodziła się chora, miała skręt jelit i niedrożność przewodu pokarmowego. Konieczna była natychmiastowa operacja. Podczas zabiegu córka miała niewydolność oddechową i krążenia, później spędziła kilka dni w śpiączce. Gdy już się wybudziła, mieliśmy przed sobą perspektywę wielomiesięcznego życia ze stomią i częstych wizyt w szpitalu w celu płukania części jelita, która była za skrętem, tak, żeby może kiedyś możliwe było zespolenie. Trudno mi się było pogodzić z tą sytuacją. Właśnie wówczas skończyłam pisać książkę „Cuda nasze powszednie” i myślałam, że to dla mnie test wiary w sytuacji, gdy cud się nie zdarzy.

Reklama

– Ale się zdarzył...

– Nie mam wątpliwości, że doświadczyłam Bożej interwencji. Po pierwsze, na początku z Anielką nie było za dobrze. Przyjaciele zorganizowali modlitwę, do której dołączało się mnóstwo ludzi. Im było ich więcej, tym lepszy był stan córki. Podczas pisania książki dostałam od jednej z bohaterek olej św. Charbela. Zapomniałam, że go mam. Pożyczałam ampułkę tym, którzy potrzebowali. U mnie wszyscy byli zdrowi. Gdy sobie przypomniałam o oleju, znajoma odwiozła mi go do szpitala i namaściliśmy córkę. Dzień później profesor zdecydował się na operację. Rana się nie goiła, wdała się infekcja, bo treść ze stomii ją zalewała. Trzeba było inaczej tę wyłonić. Po to miała być druga operacja. Jednak już na stole okazało się, że druga część jelita, która miała być miesiącami płukana, sama podjęła pracę. Profesor zdecydował o zespoleniu. Dziś dziecko jest zupełnie zdrowe. Dla mnie – to był nasz cud. Jednak było nim też to, że spotkaliśmy świetnych lekarzy. Osoba wierząca w wielu aspektach życia widzi Boga, a niewierząca zobaczy wyłącznie pracę lekarzy.

– Dlatego powstała książka „Życie jest cudem”?

– Tak. Z wdzięczności. Nie ma dnia, żebym nie była wdzięczna za to, co mam. Po pierwsze, za życie dzieci, za ich zdrowie. Zapach włosów, tupot stópek, śmiech i płacz smakują po tym przeżyciu inaczej, mocniej. Ja się naprawdę delektuję widokiem Anielki zajadającej parówkę z pomidorem. Wzruszam się w głupich momentach, najprostszymi rzeczami, bo mogłoby tych zwykłych momentów nie być. Chociaż, oczywiście, z drugiej strony, jak każda mama denerwuję się, jak dzieci robią bałagan, niemożliwie zrzędzę, jak rzucają skarpetki obok kosza na brudy i jak nie zbierają klocków.

– Czy kiedykolwiek przypuszczałaś, że doświadczysz cudu?

– 20 lat temu nie tylko nie przypuszczałam, że doświadczę cudu, ale nie sądziłam, że w ogóle przeżyję nawrócenie. Na szczęście dane mi doświadczyć jednego i drugiego, albo może raczej dzięki drugiemu mogłam doświadczyć pierwszego.

– To widać w Twoich książkach.

– 20 lat temu też bym raczej nie uwierzyła, że będę pisała książki o Bogu. Ale taki był widać plan. Chociaż pierwsza nie była o Bogu. To był wywiad rzeka z Martą Kaczyńską pt. „Moi Rodzice”. Później pomyślałam, że potrzebuję znaku z nieba, żeby wziąć się za coś następnego. I znak dość szybko przyszedł. Byłam w szpitalu z podejrzeniem ciąży pozamacicznej. Po modlitwie wstawienniczej sprawy przybrały inny obrót. Wówczas postanowiłam pojeździć po Polsce i zebrać historie ludzi, którzy doświadczyli Bożej interwencji. A takich historii nie brakuje, trzeba tylko chcieć słuchać. I tak powstały „Cuda nasze powszednie”. Gdy je skończyłam, urodziła się Aniela, a dalszy ciąg tej historii przed chwilą opowiedziałam.

– Co jest dla Ciebie najważniejsze?

– Długofalowo – zbawienie. A w życiu doczesnym, oczywiście, rodzina. Jeśli się nie ma bliskich ludzi wokół, nic nie cieszy. Po co komu sukces, pieniądze, sława, jeśli nie miałby tego z kim dzielić. Przecież miłość to chyba jedyna „rzecz”, która się mnoży, gdy się nią dzieli. To tekst z memu. Ale całkiem niezły.

– Odwiedzasz Olszynę, by także tutaj mówić o tym, że życie jest cudem. Co chciałabyś przekazać mieszkańcom naszego regionu?

– Takimi sprawami kieruje Duch Święty. Często, nawet jeśli mam jakiś plan na to, co powiem, to przeważnie on się zmienia w ostatniej chwili i mówię coś innego niż chciałam. Często też po takim spotkaniu ktoś podchodzi do mnie i mówi: Czułem (czułam), że mówi pani do mnie. Potrzebowałem takich słów. To wszystko dlatego, że Duch Święty posługuje się ludźmi, żeby przekazać coś innym. Oczywiście, nie od razu wiedziałam, że tak jest, ale kiedyś przekonał mnie do tego ks. Bogusław Wolański. Zdradziłam mu kiedyś, że bardzo się denerwuję przed spotkaniami z czytelnikami i widzami, bo kontakt bezpośredni jest zupełnie czymś innym niż telewizja. Jak się mówi do kamery, to nie patrzy się widzom w oczy, a podczas takich spotkań owszem. I wtedy ks. Bogusław poradził, żeby przed każdym tego typu spotkaniem pomodlić się do Ducha Świętego i tak robię. I od tamtej pory zdaję się na Niego.

2018-04-04 10:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Gądecki: Po ŚDM nie odpoczywajmy, ale wykorzystajmy tę energię!

- Światowe Dni Młodzieży wyzwoliły w Kościele w Polsce wielką duszpasterską energię, którą teraz musimy dobrze wykorzystać – mówi w rozmowie z KAI abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Dodaje, że „młody człowiek nie chce być jedynie obserwatorem, on chce być aktywnym uczestnikiem życia Kościoła, bo inaczej w ogóle go w Kościele nie będzie”.

KAI: Ponad miesiąc temu zakończyły się Światowe Dni Młodzieży i wizyta Ojca Świętego w Polsce. Co zrobić, aby ten czas nie pozostał tylko w naszych wspomnieniach i ten wielki "kapitał" nie rozpłynął się w chmurze tak jak samolot papieski zaraz po starcie z Balic?

CZYTAJ DALEJ

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę

2024-04-25 15:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

pielgrzymka maturzystów

Karol Porwich/Niedziela

Młodzi po Franciszkowemu „wstali z kanapy”, sprzed ekranów i znaleźli czas dla Boga, a nauczyciele, katecheci, kapłani, mimo wielu obowiązków, przeżywali go z wychowankami. Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę w roku szkolnym 2023/2024. Dziś przybyła ostatnia grupa diecezjalna - z arch. katowickiej. W sumie w pielgrzymkach z niemalże wszystkich diecezji w Polsce przybyło ok. 40 tys. uczniów. Statystyka ta nie obejmuje kilkuset pielgrzymek szkolnych. Najliczniej przyjechali maturzyści z diec. płockiej, bo 2,7 tys. osób. „We frekwencyjnej” czołówce znaleźli się też młodzi z arch. lubelskiej, diecezji: rzeszowskiej, sandomierskiej i radomskiej.

- Maturzyści są uśmiechnięci, ale myślę, że i stres też jest, stąd pielgrzymka na Jasna Górę może być czasem wyciszenia, nabrania ufności i nadziei - zauważył ks. Łukasz Wieczorek, diecezjalny duszpasterz młodzieży arch. katowickiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję