Reklama

Felietony

O krynickiej rekolekcji

Tajemnice żywią Złego, a ich wyjaśnianie jest wydzieraniem mu jego najcenniejszych domen.

Niedziela Ogólnopolska 37/2018, str. 26

[ TEMATY ]

felieton

Archiwum Witolda Gadowskiego

W Iranie zrozumiałem, że diabłem Bliskiego Wschodu jest Arabia Saudyjska – mówi Witold Gadowski

W Iranie zrozumiałem, że diabłem Bliskiego Wschodu jest Arabia Saudyjska –
mówi Witold Gadowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Byłem na Forum Ekonomicznym w Krynicy. Trochę jest to targowisko próżności, trochę miejsce, gdzie można spokojnie porozmawiać, czegoś się dowiedzieć, ubić interesy. Przyszło mi jednak wziąć udział w dyskusji o kondycji dziennikarstwa śledczego w świecie. Zestaw uczestników był intrygujący: Hindus, Bośniak, wyniosły Anglik, Ukrainka, młody pistolet z TVN i ja. Anglik usiłował pozować na stojącego dużo wyżej od całej reszty mentora, ale cała reszta, i owszem, sympatyczna. Rzec by więc można – nic zaskakującego, nic nowego. Rutyna. Działo się to jednak w dniu, w którym do Polski dotarła wiadomość o tym, że Amerykanie wydadzą nam Dariusza Tytusa Przywieczerskiego.

Miałem przygotowane okrągłe wystąpienie, ale postanowiłem je całkowicie zmienić. Przywieczerski bowiem to klucz do największych zagadek Trzeciej Rzeczypospolitej. Opowiedziałem więc o tym, jak bardzo lubię takie momenty, gdy coś niespodziewanie drgnie, gdy nagle – w zupełnie niespodziewanym miejscu – odsłania się zasłona.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Od wielu miesięcy w swoich „Komentarzach Tygodnia” mówiłem o dwóch panach, którzy powinni opowiadać na nowo dzieje III RP: o Dariuszu T. Przywieczerskim i o Rudolfie Skowrońskim. Na obu z utęsknieniem czekam. No i wreszcie coś drgnęło... – temu właśnie poświęciłem swoje wystąpienie. Opowiadałem o podnieceniu, które ogarnia człowieka, gdy rusza tropem rozwiązania dużej zagadki, o problemach, które na niego za to spadają, i o niesłychanej satysfakcji, gdy uda się dotrzeć do prawdy. To, oczywiście, bardzo subiektywne odczuwanie dziennikarstwa, potem przychodzą rozczarowania, choćby i tym, że to, czym tak się pieczołowicie zajmowałem przez kilka miesięcy, właściwie niewielu obchodzi, wielu natomiast potrafi to wyśmiać i przekręcić. To już zupełnie inne sprawy. Dziennikarze z Bośni, Indii i Ukrainy opowiadali o innym świecie, w którym za odrobinę prawdy traci się życie.

Reklama

Nas to – dzięki Bogu – nie dotyczy, u nas nie zabija się niewygodnych dziennikarzy. Co najwyżej się ich ośmiesza, odbiera się im wiarygodność. To naprawdę niewielkie konsekwencje za wciskanie się do pokoju z tajemnicami.

Zwierzę się Wam z jeszcze jednej – chyba nieco wstydliwej – sprawy. Otóż siedząc na tej ze wszech miar poważnej konferencji, ułożyłem sobie w głowie wiersz trochę opowiadający o upartych poszukiwaczach prawdy.

Niech będą pochwalone dzieci Syzyfa

Pieniądze mówią językiem kompromisu.
Dojrzewają w ciszy.
Żywią się ciszą i tajemnicą.
Tajemnica nie lubi nagłych ruchów.
Żyjemy więc cicho, pod kopułą nieznanego losu,
Staramy się nie wykonywać gwałtownych ruchów,
Aby nie prowokować Nieznanego.
Jesteśmy wdzięczni za to,
że niewiele wiemy
O prawdziwych ruchach
nieboskłonu.
Żyjemy cicho pod kopułą losu,
Nieświadomi tego,
Że tylko daremny wysiłek synów Syzyfa
Sprawia,
Iż nie lecą nam na głowę
Lawiny kamieni.

Felieton, w którym łączą się ze sobą: opowiadanie o poważnej konferencji, refleksje na temat kondycji dziennikarskiego rzemiosła i nagła chwila z wierszem, jest iście ryzykowną miksturą, która może doprowadzić do niesmaku albo poczucia chaosu. Czasem jednak trudno oprzeć się pokusie klejenia opisu rzeczywistości z takich właśnie – nieprzystających do siebie – patchworków.

Śmieszy mnie celebrowanie powagi i majestatu, które zwykle wiążą się z pojęciem „dziennikarz śledczy”. To takie dodawanie sobie ważności i animuszu na siłę. Prawdziwym śledczym może być oficer policji, człowiek ze służb specjalnych lub dobrze wykwalifikowany i inteligentny prokurator. Oni mają do dyspozycji machinę techniki i państwowe wpływy, a dziennikarzyna? Cóż on w rzeczywistości może? Po co dodawać mu ważności ponad miarę? Nie lubię terminu „dziennikarz śledczy”, bo brzmi on megalomańsko i naprawdę na wyrost. Wolę mówić o tej pracy jako o „dziennikarstwie wnikliwym”, przyzwoitym, służącym prawdzie.

Reklama

Po tej mojej konferencyjnej „wenie” w Krynicy zacznę chyba myśleć o tych, którzy poważnie – nie dla zgrywy i splendoru, nie na zamówienie służb specjalnych oraz wszelkiej maści lobbystów i prowokatorów – uprawiają profesję wyjaśniania ważnych spraw i opowiadania o nich swoim widzom, słuchaczom i czytelnikom jako o... dzieciach Syzyfa. Od tej naszej roboty nic spektakularnie się nie zmienia, przeciwnie – po każdym takim fajerwerku rzeczywistość wygładza bąble i nadal jest spokojną taflą codzienności.

Nie jesteśmy w stanie zmienić świata, bo on zawsze będzie wracał w swoje schematy, zawsze będzie na nim sporo gagatków, którzy trudnią się oszukiwaniem, zastraszaniem, wymuszaniem.

To, że często osiągają najwyższe szczeble polityki, w żadnym wypadku nie może nikogo i nigdzie dziwić. Rzeczywistość codziennie mówi nam, że pchanie tego potężnego kamienia pod górę nie ma najmniejszego sensu. A jednak wielu wstaje i właśnie to czyni.

Jakże zatem nie mówić o nich: synowie Syzyfa?

Ale czyż jest w naszej egzystencji coś bardziej szlachetnego niż takie właśnie zajęcie? Wszak nasz Pan powiedział, że to, co miało być ukryte, będzie pokazane w świetle, a to, czego nie miały ujrzeć oczy, zostanie wyjaśnione. Tajemnice żywią Złego, a ich wyjaśnianie jest wydzieraniem mu jego najcenniejszych domen.

Przesadzam, dmę w zbyt patetyczne tony? Pewnie tak, ale w każdym ludzkim zajęciu jest prawdziwa poezja, pod warunkiem, że wkładamy w nie całego siebie, całą swoją duszę, całą moc własnego istnienia. „Namacalne efekty” z czasem okazują się ułudą, a przebyta droga prawdziwie uczy mądrości. Kroczenie nią jest sensem samym w sobie.

***

Tak to sam sobie uczyniłem małe rekolekcje na temat własnego zawodu. A wszystko zawarło się w kilkudziesięciu minutach, w czasie, który poświęcony był na tę nudną – tak się zapowiadała – konferencję w Krynicy.

2018-09-12 10:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dlaczego Westerplatte dzieli zamiast łączyć?

Niedziela Ogólnopolska 29/2019, str. 34

[ TEMATY ]

felieton

Nikt Gdańskowi nie odbiera terenu, samorząd natomiast musi się pogodzić z tym, że to rząd – państwo polskie – prowadzi politykę zagraniczną, historyczną i patriotyczną

Senat przegłosował powstanie Muzeum Westerplatte jako filii Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Westerplatte to dla Polaków miejsce święte i symboliczne: 1 września 1939 r. o świcie niemiecki pancernik „Schleswig-Holstein” otworzył ogień w kierunku polskiej placówki. Od tego momentu przez 7 dni Wojskowa Składnica Tranzytowa na Westerplatte była miejscem heroicznej walki obronnej z niemieckim najeźdźcą. Mam nadzieję, że bohaterska obrona nielicznej załogi przed zmasowanym atakiem z wody, lądu i powietrza pozostanie dla pokoleń Polaków częścią naszej narodowej tożsamości historycznej. Tę walkę w obronie półwyspu należy uznać za walkę o niepodległość Polski.

CZYTAJ DALEJ

Święty ostatniej godziny

Niedziela przemyska 15/2013, str. 8

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Nawiedzając pewnego dnia przemyski kościół Ojców Franciszkanów byłem świadkiem niecodziennej sytuacji: przy jednym z bocznych ołtarzy, wśród rozłożonych książek, klęczy młoda dziewczyna. Spogląda w górę ołtarza, jednocześnie pilnie coś notując w swoim kajeciku. Pomyślałem, że to pewnie studentka jednej z artystycznych uczelni odbywa swoją praktykę w tutejszym kościele. Wszak franciszkański kościół, dzisiaj mocno już wiekowy i „nadgryziony” zębem czasu, to doskonałe miejsce dla kontemplowania piękna sztuki sakralnej; wymarzone miejsce dla przyszłych artystów, ale także i miłośników sztuki sakralnej. Kiedy podszedłem bliżej ołtarza zobaczyłem, że dziewczyna wpatruje się w jeden obraz górnej kondygnacji ołtarzowej, na którym przedstawiono rzymskiego żołnierza trzymającego w górze krucyfiks. Dziewczyna jednak, choć później dowiedziałem się, że istotnie była studentką (choć nie artystycznej uczelni) wbrew moim przypuszczeniom nie malowała tego obrazu, ona modliła się do świętego, który widniał na nim. Jednocześnie w przerwach modlitewnej kontemplacji zawzięcie wertowała kolejne stronice opasłego podręcznika. Zdziwiony nieco sytuacją spojrzałem w górę: to św. Ekspedyt - poinformowała mnie moja rozmówczyni; niewielki obraz przedstawia świętego, raczej rzadko spotykanego świętego, a dam głowę, że wśród większości młodych (i chyba nie tylko) ludzi zupełnie nieznanego... Popularność zdobywa w ostatnich stu latach wśród włoskich studentów, ale - jak widać - i w Polsce. Znany jest szczególnie w Ameryce Łacińskiej a i ponoć aktorzy wzywają jego pomocy, kiedy odczuwają tremę...

CZYTAJ DALEJ

Bp Milewski do młodych: nie zmarnujcie bierzmowania

2024-04-18 19:23

[ TEMATY ]

bierzmowanie

Płock

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

- Bardzo zależy mi na tym, żebyście nie zmarnowali bierzmowania. Zachowajcie w sobie prawdę i otwartość na dary Ducha Świętego, na Boga i drugiego człowieka - powiedział bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej. Dokonał wizytacji parafii pw. św. Katarzyny i udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

Bp Milewski na podstawie Ewangelii Janowej (J 6,44-51) podkreślił, że „Jezus jest chlebem żywym”: - Za każdym razem, kiedy spożywamy ten chleb, zagłębiamy się w istotę miłości Boga. Już nie żyjemy dla nas samych - zauważał biskup pomocniczy diecezji płockiej.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję