Reklama

Chwalmy się niezwykłymi ludźmi

Znał sześć języków obcych, grał na fortepianie i w tenisa. Miał dwie specjalizacje: z okulistyki i pediatrii. Był pionierem chirurgii refrakcyjnej, polegającej na leczeniu wad wzroku. Pracował m.in. w Chinach, USA i Brazylii. Ale przede wszystkim dr Wacław Szuniewicz CM (1892 – 1963) był polskim księdzem i misjonarzem
Prof. dr hab. n. med. Edward Wylęgała, kierownik Katedry i Kliniki Okulistyki w Okręgowym Szpitalu Kolejowym w Katowicach, pracuje na co dzień w pracowni, która nosi imię ks. dr. Wacława Szuniewicza CM. Mój rozmówca to również profesor wizytujący szpital założony przez polskiego kapłana w chińskim Xingtai. Podobnie jak „okulista w sutannie”, profesor jest specjalistą w zakresie leczenia rogówki oka.

Niedziela Ogólnopolska 39/2018, str. 40-41

Archiwum Zgromadzenia Księży Misjonarzy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MAŁGORZATA CICHOŃ: – Skąd u Pana Profesora takie zainteresowanie misjonarzem Chin, ks. Wacławem Szuniewiczem?

PROF. EDWARD WYLĘGAŁA: – Zetknąłem się z tą postacią w piśmiennictwie fachowym. W „Klinice Ocznej” z 2003 r. natrafiłem na artykuł o ks. Szuniewiczu. Wcześniej, ze względu na komunizm, nie można było mówić o kapłanie, który był wybitnym okulistą. Zafascynowałem się tą osobą. Pomyślałem, że dobrze by było mieć patrona, który będzie kierował moimi działaniami. Tak też się stało. Ponieważ, oczywiście, wierzę w świętych obcowanie, marzyłem, by udać się do Brazylii, gdzie znajduje się grób misjonarza, odwiedzić go i pomodlić się przy jego doczesnych szczątkach.

– W swoim gabinecie lekarskim niedługo potem miał Pan Profesor wymowną wizytę...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Przez „przypadek” poznałem się z krakowskimi księżmi misjonarzami, ze zgromadzenia założonego przez św. Wincentego a Paulo. Jeden z nich został moim pacjentem. Podczas jego wizyty opowiedziałem mu o pracowni, która właśnie powstawała w Katowicach, w szpitalu kolejowym. Miała nosić imię okulisty, chirurga refrakcyjnego, ks. Wacława Szuniewicza. A ten pacjent mówi: „Ale to przecież mój współbrat, bo ja też jestem «CM-owcem», czyli misjonarzem”. No i następnym razem przywiózł mi niezwykłą, poruszającą książkę. Były to listy ks. Wacława Szuniewicza. Teraz to już na pewno chciałem lecieć do Brazylii, bo o Chinach trudno było wtedy marzyć.

– Jak lekarz z Katowic znalazł się zatem w Chinach?

– Byłem w Hongkongu i po moim wykładzie podszedł do mnie lekarz, który powiedział: „Ty jesteś z Polski, czy chciałbyś pojechać do Xingtai? Tam jest szpital, który założył Polak”. Odpowiedziałem, że chętnie bym pojechał, i dopytałem o nazwisko tego rodaka. Usłyszałem: „Szuniewicz”. Dla mnie był to szok. Wówczas Hongkong nie miał jeszcze takiego związku z Chinami jak dziś. Dostałem zaproszenie do szpitala w Xingtai, pojechałem i wkrótce zostałem profesorem wizytującym. Chińczycy uważają, że kontynuuję dzieło ks. Szuniewicza...

Reklama

– Zobaczył Pan Profesor rozmach i nowoczesność szpitala założonego (wraz z łańcuchem poradni) przez misjonarza, który przeprowadzał tam 35 operacji okulistycznych dziennie, w tym 800 operacji zaćmy rocznie. Do polskiego specjalisty przyjeżdżali nie tylko pacjenci, ale i lekarze z całego kraju – by się kształcić...

– Zdumiewa nowoczesność tej placówki, ale i pamięć historyczna. Na każdym kroku w tym ogromnym szpitalu można zauważyć obecność założyciela, polskiego misjonarza w Chinach. Okazuje się, że także Kościół katolicki się tam rozwija. W tej prowincji polscy księża prowadzili rekolekcje. Działa również zgromadzenie sióstr zakonnych, w których szeregach jest kilka okulistek. To są osoby konsekrowane, choć nie mogą chodzić w habitach. W ubiegłym roku te siostry okulistki były u mnie na szkoleniu... Można więc powiedzieć, że ziarno, które zostało zasiane przez misjonarzy, zakiełkowało powołaniami.

– 35-letni dr Wacław Szuniewicz, u progu świetnie rozwijającej się kariery, rzucił wszystko dla Pana Boga. Później, jako kapłan i lekarz, potrafił swe talenty wspaniale wykorzystać. Profesjonalizm w dziedzinie medycznej pozwalał mu dokonywać wielkich dzieł również na płaszczyźnie wiary?

– Myślę, że on przede wszystkim czynił dobro. Bóg jest miłością, a więc i ten, który za Nim poszedł, obdarowywał hojnie dobrocią tych najsłabszych, chorych, cierpiących, nie patrząc na to, czy to był pacjent ze strony opozycji, władzy czy okupant (trwała wojna chińsko-japońska). Ludzie o nim pamiętają do tej pory. Zastanawiam się więc, ile dobra musiał uczynić, żeby te wszystkie zawieruchy komunistyczne i wojny nie zmiotły jego działalności... Był przede wszystkim kapłanem, najważniejsza dla niego była Msza św., a potem dzielił się tym, co wynikało z jego relacji z Panem Bogiem. Po dojściu komunistów do władzy i zamknięciu misji, ze smutkiem opuścił kraj. W 1949 r. udał się do USA, ale na krótko, bo konsumpcjonizm w Stanach mu nie odpowiadał. Poprosił przełożonych o przeniesienie do Brazylii, gdzie służył przez 11 ostatnich lat życia.

– Podobno w Chinach rozwija się kult Miłosierdzia Bożego, to prawda?

– Działa tam katolicki szpital diecezjalny. W każdym jego gabinecie jest obraz: „Jezu, ufam Tobie” z napisem po chińsku. Brakuje im profesjonalnej aparatury, ale nie ludzi. Pytali, co robić. Mówiłem im: „Macie Opatrzność Bożą, więc módlcie się”. Ja też, gdy zaczynałem organizować oddział w Katowicach, nie miałem nic, a dziś jest on jednym z najlepiej wyposażonych w Europie. Rozpocząłem jednak od kaplicy, która stanowi najważniejsze miejsce szpitala. Zgodnie z tym, co powiedział św. Augustyn: „Jeśli Bóg w życiu jest na pierwszym miejscu, wszystko znajdzie się na właściwym”.

– W przypadku Pana Profesora najpierw była wiara czy medycyna?

– Wiarę wyniosłem z domu. Miałem niezwykłą babcię i mamę, które modliły się często przez wstawiennictwo Maryi. I mam wspaniałą żonę, która pochodzi z takiej samej śląskiej rodziny, w której Bóg, honor i ojczyzna są na pierwszym miejscu. Wybrałem zawód lekarza, ponieważ chciałem służyć. To była moja motywacja. Identyfikuję się z ks. Wacławem, choć daleko mi do tego intelektualisty. W amerykańskim artykule napisano o nim, że był świętym człowiekiem.

– Urodził się na Wileńszczyźnie, do krakowskiego seminarium Księży Misjonarzy wstąpił w 1927 r., a w 1930 r. wyjechał na misje i stał się naszym ambasadorem. Jako Polacy często nie wiemy, że mamy tak wybitnych rodaków, dobrze świadczących o narodzie...

– Tak, ma pani rację. Ks. Szuniewicz poza tym, że był misjonarzem, był również bardzo dobrym ambasadorem Polski i polskości. Do tej pory Chińczycy mają do nas bardzo dobre nastawienie. Myślę, że to dlatego, że on tam zostawił tyle swojego serca. Postawili pomnik polskiemu księdzu, i to w najważniejszej części szpitala. Uważają, że sprowadził do ich kraju okulistykę zachodnią. Mają go za mistrza.

– Szkoda, że u nas wciąż nie jest znany...

– Chwalmy się niezwykłymi ludźmi! Sam na każdym zjeździe okulistycznym, nie tylko w Polsce, mówię o Szuniewiczu jako kapłanie, lekarzu, naukowcu. Oczywiście, w zależności od kręgu, staram się to moderować. Przeważnie zaczynam od tego, że ten człowiek znał 6 obcych języków, grał w tenisa i na fortepianie... A potem mówię, że przede wszystkim był polskim księdzem. Udaje się więc przedstawić ten temat również w kategoriach ewangelizacji, chrystianizacji Europy. Zgadzam się z premierem Mateuszem Morawieckim, że musimy wrócić do korzeni albo zginiemy. Mając jednak na uwadze tak dynamiczny rozwój katolicyzmu w Chinach, sądzę, że nawet jeśli w Europie on częściowo obumrze – wróci do nas z Chin.

2018-09-25 11:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kapłaństwo - dar Jezusa dla Kościoła

Niedziela legnicka 4/2004

[ TEMATY ]

kapłaństwo

Karol Porwich/Niedziela

Bóg dał światu wielki dar kapłaństwa. On sam wybiera tych, którzy stają się ministrami Jego nieskończonej miłości, którą przekazują wszystkim ludziom. Jezus Chrystus, zanim powrócił do Ojca, ustanowił sakrament kapłaństwa, aby na zawsze zapewnić obecność kapłanów na ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował, ale jej ślady nosił na ciele

2024-03-28 23:15

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

św. o. Pio

Wydawnictwo Serafin

O. Pio

O. Pio

Mistycy wynagrodzenia za grzechy są powołani do wzięcia w milczeniu grzechów i cierpienia świata na siebie, w zjednoczeniu z Jezusem z Getsemani. Rzeczywiście, Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował i boleśnie przeżywał, ale jej ślady nosił na własnym ciele, aby w zjednoczeniu ze swoim Boskim Mistrzem współdziałać w wynagradzaniu za ludzkie grzechy. Jako czciciel Męki Pańskiej chciał, aby i inni korzystali z jego dobrodziejstwa.

„Misterium miłości. Droga krzyżowa z Ojcem Pio” to rozważania drogi krzyżowej, które proponuje nam br. Błażej Strzechmiński OFMCap - znawca życia i duchowości Ojca Pio. Rozważania każdej ze stacji przeplatane są z fragmentami pism Stygmatyka. Książka wydana jest w niewielkiej, poręcznej formie i zawiera także miejsce na własne notatki, co doskonale nadaje się do osobistej kontemplacji Drogi krzyżowej.

CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował, ale jej ślady nosił na ciele

2024-03-28 23:15

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

św. o. Pio

Wydawnictwo Serafin

O. Pio

O. Pio

Mistycy wynagrodzenia za grzechy są powołani do wzięcia w milczeniu grzechów i cierpienia świata na siebie, w zjednoczeniu z Jezusem z Getsemani. Rzeczywiście, Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował i boleśnie przeżywał, ale jej ślady nosił na własnym ciele, aby w zjednoczeniu ze swoim Boskim Mistrzem współdziałać w wynagradzaniu za ludzkie grzechy. Jako czciciel Męki Pańskiej chciał, aby i inni korzystali z jego dobrodziejstwa.

„Misterium miłości. Droga krzyżowa z Ojcem Pio” to rozważania drogi krzyżowej, które proponuje nam br. Błażej Strzechmiński OFMCap - znawca życia i duchowości Ojca Pio. Rozważania każdej ze stacji przeplatane są z fragmentami pism Stygmatyka. Książka wydana jest w niewielkiej, poręcznej formie i zawiera także miejsce na własne notatki, co doskonale nadaje się do osobistej kontemplacji Drogi krzyżowej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję