Papież wskazał, że Bóg mówi do nas słowami, czynami i milczeniem. Na krzyżu to milczenie Jezus odbierał wręcz jako opuszczenie przez Boga. Do Jego milczenia, np. wobec cierpienia dzieci, możemy się tylko przybliżyć, wpatrując się w krzyż Chrystusa.
Odpowiadając 95-letniej kobiecie, najpierw poprosił o krzesło dla niej, a później zauważył, że świetnie ona znosi swój wiek i zażartował, że jeśli ona ma 95 lat, to on jest Napoleonem. Mówił o tym, że w dzisiejszym społeczeństwie wyrzuca się to, co niepotrzebne. Za niepotrzebne uznaje się dzieci, czułością obdarzając raczej koty i psy. Niepotrzebni są ludzie starzy, bo powodują problemy, więc zostawia się ich samym sobie, by umarli. Tymczasem miłość, bliskość, czułość to najlepsze lekarstwo, dzięki któremu można długo żyć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wezwał zebranych do przeprowadzenia rachunku sumienia z czwartego przykazania Bożego: „Czcij ojca swego i matkę swoją”. - Czy jesteście blisko swych starych rodziców? Czy odwiedzacie ich w domach starców? Czy tracicie dla nich czas? Czy mówicie im, że ich kochacie? - pytał Franciszek, dodając, że wszyscy potrzebują miłości, z biegiem lat coraz bardziej.
Mówiąc o kryzysie rodziny, zauważył, że przejawia się on nie tylko w tym, że ludzie młodzi wolą żyć ze sobą bez ślubu i żadnych zobowiązań, ale także w tym, że zawiera się małżeństwo nie dla przyjęcia sakramentu, ale z powodów społecznych. Czy w tej sytuacji trzy konferencje wystarczą, by zachęcić do małżeństwa? - zastanawiał się Ojciec Święty. Wskazał, że nie jest to kwestia kursu typu: „jak zawrzeć małżeństwo w osiem lekcji”. Przygotowanie do małżeństwa zaczyna się już w domu rodzinnym i trwa w narzeczeństwie. Tylko że obecnie narzeczeństwo często jest w praktyce wolnym związkiem. Tymczasem dobre narzeczeństwo dojrzewa jak owoc do małżeństwa - zauważył papież.
Wskazał, że rodzinie szkodzą też „ideologiczne kolonizacje”, w tym „błąd”, jakim jest teoria gender, powodująca wiele zamieszania.
Reklama
Franciszek przyznał, że nie ma recepty na zaradzenie kryzysowi rodziny i wyraził radość, że „Pan zainspirował” Synod Biskupów na ten temat. Wskazał jedynie na olbrzymią rolę modlitwy oraz świadectwa miłości. Przestrzegł, że w małżeństwie zawsze będą konflikty, ale nie wolno kończyć dnia bez pojednania. Zauważył, że w małżeństwie liczy się nie „ja”, lecz „my” - a wtedy radość we dwoje jest potrójna, zaś ból mniejszy o połowę.
Na zakończenie papież przypomniał, że dziś przypada pierwszy dzień wiosny, dzień nadziei i młodzieży. Każda wiosna to podjęcie na nowo drogi młodości, po raz kolejny rozkwitamy. Niech więc młodzi nie tracą nadziei, a osoby starsze niech przekazują mądrość. Są one jak dobre wino, kiedy się starzeje. Jest w nim coś dobrego, co służy innym, młodym. Młodzi mają siłę, a starsi pamięć i mądrość. Naród, który nie troszczy się o młodych, zostawiając ich bez pracy, bezrobotnych i nie troszczy się o osoby starsze, nie ma przyszłości. Jeśli chcemy, aby nasz naród miał przyszłość, to musimy się troszczyć o młodych szukając dla ich pracy, dróg wyjścia z obecnego kryzysu, dając im wartości, edukację, a także troszczyć się o starszych, którzy przekazują mądrość życia - zaznaczył Ojciec Święty.
Na zakończenie papież odmówił ze zgromadzonymi modlitwę „Ojcze nasz” i udzielił błogosławieństwa po czym odjechał do helikoptera, którym odleciał do Watykanu.