Ukraina
Pierwsze adoratorki wyjechały na Ukrainę 16 lipca 1991 r., do Snitkowa, małej wioski w województwie Winnica. Od samego początku siostry rozpoczęły pracę z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi,
przygotowując ich do sakramentów. Szybko też poznawały wiernych, którzy przychodzili do kościoła. Nie było ich zbyt wielu. Rozmawiając z nimi, dowiedziały się, ile ludzie ci musieli wycierpieć, aby
zachować swoją wiarę. historia każdego z nich jest niepowtarzalną powieścią. Oni jednak opowiadali swoje przeżycia jako coś zwyczajnego. Wierzyć - znaczyło cierpieć i być gotowym na wszystko.
Wiktoria z mężem i dziećmi pokonywała co niedzielę odległość 15 kilometrów, by dotrzeć do kościoła. "Teraz to jest dobrze - mówiła - można iść drogą i nikt ci nie przeszkadza. Kiedyś
trzeba było ukrywać się i iść przez pola, nadkładało się wówczas do pięciu kilometrów. Najgorzej było w błocie albo w śniegu".
Alosza, dwunastoletni chłopiec, opowiada: "Kiedyś nauczyciel gimnastyki zobaczył na mojej szyi krzyżyk. Przez całą szkołę ciągnął mnie za łańcuszek do dyrektora. Na tym się nie skończyło. Wezwano
rodziców, którzy przy całej mojej klasie zostali wyśmiani za reakcyjność i zganieni za wywrotowe poglądy". Dwie kobiety (rodzone siostry) wspominały czasy, kiedy księży wywieziono na Syberię.
Wtedy one zamieszkały w kościele, broniąc go przed dewastacją lub zamianą na kino. Co niedzielę gromadzili się tam wierni. One kładły ornat na ołtarzu i z książeczek "czytały Mszę św." W wielkie
święta urządzały również procesję wokół kościoła. Tym ludziom, umocnionym cierpieniem, adoratorki nie musiały przekazywać wiary. Oni gotowi byli oddać za nią życie.
Ale na Słowo Boże czekała cała Ukraina, a szczególnie wschodnia jej część. W grudniu tego samego roku jedna z sióstr wyjechała do Mikołajewa na zaproszenie księży chrystusowców. Mikołajów
to miasto wojewódzkie, położone nad Morzem Czarnym, we wschodniej części Ukrainy. Parafia, gdzie rozpoczęły pracę siostry adoratorki, obejmuje całe województwo tzn. 24 600 km2, na których mieszka
1 309 900 mieszkańców.
W samym Mikołajowie jest ok. 200 parafian. Są to w przeważającej mierze ludzie, którzy wcześniej nie mieli żadnego kontaktu z Kościołem. W każde jednak większe święto, po odprawieniu
sakramentu pokuty nowi ludzie przystępują do I Komunii św., przyjmują sakrament chrztu św. lub zawierają sakramentalne związki małżeńskie. Są oni przygotowywani poprzez katechezy indywidualne. Katechezy
te prowadzą zarówno księża, jak i siostry. Po wielu latach planowanego ateizmu i obojętności wobec wartości religijnych, uwikłania w magię i okultyzm nie jest im łatwo podjąć decyzję
przyjęcia wiary i przemiany swojego życia.
Prowadzona jest również katecheza dla dzieci i młodzieży. Spotkania odbywają się w niedzielę przed lub po Mszy św., ze względu na to, że jest to niekiedy jedyny dzień wolny od pracy,
a także dlatego, że wielu z tych młodych ludzi przyjeżdża do kościoła, pokonując wiele kilometrów. Idąc śladami swojej Założycielki Marii De Mattias, siostry podjęły wysiłek włączenia swojego
charyzmatu w potrzeby tutejszego środowiska, aby pomóc bliźniemu, a ich główną troską stała się młodzież, w szczególności dziewczęta.
Sytuacja ekonomiczna, która zaistniała w tym kraju po odzyskaniu wolności, jest tragiczna. Ludzie nie mają pracy, a ci, którzy ją mają, nie otrzymują za nią wynagrodzenia. Kradzieże
i pijaństwo, a co za tym idzie rozkład rodziny i bezdomne dzieci są na porządku dziennym. Często młodzież nie może uczyć się, gdyż nie ma ku temu środków. Nie ma ona również pracy.
A zatem najważniejszy okres życia marnuje, włócząc się po ulicach, pijąc i zawierając przygodne znajomości, czego efektem jest to, że dziewczęta 13-15 letnie mają za sobą już po kilka aborcji.
W rozmowie z młodzieżą można szybko się zorientować, że nie mają oni pojęcia, co to znaczy założyć rodzinę, być w niej szczęśliwym i obdarzać swoją miłością współmałżonka. Boją się
zawierać małżeństwa, boją się wiązać z kimś na całe życie. Nie wierzą sobie wzajemnie i nie wierzą, że ktoś może rzeczywiście ich pokochać.
Współpracując z miejscową ludnością, przejawiającą zainteresowanie Kościołem, siostry adoratorki zaczęły wchodzić w środowiska młodzieżowe, organizując spotkania najpierw dla dziewcząt,
a z czasem swoją działalnością objęły większą liczbę młodzieży szkolnej, począwszy od najmłodszych, ukazując im miłość Boga, sens i wartość ich życia, rodziny oraz każdego poczętego życia.
Białoruś
Najmłodszą wspólnotą na Wschodzie jest wspólnota Adoratorek Krwi Chrystusa na Białorusi w Dokszycach, w województwie witebskim. Siostry przybyły tutaj 27 sierpnia 1999 r. Dokszyce liczą
około 8 tys. mieszkańców, z czego katolików prawie 2 tys. Sytuacja, z jaką spotkały się tutaj siostry, była podobna jak na terenach całego byłego ZSRR, z tym że w mniejszym wymiarze,
gdyż komunizm objął te tereny dopiero po II wojnie światowej. Siostry rozpoczęły swój trud apostolski od katechezy dzieci i młodzieży, a poprzez nich docierały do rodzin. W pierwszym okresie
dzieci przychodzących na katechezę było bardzo mało, ale szybko liczba ich zaczęła wzrastać. Wielką troską sióstr było także dotarcie do wiernych zamieszkujących w odległych wioskach, gdzie Msza
św. była odprawiana z różną częstotliwością, w zależności od możliwości kapłana.
W 2001 r. siostrom zaproponowano katechezę w Domu Dziecka w Biagomlu, miejscowości oddalonej od Dokszyc ok. 30 km. Było to dla sióstr wielkim zaszczytem. Wejście do instytucji państwowych
osób duchownych należy tutaj do rzadkości. Większość dzieci przebywająca w tym domu jest upośledzona umysłowo. Początkowo katechezą zostały objęte tylko 2 grupy, dzisiaj tych grup jest już 10. Poprzez
katechizację dzieci dociera się również do ich wychowawców, co sprzyja pogłębianiu się wzajemnych relacji między nimi.
Również i pokolenie ludzi starszych potrzebuje ze strony sióstr większego zainteresowania, gdyż jak mówią: "wstydzą się przychodzić do kościoła, ponieważ nic nie wiedzą na temat wiary i nie
umieją zachować się w kościele". Za każdy gest, za każde serdeczne słowo skierowane do nich potrafią być bardzo wdzięczni.
Siostry adoratorki starają się wejść ze swoim charyzmatem w każdą sytuację tutejszego środowiska, by pomóc każdemu, za którego Chrystus przelał Swoją Najdroższą Krew. Praca apostolska,
choć nie jest łatwa, to jednak daje wiele radości. Siostry zdają sobie sprawę, że owoce ich trudu będzie można oglądać dopiero w przyszłym pokoleniu. Każdy jednak nowy członek Kościoła i ten
najmłodszy, i w podeszłym wieku, stanowi motyw wewnętrznej radości w Chrystusie, wielkiej wdzięczności Bogu za okazane Miłosierdzie. On jest także nagrodą i siłą do podejmowania kolejnego
trudu.
O duchowości Zgromadzenie napiszemy przy relacji z kanonizacji bł. Marii De Mattias.
Pomóż w rozwoju naszego portalu