Jakże piękne jest życie, kiedy można dawać, a nie tylko brać!
(autor nieznany)
Niektóre przedmioty urastają czasami do rangi symbolu, kiedy to wiążą się z pewnymi osobami i zdarzeniami. Przypominają wtedy te osoby, przywodzą na myśl tamte zdarzenia.
Dla mnie rzeczą budzącą takie skojarzenia jest chustka. Zwyczajna chustka na głowie wiejskiej kobiety, zawiązana pod brodą. Było tak.
Przed laty pojechałam do sanatorium w Iwoniczu. Wśród czterech mieszkanek naszego pokoju ja byłam najmłodsza i najmniej sprawna. Najstarszą osobą, po siedemdziesiątce, była pani Janina.
Przyjechała z niedalekiej, małej miejscowości. Lekko pochylona, raczej rzadko chodziła o lasce. Zwracały uwagę jej ręce, właściwie palce - bardzo pokrzywione, jak w zaawansowanej chorobie
stawów. Za to jej twarz, jakkolwiek poorana zmarszczkami, była pogodna, a rysy miała szlachetne. Na głowę wkładała chustkę, raz cienką w kwiaty, innym razem wełnianą w kolorową kratę.
Obie zbliżyłyśmy się do siebie od samego początku. Najpierw był list do dalekiego kuzyna, który pisałam dla pani Janiny po angielsku, ponieważ tenże kuzyn mieszkał od urodzenia w Anglii i nie
znał polskiego.
Potem pani Janina zainteresowała się moją niesprawnością i zaczęła mi pomagać przy rozbieraniu się i ubieraniu. Była usłużna także w stosunku do pozostałych współmieszkanek, ale mną
się po prostu zaopiekowała. Bardzo odpowiadało mi obcowanie z tą kobietą, nie tylko dlatego, że była dla mnie jak piastunka, ale przede wszystkim z powodu, że była mi przyjacielem. Tę przyjaźń
cenię sobie jeszcze bardziej teraz, z perspektywy minionego czasu.
Było to moje zetknięcie się z prostą kobietą, u której podziwiać należało wrodzoną inteligencję i ogromną mądrość życiową, nie na uniwersytetach zdobytą, ale mądrość płynącą z jej
serca. Zresztą nie był to mój pierwszy kontakt z prostym człowiekiem i nie po raz pierwszy doświadczałam piękna tej prostoty.
Lecz nie wolno mylić prostoty z prostactwem, bo prosty jest prostolinijny, szczery, naturalny i serdeczny. Prostacki natomiast to ordynarny, nieokrzesany, niekiedy nawet chamski i zakłamany.
Jakże nie mają racji ci, którzy uważają, że jest się układnym i mądrym jedynie wtedy, gdy się ukończyło jakąś wyższą szkołę. Nic bardziej głupiego!
Jest takie powiedzenie z mądrości ludowej (nie w szkołach kształcona, ale mądrość sama z siebie): I w Paryżu nie zrobią z owsa ryżu.
To znaczy, że jeżeli ktoś jest ograniczony i nie umie myśleć, wówczas żadna uczelnia mu nie pomoże ani żadne nauki nawet na kilku fakultetach (a papierek, czyli świadectwo ukończenia, może być
zdobyte różnymi sposobami). Powiedzenie to znaczy również, że można być prymitywnym, gruboskórnym i nie umieć się zachować nawet po ukończeniu studiów, jeśli taktu i podstaw dobrego wychowania
nie wyniosło się z domu rodzinnego.
Z panią Janiną dużo rozmawiałyśmy. Tak naprawdę to ona opowiadała, ja lubiłam słuchać. Wszystko, co mówiła, było proste i jednocześnie mądre - małe, uniwersalne prawdy.
Przypominam sobie takie jej słowa:
- Dziecko, wiem, że cierpisz, ale życie mija szybko, a w tamtym drugim świecie na pewno nie będziesz cierpiała. Tam jest sprawiedliwie i ty nic nie musisz się martwić. Niech się martwią
ci, co sami nie cierpią, zaś innym cierpień dostarczają.
Kiedyś panią Janinę odwiedziła rodzina. Mały wnuczek zapytał:
- Babciu, czy już jesteś zdrowa, bo mama nie umie opowiadać bajek tak jak ty.
Wyczuwało się, że babcia jest najważniejszą osobą w rodzinie i że wszyscy ją kochają. Trudno było jej nie kochać, skoro sama rozdawała miłość.
Dobrze pamiętam pewne wzruszające wydarzenie. Dla sprawnych kuracjuszy organizowane były wycieczki w najbliższe okolice, do miejsc wartych zobaczenia. Pani Janina wybrała się na jedną, do Dukli,
znanej z Przełęczy Dukielskiej, która pochłonęła bardzo wiele ofiar w czasie II wojny. Jest tam także kapliczka - miejsce kultu św. Jana z Dukli. Na odludziu, gdzie przebywał jako pustelnik,
wytrysnęło źródełko. Wodę stamtąd uważa się za mającą moc uzdrawiania.
W dniu wycieczki dukielskiej padał deszcz, pożyczyłam pani Janinie parasolkę. Niczego nie podejrzewałam, a wieczorem okazało się, że pojechała specjalnie po tę wodę... dla mnie.
Od tej pory aż do końca turnusu robiła okłady na moją niesprawną rękę. Rozprostowywała mi palce, układając je na deseczce, potem na nie kładła gazę umoczoną w wodzie ze źródła i wszystko
obwiązywała... chustką. Jedną z dwóch, jakie miała na głowę. Kompresy złożone z miłości (bo robione z miłości do bliźniego) plus woda z cudownego źródełka, przynosiły mi ulgę. Kiedy
tak pielęgnowała moją rękę, widziałam, ile radości sprawiało jej pomaganie innym. Poczciwa, dobra i wspaniała, po prostu kochana pani Janina. Taki mały WIELKI człowiek!
Pięknie odmawiała Różaniec. Z twarzą uśmiechniętą i pełną pokory, półgłosem, co niczego nie zakłócało - przeciwnie - wciągało i często dołączałyśmy do modlitwy. Pewnego razu powiedziała,
że zwykle cząstkę Różańca mówi w intencji mojego zdrowia.
Któregoś dnia pokazała mi stare, pożółkłe zdjęcie: około 20 młodych mężczyzn i kilkunastoletnia dziewczyna, parę karabinów i pistolety, las. - To oddział "Szarego", mój oddział - wyjaśniła.
Mając 16 lat została żołnierzem AK. Śliczna Janka z warkoczami. Wojna nie pozwoliła jej na naukę, wojna zabrała jej młodość. Po latach - zmęczona, schorowana, stara kobieta. Zdjęcie przechowywała
niczym relikwię - także Krzyż Partyzancki (dość późno jej nadany, tak jak i innym AK-owcom).
Przez trzy lata od pobytu w sanatorium utrzymywałam z panią Janiną kontakt listowny. Pisałyśmy do siebie na święta. Jednego roku na Gwiazdkę wysłałam jej... chustkę. Właściwie chustę - dużą,
w turecki wzorek, wełnianą taką narzucaną na ramiona, żeby było ciepło w plecy. Napisała, że ładna i że myśli o mnie, kiedy ją nosi.
Nastąpił jednak taki czas, gdy przestałam otrzymywać od niej listy. Początkowo ja jeszcze pisałam, ona już nie. Zapewne był to czas, w którym przeniosła się do... tamtego drugiego świata. Myślę,
że jeśli tam się kiedyś spotkamy - a wierzę, że tak będzie - opowie mi dokładnie, jak to było.
Tymczasem wiem, że tam odmawiając Różaniec, jedną jego cząstkę pani Janina przeznacza dla mnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu