Reklama

W wolnej chwili

Muzeum Emigracji w Gdyni w posiadaniu interesującej korespondencji

[ TEMATY ]

muzeum

LukaszKatlewa / pl.wikipedia.org

Dworzec Morski w Gdyni w 2013 r., w trakcie odbudowy zniszczonego przez aliancką bombę skrzydła. Aktualnie Muzeum Emigracji

Dworzec Morski w Gdyni w 2013 r., w trakcie odbudowy zniszczonego przez aliancką bombę skrzydła. Aktualnie Muzeum Emigracji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Muzeum Emigracji w Gdyni, którego siedziba otwarta zostanie 16 maja, otrzymało w darze od prof. Zbigniewa Brzezińskiego jego prywatną korespondencję, którą prowadził z papieżem Janem Pawłem II w latach 1979-1983.

- To dla nas wielki zaszczyt. Przekazanie tak wyjątkowej i wartościowej korespondencji, która po raz pierwszy widzi światło dzienne, jest wyrazem uznania profesora dla idei naszego muzeum - mówi Karolina Grabowicz-Matyjas, dyrektor Muzeum Emigracji. - Cieszę się, że odwiedzający nas goście, będą mogli zagłębić się w treść listów pisanych przez dwóch wybitnych Polaków, a jednocześnie emigrantów - dodaje.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Byłem bardzo wzruszony, kiedy dowiedziałem się, że tak niezwykły dar trafi do Gdyni. Zarówno Jan Paweł II jak i Zbigniew Brzeziński, będący na szczytach władzy, prowadzili korespondencję dotyczącą najważniejszych spraw światowych. To pokazuje symbolicznie jak ogromny jest potencjał tkwiący w Polakach - podkreśla Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni.

Gdyńska placówka otrzymała cztery oryginały listów Jana Pawła II do polityka oraz kopie listów profesora do papieża (oryginały są przechowywane w Watykanie).

- Część korespondencji ma osobisty charakter i jest emocjonalnie poruszająca. Pokazuje bliskie i serdeczne stosunki, jakie łączyły obu wybitnych Polaków. Co ciekawe, jeden z listów profesora został wysłany tuż po zamachu na Jana Pawła II - zaznacza dr Marcin Szerle, specjalista ds. badawczych Muzeum Emigracji.

W liście tym czytamy: "W godzinę po zamachu rozmawiałem z jakąś miłą siostrą, która zapewniła mnie, że Ojciec św. jest better, better - to była pierwsza pocieszająca wiadomość (...). Kochany Ojcze, jesteś tak nam wszystkim potrzebny, a Polsce szczególnie".

Wiele listów poświęconych jest polityce międzynarodowej. Wśród tematów są m.in. stosunki Stolicy Apostolskiej z Chinami i starania papieża na rzecz ich ocieplenia. Pojawia się m.in. odniesienie do poruszonej przez prof. Brzezińskiego kwestii zakładników amerykańskich przetrzymywanych w Iranie, a także jego opinie na temat stosunków amerykańsko-irańskich. W listach poruszane są też wątki dotyczące ówczesnej polityki Salwadoru i dramatycznych okoliczności towarzyszących przeprowadzanych w nim reform gospodarczych.

Reklama

- Listy mówią również o problemach polityki międzynarodowej związanej z Polską i ewentualną możliwością wprowadzenia stanu wojennego - dodaje dyrektor Muzeum Emigracji.

Cała korespondencja prowadzona jest w języku polskim, choć do jej części załączono angielskie tłumaczenia, które miały ułatwić przekazanie słów Jana Pawła II kręgom rządzącym w USA. Duża część listów została zapisana odręcznie - tak przez papieża, jak i Brzezińskiego.

Zbigniew Brzeziński to jeden z najbardziej wpływowych politologów i strategów polityki zagranicznej USA. W czasie zimnej wojny Brzeziński, pełniący funkcję doradcy prezydenta Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego, odegrał czołową rolę w staraniach USA na rzecz demontażu i upadku komunizmu w Europie Wschodniej, w powstrzymaniu sowieckiej interwencji w Polsce po powstaniu Solidarności i w doprowadzeniu do porażki wojsk sowieckich w Afganistanie, co przyczyniło się do rozpadu ZSRR.

- Miejsce, w którym powstało Muzeum Emigracji w Gdyni, jest dobrze znane prof. Zbigniewowi Brzezińskiemu. To właśnie z Dworca Morskiego odpływał razem z rodziną na pokładzie "Batorego" w 1938 roku do Kanady. Wydarzenie to upamiętni w sobotę odsłonięcie tablicy pamiątkowej wmurowanej w nabrzeże portowe w sąsiedztwie muzeum - informuje K. Grabowicz-Matyjas.

Muzeum Emigracji w Gdyni będzie jedynym miejscem w kraju, które ma ukazywać historię emigracji z ziem polskich. Nieprzypadkowo na jej siedzibę wybrano budynek dawnego Dworca Morskiego przy ul. Polska 1. Przez lata służył obsłudze polskiego ruchu emigracyjnego.

2015-05-15 20:57

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Muzeum inne niż wszystkie

Niedziela sosnowiecka 11/2015, str. 6

[ TEMATY ]

muzeum

Piotr Lorenc

Iwona Szaleniec

Iwona Szaleniec

Z Iwoną Szaleniec – dyrektor Muzeum „Saturn” w Czeladzi – rozmawia Piotr Lorenc

PIOTR LORENC: – Muzeum „Saturn” w Czeladzi należy do najmłodszych w regionie. Proszę przybliżyć genezę jego powstania.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Poligon świata i pokój serca

2024-04-25 07:30

[ TEMATY ]

felieton (Łódź)

Adobe Stock

Sporo jeżdżę po Łodzi: odwożę wnuczki ze szkoły do domu albo na zajęcia muzyczne. Dwa, trzy razy w tygodniu. Lubię to, chociaż korki i otwory w jezdniach dają nieźle popalić. Ale trzeba jakoś dzieciom pomóc; i na stare lata mieć z żoną poczucie przydatności. Poza tym: zakupy, praca – tak jak wszyscy. Zatem: jeżdżę, widzę i opisuję.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję