RAFAŁ CHROMIŃSKI: - Wiele osób świeckich ma problemy z powiązaniem swojej wiary z wyznawaniem jej w życiu zawodowym i rodzinnym. Często dostrzegamy w swoim życiu roźdźwięk pomiędzy tym, w co wierzymy, a tym jak żyjemy. Jak człowiek świecki powinien żyć na co dzień tym, w co wierzy?
O. WOJCIECH JĘDRZEJEWSKI: - Warto dostrzec,
że za dylematem "jak wyrażać swoją wiarę" kryje się gorliwość o to,
by żyć wiarą. Na taki dylemat nie ma miejsca przy powierzchownej
religijności, przy takim "przeciętniackim chrześcijaństwie". Jeżeli
te pytania się rodzą, to znaczy, że jest gorliwość, zapał, że zostało
popełnionych wiele błędów, przy próbie życia wiarą we współczesnym
świecie jako osoba świecka. Te "wpadki", "poślizgi", niepowodzenia
w życiu wiarą są dowodem ogromnego dynamizmu, który Duch Święty wzbudził
w wielu ludziach, niekoniecznie związanych z ruchami kościelnymi.
Możemy mówić o "wiośnie Kościoła". Ogromny dynamizm życia w Duchu
Świętym próbuje się przebić w ludziach i ogarnąć całe ich życie.
Człowiek powinien nieustannie pytać, jak na co dzień
żyć tym, w co wierzy. Powinno to być osobiste pytanie do Ducha Świętego.
Przywykliśmy trochę do modelu sympozjów, dyskusji; jest to potrzebne
i ważne, ale de facto stajemy przed pytaniem z Ewangelii: "Co mam
czynić?". Odpowiedź na to pytanie nie będzie szła po linii globalnych
rozwiązań, lecz najważniejsze będą odpowiedzi osobiste, które każdy
sobie da w sytuacjach, w jakich na co dzień się znajduje.
- W takim razie jak można znaleźć odpowiedź na to pytanie? Jak powinna wyglądać duchowość osoby świeckiej?
- Można spróbować zakreślić granice tej osobistej
odpowiedzi. Gdy te granice przekroczymy, będzie to jakiś nasz dziwaczny
wymysł, a nie posłuszeństwo Duchowi Świętemu. Można próbować określić
kryteria autentyczności osobistego rozeznania. Po pierwsze trzeba
podkreślić, że zaangażowanie religijne nie może być ze szkodą dla
życia rodzinnego. Jeśli częsta nieobecność współmałżonka w domu z
powodu uczestnictwa w jakiejś wspólnocie jest powodem konfliktów,
to dla dobra rodziny trzeba ograniczyć swoje zaangażowanie w tym
ruchu. Jeśli kobieta często wyjeżdża na rekolekcje, prowadzi je,
ewangelizuje, a w domu nie ma mamy, to nie jest to zdrowe.
Ważnym wyznacznikiem posłuszeństwa Duchowi Świętemu jest
troska o rodzinę. Innym ważnym kryterium jest też "kościelność" pewnych
rozwiązań, tzn. że pomysły na moją formę religijności dokonują się
w otwarciu na teologiczną tradycję Kościoła, są zgodne z tym, czego
Kościół naucza. W Polsce nie jest to problem, ale na Zachodzie Europy
zdarzają się sytuacje, że chcąc dowartościować duchowość ludzi świeckich,
włączano ich do "koncelebrowania" Eucharystii. Opowiadał mi jeden
ze współbraci, że kapłan wypowiadał nad chlebem modlitwę konsekracyjną,
a kobieta ubrana "po kapłańsku" wypowiadała modlitwę konsekracyjną
nad winem. Są to "przegięcia" teologiczne, kiedy za wszelką cenę
chce się dowartościować osoby świeckie.
- Mimo, że w większość ludzi w Polsce to osoby wierzące, czasami trudno to zauważyć w miejscu pracy. Czym powinna się charakteryzować duchowość osoby zaangażowanej zawodowo?
- Bardzo istotną rzeczą jest bardzo solidne wykonywanie
swoich obowiązków zawodowych. Drugim obszarem zaangażowania świeckich
w miejscu pracy są sytuacje, które określiłbym mianem "interwencyjnych"
. Jeśli komuś w pracy dzieje się krzywda, jest oczerniany lub staje
się ofiarą intrygi, to często w takich sytuacjach ludzie chowają
głowę w piasek. Nie widzą potrzeby, by się narażać. "Bycie solą ziemi
i światłem świata" w takich sytuacjach oznaczałoby odwagę walki o
sprawiedliwość. Życie Błogosławieństwami Chrystusowymi to postawa,
która powinna być przełożona na konkretne sytuacje życia zawodowego. "
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości" - to błogosławieństwo
bezwzględnie odnosi się do sytuacji, w których komuś dzieje się ewidentna
krzywda, na którą inni nie reagują. Im głębsza jest wiara, tym większa
odwaga w takich sytuacjach; zaufanie, że można zaryzykować i nie
bać "stracić życia". W tym przypadku może oznaczać to utratę pracy.
W dobie obecnej przestrzeń publiczna jest przestrzenią
anonimową, charakteryzuje ją duża anonimowość. Miałem takie doświadczenie
parokrotnie w telewizji. Kiedyś chodziłem tam często, uczestnicząc
w różnych programach i dyskusjach. Zdarzało się, że po programie
podchodził do mnie człowiek, którego w ogóle nie znałem i zaczął
mi opowiadać o swoich bardzo poważnych problemach, o swoim życiu,
o tym, że rozpada mu się rodzina. Potrzeba było takiej sytuacji,
obecności kogoś z zewnątrz, żeby ten człowiek "rzutem na taśmę" spazmatycznie
o tym wszystkim mógł powiedzieć.
Spokojnie mogę sobie wyobrazić sytuacje, że są osoby
w różnych środowiskach zawodowych, które pozostając tam na co dzień,
nie będąc gośćmi, mają w sobie tyle światła, że naprowadzają na siebie
innych, w nadziei, że można porozmawiać z drugim człowiekiem o jego
problemach. To jest moim zdaniem bardzo niezwykła posługa. Kiedy
kolega z pracy poprosi tę wierzącą osobę - pod pretekstem wyjścia
do restauracji, czy pubu - o rozmowę na ważne tematy. Podejmie taką
próbę, niby niezobowiązującej rozmowy, bo wyczuwa, że jest szansa,
że u osoby wierzącej może zasięgnąć rady.
Bardzo ważną "posługą interwencyjną" w miejscu pracy
jest uczciwość w słuchaniu zarzutów i argumentów drugiej strony.
Kiedy podróżowałem w habicie autostopem, zdarzało się, ze kierowca,
który mnie zabierał, zaczynał bardzo agresywnie wyrzucać swoje bóle.
Nie reagowałem, słuchałem. Kiedy od razu kwestionuje się to, co odczuwa
drugi człowiek, to działa, jak woda na młyn. Warto się wsłuchać w
zarzuty, które ludzie stawiają. Często ludzie mają bóle ukryte głębiej,
pod warstwą tych żali, o których mówią. Te bóle są związane z jakimś
urazem. Posługa uważnego słuchania jest nieoceniona w takich momentach.
Człowiek niewysłuchany i dodatkowo jeszcze zaatakowany za swoje poglądy,
być może wypowiedziane w sposób bardzo nieporadny, zamknie się na
innych. Z pewnością przez długi czas z nikim nie porozmawia.
Ważną rzeczą jest, by w tych zarzutach, żalach i pretensjach "
znaleźć" drugiego człowieka. Być może znaleźć to, co go najbardziej
boli. Wydaje mi się to pewną formą nieocenionej i niezastąpionej
preewangelizacji ludzi świeckich. Po tym pierwszym kontakcie z osobą
z jakimś poważnym problemem, można jej zaproponować kontakt z jakimś
duszpasterzem. Jeśli jednak osoby z jakimiś zranieniami trafią na
ciasnotę, agresję, czy obojętność ze strony środowiska zawodowego,
są niejako "stracone". Ta otwartość na ich problemy i trudności,
chęć wysłuchania ich jest bardzo ważnym wymiarem apostolatu w miejscu
pracy.
- Wiele osób oddaje się często długim modlitwom, a z drugiej strony zaniedbują swoje obowiązki rodzinne i zawodowe. Czy można wskazać tu jakiś "złoty środek", jak wyważyć proporcje?
- Kiedyś podczas konferencji ksiądz zachęcał do znalezienia
swojego własnego rytmu. Każdy sam ma znaleźć rytm modlitwy, który
będzie adekwatny do jego sytuacji. Jeden znajdzie taki rytm, że codziennie
znajdzie 15 minut na czytanie Pisma Świętego i oddanie Bogu spraw,
którymi żyje. Drugi codziennie zrobi znak krzyża rano i wieczorem,
ale w sobotę poświęci na medytację i lekturę Pisma Świętego dwie
godziny. I to jest stała praktyka, taki ma rytm, może to zrobić.
Ktoś inny raz w miesiącu spędzi całe popołudnie w jakimś klasztorze
i spędzi tam parę godzin. Bardzo ważnym kryterium jest tu konsultacja
ze współmałżonkiem. To dotyczy momentów modlitwy, są one bardzo ważne.
Chodzi o to, by dłuższe chwile modlitwy nie były przypadkowe,
by były wkomponowane w plan dnia, czy tygodnia. Nie jest przypadkiem
pójście na lekcję angielskiego, bo jest to opłacone i wpisane w nasz "
grafik". Na tej samej zasadzie w "grafiku" miesięcznym, czy tygodniowym
powinien znaleźć się określony, dłuższy czas na modlitwę.
Pozostaje cały obszar wychowywania siebie do nieustannego
przebywania w obecności Boga. Życie ludzi świeckich jest rewelacyjnym
polem do popisu dla Ducha Świętego. Tyle decyzji trzeba podejmować
w życiu rodzinnym i zawodowym. Jest tyle momentów, w których trudno
o rutynę, zwłaszcza jeśli chodzi o wychowanie dzieci. Wiele jest
momentów sytuacyjnych, w których trzeba otwierać się na prowadzenie
przez Ducha Świętego.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu