Co jakiś czas kleryckie Koło Misyjne przy Wyższym Seminarium
Duchownym w Przemyślu odwiedzają dzieląc się swoimi refleksjami z
pracy misjonarze i misjonarki. Ostatnio nasze Koło Misyjne odwiedziła
s. Maria Pakuła - misjonarka, która pochodzi z parafii Rozbóż, a
od 10 lat pracuje w Korei Południowej. S. Maria ponad 20 lat temu
złożyła śluby wieczyste w Zgromadzeniu Sióstr Franciszkanek Misjonarek
Maryi, po których wyjechała do pracy misyjnej.
Kraj, w którym siostra pracuje leży w Azji. Powierzchnię
kraju prawie w 75% stanowią góry, a zamieszkuje go około 40 mln mieszkańców.
Językiem urzędowym jest koreański, zbliżony do języka chińskiego.
Koreański jest językiem bardzo ubogim w słownictwo, zwłaszcza jeśli
chodzi o terminologię teologiczną. Dlatego też koniecznością dla
siostry jest umiejętność posługiwania się obydwoma językami.
Chrześcijaństwo w Korei Południowej jest bardzo młode,
gdyż liczy dopiero ponad 200 lat. Charakterystyczną cechą dla rozwoju
chrześcijaństwa był fakt, że Ewangelię do tego kraju przynieśli ludzie
świeccy, a nie misjonarze czy misjonarki. Do 1950 r. ludność Korei
Południowej nie posiadała zagwarantowanej wolności religijnej, z
tego okresu również kraj ten posiada wielu męczenników. Dopiero w
latach 50. obywatele mogli publicznie wyznawać kult Trójjedynego
Boga. Obecnie w Korei jest wiele wyznań, a jednymi z większych są
buddyzm i szamanizm.
Kościół katolicki choć jest młodym Kościołem jednak bardzo
dynamicznie się rozwija. Około 10% ludności Korei Południowej stanowią
katolicy obrządku łacińskiego. Istnieje 13 diecezji, a z roku na
rok chrześcijan i powołań zakonnych przybywa. Już od lat 70. wiele
sióstr narodowości koreańskiej wyjeżdża na misje np. do Chin czy
Afryki.
Wielu młodych ludzi przechodzi na katolicyzm, gdyż twierdzą,
że Budda, którego czcili do tej pory, jest bogiem martwym, a Jezus
Chrystus to Bóg żywy. W parafiach przez cały rok są przygotowania
do chrztu dorosłych, a od trzech lat nawet takie przygotowania są
prowadzone przez Internet. Religia dla dzieci szkół podstawowych
jest prowadzona przez ich starszych kolegów zawsze w każdą niedzielę.
Chrześcijanie koreańscy mocno rozpowszechnili kult Matki Bożej, zwłaszcza
czcząc Ją na różańcu. Często można spotkać ludzi odmawiających Różaniec.
Wśród katolików, którzy przez wieki głęboko byli zakorzenieni w religii
ojców zostało przeświadczenie, że idąc do świątyni nie mogą nie złożyć
choć drobnej pieniężnej ofiary. Dlatego też od świeckich katolików
wyszła inicjatywa, aby 10% swoich dochodów przeznaczać na potrzeby
Kościoła katolickiego.
Mentalność Koreańczyków jest bardzo dziwna. Na pierwszym
miejscu jest zawsze kultura narodowa - zwłaszcza wiara w duchy. Koreańczycy
to naród bardzo zamknięty w sobie, nie lubiący mówić o swoich słabościach,
problemach (co stanowi problem w czasie sakramentu pojednania). Aby
im pomóc trzeba dowiadywać się "okrężnymi drogami" o ich problemach,
pytanie wprost powoduje obrazę, twierdzą, że to złe wychowanie. Z
drugiej zaś strony Koreańczyk to człowiek bardzo otwarty na wartości
duchowe i religijne.
W rodzinie koreańskiej kobieta zawsze stoi na drugim
miejscu. Mężczyzni są zawsze na piedestale. Synowie są wychowywani
jak młodzi "bogowie", nie mogą być uderzeni czy zganieni przez matkę.
Kobieta do czasu, kiedy nie wyjdzie za mąż nie ma imienia, natomiast
aby wyjść za mąż coraz częściej musi skończyć studia wyższe, a dopiero
wówczas otrzymuje nazwisko i imię - staje się pełnowartościową kobietą.
W przeciwieństwie do kobiet zamężnych los kobiet, które nie miały
tyle szczęścia, lub które w małżeństwie nie urodziły syna czeka tragiczny
koniec. Tych kobiet nie można pochować w grobie (grobami opiekują
się synowie), więc po śmierci zostają spalone. W związku małżeńskim
rolę wiodącą nie pełni żona, ale teściowa, to od niej w tym pożyciu
małżeńskim bardzo dużo zależy. Bardzo mocno podkreślany jest mężczyzna
jako głowa rodziny, jego duma i godność. Stąd też, kiedy mężczyzna
traci pracę i nie jest już w stanie utrzymać swojej rodziny nie wraca
więcej do domu, gdyż nie jest wstanie z godnością spojrzeć żonie
w oczy. Po utracie pracy taki mężczyzna idzie "mieszkać" do slumsów,
gdzie bardzo szybko stacza się na dno. Tak wygląda bardzo ogólnie
życie i obyczaje Koreańczyka, dla którego kultura jest wartością
najwyższą, choć Kościół katolicki stara się to powoli zmieniać.
Właśnie w takich warunkach kulturowych pracuje s. Maria.
Obecnie jej placówka znajduje się w Seulu, w mieście liczącym około
15 mln mieszkańców. Jej stanowiskiem pracy jest "Centrum dla bezdomnych"
znajdujące się na kilkudziesięciohektarowej powierzchni. Centrum
pomocy bezdomnym, w którym ci ludzie mogą otrzymać schronienie, posiłek
czy pomoc medyczną istnieje od 10 lat. Ludzie bezdomni są bardzo
nieufni, dlatego też, aby im pomóc siostry współpracujące z s. Marią
muszą "wejść" w ich życie, żyć z nimi, m.in. razem spożywać ryż i
słynną kapustę pekińską, która jest ich głównym składnikiem pożywienia.
Każdy dzień Siostry jest przepełniony pomocą bezdomnym, zdobywaniem
ich zaufania a przez to głoszeniem Dobrej Nowiny.
S. Marii i jej współsiostrom życzymy wielu łask Bożych
w dalszej pracy misyjnej, a my zapewniamy o swojej modlitwie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu