Polacy, którzy osiedlali się w Chicago, zaraz po zorganizowaniu sobie dachu nad głową rozglądali się po okolicy za kościołem. Taka nasza natura. A jako że w kościołach
tych modlono się po angielsku, Rodacy budowali własne świątynie, w których duszpasterzowano po polsku. W ten sposób powstało kilkaset świątyń w samym mieście i okolicy.
Niektóre do dziś służą polskim społecznościom, jak kościół św. Jacka, w innych modlą się ludzie wyłącznie po angielsku czy hiszpańsku.
Pierwsza polska świątynia powstała w Chicago już w 1867 r. i nosiła imię św. Stanisława Kostki. Jej pożar udokumentowano zdjęciami z 1906 r. Bez
dyskusji pozostaje fakt, że - niezależnie od czasu - Polacy na emigracji ciągną do Kościoła. Nie chodzi tu tylko o budynek, ale raczej o wspólnotę ludzi. Wspólnotę dusz i serc,
wspólne korzenie, wspólną, często niełatwą przeszłość i pragnienie lepszego życia. Świątynie te pamiętają łzy szczęścia i smutku, gorące modlitwy i bezgłośne trwanie w ciszy.
Może dlatego stare kościoły tak przyciągają nas, współczesnych, bo w ich murach czas zamknął przeszłość ludzi nam bliskich, kochanych, niezapomnianych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu