Nie mogłam wymarzyć sobie nic wspanialszego...
Legnica - z pozoru bardzo zwyczajne miasto, a w porównaniu do Wrocławia można nawet rzec nudne! Studia w Legnicy... Wciąż słyszę jakieś narzekania studentów, chyba
już za młodu znudzonych życiem, na to jak źle jest tu, a jak wspaniale pewnie byłoby we Wrocławiu (niewdzięczni). To jakaś niedorzeczność, wierutna bzdura! Te osoby to
maruderzy, jakich świat nie widział, a pewnie gdyby studiowali we Wrocławiu też byłoby im źle, zawsze byłoby coś nie tak, bez względu na miejsce i uczelnie.
Może opowiem swoją historię o tym jak znalazłam się w Legnicy. Otóż był to czysty przypadek - choć osobiście nie wierzę w nie. Odwiecznym moim marzeniem były studia
we Wrocławiu, wymarzony kierunek studiów - stosunki międzynarodowe - wspaniała perspektywa tak, że aż nierealna.
Jednak to chyba nie było mi pisane, ponieważ Dobry Bóg przeznaczył mi drogę prowadzącą przez Legnicę. I wiecie co, ku mojemu zaskoczeniu oczywiście miał rację, a ja nie mogłam
lepiej trafić. Sprawdza się już kolejny raz fakt, iż to, co sobie dla siebie wybierzemy nie zawsze musi być najlepsze dla nas. Najczęściej wtedy życie płata nam psikusa, bo czuwa nad nami nieustannie
nieomylna Ręka Boskiej Opatrzności, za co na początku często nie umiemy być wdzięczni i przyjąć zaplanowanej nam drogi z pokorą. Dzieje się tak, bo zapominamy, że nic
nie dzieje się bez przyczyny. Każdy z nas ma pewną misję zadaną nam przy urodzeniu, którą wypełnia pokonując wyznaczoną mu ścieżkę życia.
Byłam właśnie taką niewdzięczną marzycielką. Z każdego niepowodzenia w moich idealnie ułożonych planach życiowych nie umiałam wyciągnąć wskazówki i przyjąć z pokorą
nauki, jaką życie miało dla mnie, a przede wszystkim podziękować za dar, jakim mimo wszystko zostałam obdarzona - darem studiowania, nie we Wrocławiu, ale właśnie w Legnicy.
Dziękuję Bogu, że dał siłę i możliwości moim rodzicom, aby mogli sprawić, iż studia tu stały się realne i teraz są moją rzeczywistością.
Nie potrafiłam podziękować za to, że dostałam się na pierwszy rok służb publicznych w PWSZ. Umiałam jedynie użalać się nad sobą, że nie jest to szczyt moich marzeń i jak
to lepiej byłoby być gdzieś indziej. Postanowiłam i oznajmiłam rodzicom, że po roku zamierzam ponownie spróbować swoich sił we Wrocławiu. Wiecie, co w tym wszystkim jest
najśmieszniejsze, że po dziś dzień wstydzę się swojego zachowania. W moim postanowieniu wytrwałam jedynie do lutego tego roku, ponieważ nie przewidziałam, że jestem tu nie bez konkretnej przyczyny,
ale z woli Bożej. Oczywiście, już dawno porzuciłam myśl o Wrocławiu - był to świadomy i satysfakcjonujący wybór. Ale może wytłumaczę wszystko od początku.
Otóż ten rok studiów, który już prawie mam za sobą, był dla mnie czasem nauki, zagłębiania się w samą siebie, a co za tym idzie rozwoju duchowego. Była
to próba mojej dorosłości i samodzielności z dala od domu. Czas zawierania nowych znajomości i poznawania tajników życia studenckiego. To ogromne przeżycie i moc
wrażeń dla osoby wychowanej na wsi. Miałam mnóstwo czasu na przemyślenie pewnych rzeczy, a żeby mi to ułatwić Pan postawił mi na drodze ludzi, za których dziękuję każdego dnia coraz
bardziej. To poprzez nich zrozumiałam sens mojego życia w Legnicy. Żyjąc na tym świecie 20 lat wiem, że to niewiele, a wręcz bardzo mało, ale dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak
ważna jest w naszym życiu bliskość drugiego człowieka, jego wsparcie i otucha, które daje nam jego bliskość, a także pewność siebie, która czyni nas gotowymi do realizacji
planów, które wcześniej mogły wydawać się nazbyt nierealne. Z wiernym przyjacielem możesz zdobyć nawet szczyty nie do zdobycia, bo choćby się nie powiodło, to świadomość tego, że nawet w upadku
masz wiernego towarzysza sprawia, że czujesz się najbogatszym człowiekiem na świecie, choćbyś nie miał grosza przy duszy, to jesteś himalaistą przyjaźni ludzkiej, bo w stosunkach z drugim
człowiekiem, to szczyt zaufania, ryzyko przyjaźni jest najcenniejszym trofeum życia.
To właśnie studia w Legnicy - nie w innym mieście - czas tu przeżyty sprawił, iż zrozumiałam, że to, gdzie studiujemy jest mało ważne, jeśli studiujemy to, co mnie pasjonuje.
Ale na klimat studiowania składa się nie tylko uczelnia, atrakcyjność kierunku studiów, ale przede wszystkim ludzie, którzy cię otaczają. Jeśli są ci przyjaźni i w nich znajdujesz pocieszenie
i radość, to masz skarb, którego nie przebije nawet najsławniejsze miasto z obfitością swych atrakcji kulturalnych, których w Legnicy też nie jest mało. Tu doskonale sprawdza
się powiedzenie: "cudze chwalicie, swego nie znacie", myślę, że potrzeba nam więcej ludzi, którzy potrafią zauważyć choćby najmniejsze piękno wokół siebie i potrafić się nim zachłysnąć, bo
prawdziwa radość to radość z najmniejszych rzeczy.
A wiecie dlaczego zrezygnowałam z Wrocławia? Bo on nie ma tego, co ma Legnica. Nie ma tam tych ludzi, których poznałam tu (i dla mnie na tym polega największe piękno Legnicy), którzy sprawili,
że w Legnicy, mieście mi obcym, poczułam się jak w domu. Dziękuję wam za to, że jesteście.
Może właśnie dane mi było tu studiować, aby to zrozumieć i móc się z wami tym podzielić? Ironia losu, a może przeznaczenie?! Wierzę, że raczej to drugie.
Wszyscy wokół powtarzają, że Legnica jest ponurym miastem, a ja muszę wam powiedzieć, że ja tego nie widzę, a wręcz przeciwnie, to miasto mnie urzeka z każdym dniem
coraz bardziej. Pisze to z pełną świadomością i mówię szczerze, uwielbiam obserwować katedrę, kiedy zachodzące słońce oświetla jej mury i uwydatnia ich piękno. Malowniczy
ryneczek odkrywa swą tajemniczość, jawi swą pełnię uroku i niezwykłości. Natomiast z mojego okna, a mieszkam na legnickich Piekarach, mogę obserwować z dala
wieczorami tętniące tysiącem świateł miasto. Uwierzcie mi jest wspaniałe w majestacie pozorów swojego spokoju. Teraz chcę podziwiać i zachwycać się nawet najmniejszymi rzeczami,
które mnie otaczają, bo to z umiejętności dostrzegania takich małych radości składa się nasze ziemskie szczęście. To z takich niepozornych obrazków budujemy naszą galerię wspomnień,
do której zaglądając za kilka lat, po prostu westchniemy z utęsknieniem. Będzie wtedy w nas uczucie spełnienia, już nie trzeba będzie nic więcej oprócz wiary w to,
że to jeszcze nie koniec.
To jeszcze nie koniec mojego studiowania w Legnicy, ponieważ mam tu jeszcze coś do zrobienia wraz ze wspaniałymi ludźmi, o których wam opowiedziałam. Życzę wszystkim,
aby takie życiowe psikusy kapryśnego losu - czytaj: Niewidzialna Ręka Boskiej Opatrzności - prowadziły do umiejętności wyciągnięcia z tego tylko dobra zarówno dla siebie, jak i innych,
które jest nam podane na wyciągnięcie ręki, tylko je wziąć.
Powodzenia!
Pomóż w rozwoju naszego portalu