międzyludzkich relacji jest przemoc i agresja. Z twierdzeniem tym trudno się nie zgodzić. Przekonanie o jego słuszności wynika przede wszystkim z doświadczenia. Ileż to razy przekonaliśmy się, obserwując otaczający nas świat, że przemoc jeszcze niczego nie załatwiła. Piszę o obserwacji przemocy w wymiarze globalnym - np. konfliktów międzynarodowych, których pełno w codziennych programach informacyjnych, a także o obserwacji przemocy tej nam najbliższej. Wyzbycie się przemocy ma swoje korzenie w wewnętrznym stanie ducha. Ten stan nazwalibyśmy pokojem myśli i serca. Nie chodzi zatem o coś, co trzeba osiągnąć, dlatego że jest dobre w swej istocie lub też jest przydatne ze względów politycznych, lecz chodzi o wewnętrzną postawę, wcześniejszą niż każde konkretne działanie. Droga jest oczywiście bardzo długa i trudna i prowadzi przez ascezę. Trzeba wejrzeć w siebie i odkryć w sobie samym każdy korzeń działania opartego na przemocy. Odkryć go w naszych odruchowych gestach, w grymasach na twarzy, w emocjonalnych reakcjach, w napięciach czy antypatiach, które rodzą się w nas oraz w zrażaniu się do niektórych osób. Są to wszystko rzeczy, które na poziomie świadomości są maskowane przez naszą umiejętność kulturalnego postępowania, a które jednak pozostają wewnątrz jak swoista zadra i mogą wybuchnąć agresją. Zadra ma to do siebie, że chcący może ją wyrwać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu