Zbyszek był rzeczywiście wysoko cenionym fachowcem i nie miał specjalnych problemów z utrzymaniem rodziny.
- Do ojcostwa też podchodzisz fachowo - uśmiechnął się Wojtyła.
- To jest najważniejsza kariera. Nie wyobrażam sobie, jak można być prawdziwym mężczyzną, nie będąc ojcem.
- Niektórzy księża pewnie by się na ciebie obruszyli.
- Dlaczego? Chyba tacy, którzy są kiepskimi księżmi. Przecież ojcostwo to nie tylko biologia. Marny to byłby ojciec, który spłodził dziecko i nie zajął się nim. Marny też byłby ksiądz,
który tylko sprawuje sakramenty, a nie interesuje się duszami.
Wojtyła zgadzał się ze Zbyszkiem w stu procentach. Dlatego nie tylko chrzcił ich kolejne dzieci, ale odwiedzał ich, korespondował z nimi i - może to było
najważniejsze - modlił się za nich. Tak jak dziś, gdy prosił o uzdrowienie ich córki.
Modlitwa wysłuchana
Zbyszek pełen niepokoju szedł do szpitala, gdzie wczoraj zostawił Ankę. "Dlaczego mnie przy niej nie było? - myślał. - Co będzie z dzieckiem?".
Wszedł do szpitala i dotarł do sali, w której leżała Anka. Otworzył drzwi i stanął jak wryty. Anka karmiła piersią. Z becika wyglądała śliczna różowa twarzyczka.
- Anka, jak się czujesz, jak Marysia? - zapytał.
- Byłeś u Wujka? - odpowiedziała pytaniem.
- Tak. Tu jest karteczka dla ciebie.
- "Odprawiłem Mszę św. w intencji Waszej i dziecka. Nadal polecam Was Matce Chrystusowej" - przeczytała na głos Anka. - To wszystko wyjaśnia.
- Jak to, o czym ty mówisz?
- Marysi się polepszyło. Lekarka mówi, że to niezrozumiałe, ale zobacz sam.
Ich córeczka rzeczywiście wyglądała uroczo. Zbyszek nie mógł uwierzyć własnym oczom.
- No kochany, trzeba szykować chrzciny - dodała z uśmiechem.
- Myślisz o Wujku? - zapytał.
- Oczywiście.
Chrzciny były bardzo uroczyste. Po zakończonej uroczystości kardynał wręczył im małą książeczkę.
- Macie tutaj pamiątkę związaną z rokiem urodzin Marysi. Wiecie, że w lipcu Ojciec Święty ogłosił nową encyklikę?
- Oczywiście, Humanae vitae - przytaknęła skwapliwie Anka. Wiedziała dobrze, że wizyty Karola Wojtyły w Rzymie były związane między innymi z pracami nad encykliką, która miała
wyjaśnić stosunek Kościoła do odpowiedzialnego rodzicielstwa. Wiedziała też, że doświadczenia zebrane przy redagowaniu Miłości i odpowiedzialności wiele wniosły do papieskiego dokumentu.
- To jest tekst encykliki - Wojtyła wręczył im książeczkę. - Ona wiele kosztowała Papieża, tak jak was wiele kosztowały narodziny Marysi.
Widząc zaskoczenie na twarzach małżonków, kardynał dodał:
- Wiele osób namawiało go, by ogłosił dopuszczalność antykoncepcji. Byli i tacy, którzy uważali, że to sprzeczne z prawem Bożym.
- Wujek na pewno był wśród nich - domyśliła się natychmiast Anka.
- Jeśli mogłem mówić to, co mówiłem, to tylko dlatego, że znam wiele takich małżeństw jak wasze. To wszystko, co znalazło się w Miłości i odpowiedzialności, a także
i w papieskiej encyklice, sprawdziliście sami, w praktyce. Marysia jest tego żywym dowodem - wybraliście odpowiedni czas i macie dziecko wtedy, gdy byliście gotowi na
jego przyjęcie. Niech ta książeczka będzie wyrazem mojej wdzięczności za wszystko, czego się od was nauczyłem.
Anka i Zbyszek nie potrafili wydobyć z siebie głosu. Byli zbyt wzruszeni. Oboje bez słowa uścisnęli kardynałowi rękę i schylili się do jego pierścienia.
Cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu