każdego rana. Wraz ze wschodzącym słońcem budzi się do życia. W owym budzeniu już na samym początku wybija się nutka harmonii i porządku. Nietrudno usłyszeć dochodzące
to tu, to tam odgłosy życia. A to stukot tramwaju, który wiezie ludzi do pracy. Niski dźwięk wysokoprężnego silnika autobusu podążającego dzień w dzień tą samą trasą i zbierającego
po drodze ledwo rozbudzonych obywateli. Z okna widać spieszącego z nisko pochyloną głową mężczyznę. Ten ma szczęście. Ma pracę i do tego blisko. Choć to lato - gdzieniegdzie
unosi się dym z komina. Może gotują wodę na herbatę. Tak każdego dnia od nowa układa się symfonia życia. Jest piękna pięknem zwykłym, częściowo niezauważalnym, może dlatego, że codziennym.
Symfonię tkają pojedynczy ludzie, utkani niewidzialnymi nićmi w coś, co nazywamy społecznością, w podniosłych chwilach, z lekkim sakralnym brzmieniem - Wspólnotą.
Miasto - społeczność - wspólnota żyje, ale żyje życiem nie swoim, ale życiem każdego człowieka. Każde to pojedyncze życie jest jedną nutką na partyturze, a ułożenie na niej wszystkich
decyduje o jej pięknie. Zapominamy o tym. Może często nawet nas to nie obchodzi. Ale dziś jakby obchodziło trochę bardziej.
Żeby prawdziwie zadumać się nad życiem, trzeba przeżyć śmierć. Jakby wejść - zawsze niechętnie - w jej złowrogi mrok, aby zobaczyć tętniące światło życia. To wejście to Katharsis
- Oczyszczenie. Należy się oczyścić z tego, co powierzchowne, przypadkowe, nieistotne, a co nas najczęściej zajmuje, aby spojrzeć na to, co głębokie, nieprzypadkowe, istotę
samą - jednym słowem - życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu