Zaśniemy pod oliwą, pamiętni laurami,
Czego obcy nie mogli, zatracimy sami
(Kazimierz Brodziński)
Dzisiejszą inspirację, trochę niegodną dnia, w którym datowana
jest Niedziela, sprowokował Prezydent miasta nad Sanem. W dniu przedostatnim
marca, piątkowym zresztą, inaugurowano działalność rzeszowskiej telewizji
miejskiej, która od 1 kwietnia zagościła w dawnym województwie przemyskim.
Ważne to medialne wydarzenie, bo może pomóc nam obserwować życie
regionu przez siedemnaście godzin na dobę.
Zatem tak ważne wydarzenie, jak mi się wydaje, winno
znaleźć właściwą oprawę. W Zamku Kazimierzowskim zgromadzili się
rajcy miejscy i inni zaproszeni goście. Nie zauważyłem hierarchów
Kościoła, a przecież to miasto metropolii. Może nie skorzystali z
zaproszenia, nie wiem. Jeśli nawet tak było, to trzeba dodać: chwała
Bogu. Prowadzący pięknie wprowadzili w klimat miasta cytując wiersz
poetki Szymańskiej. Siedząc przed telewizorem (Niedziela nie była
zaproszona) poczułem się jak na uliczkach tego pięknego grodu. Słuchając
słów poetki widziałem te wieże bawiące się jak emeryci kartami, słyszałem
dzwony, które nie dzwonią, ale szeleszczą, cicho wymieniając swoimi
starymi sercami wieści z życia miasta. Oczekiwałem, że za chwilę
już nie poeci, ale prowadzący, gospodarze miasta, ujawnią już nie
poetyckim językiem, ale prozą codzienności bogactwo tego grodu. Złudne
nadzieje. Konferansjerzy dostrzegli jedynie gościnność Gospodarzy,
ujawnioną podczas styczniowej "sercowej" imprezy Owsiaka. Pomyślałem,
obcy, rzadko bywają. Ale potem sam Pan
Prezydent objawił: tak, dzięki tej akcji Przemyśl stał
się znany w świecie, w Polsce. Dalej już nie słyszałem. Może mnie
ktoś posądzić o ksenofobię, ciemnogród, jego sprawa. Technologia
medialna jest prosta. Na początek trzeba powiedzieć to, co najważniejsze.
Bo potem słuchacz czy czytelnik może już nie czytać, słuchać. Pan
Prezydent wybrał taki wariant. I teraz rozumiem dlaczego z taką łatwością
wyprowadzono z tego grodu, który wydał wielkiego aktora, polityka,
Orlęta Lwowskie i tylu pięknych ludzi, istotne urzędy, które mimo
reformy terytorialnej mogły tu funkcjonować. Wszystko przez chocholi
taniec decydentów. Kiedy już wstyd okrył oblicza uratowali złoty
sznur prokuratury. To dowód, że w jedności siła.
Gubi nas konwencja. Przypodobać się tym, którzy są najważniejsi
w danej chwili. Zagubić wierność wartościom trwałym, bogactwu ludzkiego
potencjału.
Kiedy tak nad tym rozważałem przyszła mi na myśl ewangeliczna
scena gościny Jezusa u faryzeusza Szymona (Łk 7, 36 nn).
Szymon zaprosił Jezusa. W trakcie uczty do domu wtargnęła
kobieta, jak ją określił Szymon, jawnogrzesznica. Stłukła butelkę
olejku i namaściła nim stopy Jezusa, potem łzami je obmyła i włosami
otarła. Wzbudziło to wielką konsternację. Jezus znając ich myśli
rzekł do Szymona: "Mam ci coś do powiedzenia (...) Wszedłem do twojego
domu, a nie podałeś mi wody do nóg, ona zaś łzami oblała Mi stopy
i otarła je swymi włosami. Nie powitałeś Mnie pocałunkiem, a ona
odkąd wszedłem, nie przestała całować stóp moich...".
Tak, Szymon chciał się pochwalić wobec równych sobie,
że owszem, zaprosił Jezusa, ale poniechał czynów miłości, by nie
być posądzony o to, że uznaje w Jezusie Mesjasza. To byłoby źle widziane.
Pozostał wierny konwencji.
To może daleka asocjacja, ale jakże obecna wśród nas
wszystkich. Pamiętamy. Wielu pamięta lata, kiedy w dobrym tonie było
być na nabożeństwach za Ojczyznę, pokazać się w świątyni, a więc
jak Szymon - w bliskości Jezusa. Szybko o tym zapomnieliśmy. Dziś
kieruje nami nie miłość, ale konwencja. Pisał Ksiądz Arcybiskup w
jednym z odcinków Minął tydzień o dyrektorce szkoły, która miała
odwagę powiedzieć, że dopóki ona tu będzie nie będzie w szkole zabaw
w piątek. W Przemyślu nie tylko, że w piątek Wielkiego Postu zdecydowano
odbyć wspomnianą wyżej uroczystość, to jeszcze zabrakło na niej słów
miłości do miasta, tak bogatego w ludzi i tradycję. Jedna kapela
śpiewająca nie przystające na Wielki Post kuplety, to chyba nie cały
obraz miasta. Chyba, że chcemy młodym jego mieszkańcom wmówić, że
to wszystko, co możemy ofiarować w ten mimo wszystko ważny dzień.
Najintensywniej radość Zmartwychwstania przeżyli ci,
którzy nie zdradzili swojej miłości. To nauka, nie tylko teologiczna
i kościelna. Zakochajmy się w naszych małych ojczyznach i nie ulegajmy
konwencji, ale z miłością mówmy o tym, co naprawdę jest w nas, w
naszych wsiach, miasteczkach i miastach piękne i godne przeniesienia
w przyszłość. To dobra recepta na Zmartwychwstanie ideałów. Błogosławionych
Świąt.
Pomóż w rozwoju naszego portalu