Reklama

Błogosławiony Jan Wojciech Balicki, kapłan (1869-1948)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dobrze, Panie, żeś mnie upokorzył… dobrze, abym doskonalej wierzył, ufał, miłował…
Z „Wyboru pism” ks. Jana Balickiego

Bł. ks. Jan Balicki jest związany z naszą diecezją, zwłaszcza z miejscowością Świlcza, w której przez ponad 10 lat miał dom rodzinny. Parafianie w Świlczy często modlą się przez przyczynę Błogosławionego, a 1 kwietnia tego roku rozpoczęli nawet roczną nowennę ku czci bł. ks. Jana Balickiego z prośbami o jego rychłą kanonizację, pogłębienie kultu na rzeszowskiej ziemi oraz o wstawiennictwo Świętego za rodzinną wsią.
Stopy bł. Jana chodziły po naszych drogach, wzrok swój kierował ku naszym ogrodom. Tu stoją mocno sfatygowane upływem czasu domy, w których mieszkał: budka strażnika przy obecnym przystanku kolejowym - dom rodzinny, przy którym ojciec, kolejarz pełnił codzienną służbę oraz plebania - miejsce gdzie spędzał wakacje już jako kleryk przemyskiego seminarium.
Wiele już powstało biografii ks. Jana Balickiego napisanych przede wszystkim przez księży z Przemyśla - miasta, w którym błogosławiony spędził całe swe dorosłe życie. Zasadne i potrzebne wydaje się przypomnienie sylwetki ks. Jana - w kontekście jego związków ze Świlczą.

Galicyjskie czasy

Aby poznać i zrozumieć życie człowieka, trzeba zrozumieć czasy, w których żył. Mówiąc o wczesnym okresie życia i działalności ks. Jana Balickiego, kiedy zaznaczały się mocno jego związki ze Świlczą (do 1914 r.), mamy przede wszystkim na myśli rzeczywistość zaboru austriackiego w jego końcowej formie - autonomii galicyjskiej (1866-1918 r.).
To wszystko zaś ogarniał populistyczny nurt związany z osobą „dobrego cesarza” Franciszka Józefa Habsburga, którego długie panowanie (1848-1916 r.) dawało poczucie stabilizacji. Zewnętrznym wyrazem kultu cesarza był, popularny w wielu polskich domach, portret starego władcy w mundurze i z charakterystycznymi bokobrodami. Za przykład obrazujący nastroje społeczne Rzeszowa i okolicznych wsi może posłużyć fakt przejazdu cesarza przez Rzeszów we wrześniu 1886 r. Młody Jan Balicki wraz z uczniami gimnazjum miał witać na rzeszowskim dworcu przejeżdżającego monarchę. Prasa rzeszowska opisała wyjazd z Rzeszowa cesarza Franciszka Józefa i arcyksięcia Rudolfa.
Czasy nie były łatwe. Polska od 100 lat leżała rozgrabiona między trzech zaborców. Liczne zrywy narodowo-wyzwoleńcze zostały krwawo stłumione przez przeważające siły ciemiężycieli. Polacy pod trzema zaborami jedyny ratunek dla narodu widzieli w pracy społecznej dla dobra ekonomicznego i kulturalnego kraju, odzyskanie niepodległości zostawiając na czas bardziej odpowiedni. Najlepsze warunki rozwoju politycznego i kulturalnego istniały w zacofanej gospodarczo Galicji.

Jan Balicki

Jan Wojciech Balicki przyszedł na świat 25 stycznia 1869 r. w Staromieściu. Był szóstym w kolejności dzieckiem Nicetasa Balickiego, zwanego potocznie Mikołajem i jego żony Katarzyny z Seterlaków. Miał trzech braci: Izydora (ur. w 1852 r.), Karola (ur. w 1860 r.), Józefa (ur. w 1863 r.) i trzy siostry: bliźniaczki Antoninę i Rozalię (ur. w 1865 r.) oraz Karolinę (ur. w 1871 r.). Ojciec, były podoficer armii austriackiej, pracujący jako strażnik kolejowy był obrządku greckokatolickiego. Baliccy święta w domu obchodzili w dwóch obrządkach, jednakże ojciec chodził do kościoła, a nie do cerkwi i synowie, mimo iż według zwyczaju powinni przyjąć chrzest w obrządku ojca, ochrzczeni zostali w rzymskokatolickim.
Jak to zwykle w kolejarskich rodzinach bywało, nie mieli stałego domu, przenosząc się na kolejne placówki, gdzie Nicetas pełnił służbę. W latach 60. i 70. XIX w. ojciec znalazł posadę, a rodzina dom w budce kolejowej między Rzeszowem a Staromieściem, gdzie urodził się Jan i trzy jego siostry. Niestety, budka w Staromieściu nie ostała się do naszych czasów, rozebrano ją w 1921 r. Ze Staromieścia Jan Balicki uczęszczał od 1876 r. do szkoły ćwiczeń przy seminarium nauczycielskim męskim (odpowiednik dzisiejszej szkoły podstawowej) w Rzeszowie. W roku 1880 rozpoczął naukę w rzeszowskim Gimnazjum im. ks. Stanisława Konarskiego. Gdy był w drugiej klasie gimnazjum, w roku szkolnym 1881/82, rodzina przeniosła się na placówkę do Świlczy, zajmując nieco przestronniejszą budkę kolejową.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Ocena: +11 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście jesteś taka doskonała?

Niedziela Ogólnopolska 16/2006, str. 20

wikipedia.org

Proszę o inny zestaw pytań! OK, żartowałam! Odpowiem na to pytanie, choć przyznaję, że się go nie spodziewałam. Wiesz... Gdyby tak patrzeć na mnie tylko przez pryzmat znaczenia mojego imienia, to z pewnością odpowiedziałabym twierdząco. Wszak imię to wywodzi się z greckiego przymiotnika hagné, który znaczy „czysta”, „nieskalana”, „doskonała”, „święta”.

Obiektywnie patrząc na siebie, muszę powiedzieć, że naprawdę jestem kobietą wrażliwą i odpowiedzialną. Jestem gotowa poświęcić życie ideałom. Mam w sobie spore pokłady odwagi, która daje mi poczucie pewnej niezależności w działaniu. Nie narzucam jednak swojej woli innym. Sądzę, że pomimo tego, iż całe stulecia dzielą mnie od dzisiejszych czasów, to jednak mogę być przykładem do naśladowania.
Żyłam na przełomie XIII i XIV wieku we Włoszech. Pochodzę z rodziny arystokratycznej, gdzie właśnie owa doskonałość we wszystkim była stawiana na pierwszym miejscu. Zostałam oddana na wychowanie do klasztoru Sióstr Dominikanek. Miałam wtedy 9 lat. Nie było mi łatwo pogodzić się z taką decyzją moich rodziców, choć było to rzeczą normalną w tamtych czasach. Później jednak doszłam do wniosku, że było to opatrznościowe posunięcie z ich strony. Postanowiłam bowiem zostać zakonnicą. Przykro mi tylko z tego powodu, że niestety, moi rodzice tego nie pochwalali.
Następnie moje życie potoczyło się bardzo szybko. Założyłam nowy dom zakonny. Inne zakonnice wybrały mnie w wieku 15 lat na swoją przełożoną. Starałam się więc być dla nich mądrą, pobożną i zarazem wyrozumiałą „szefową”. Pan Bóg błogosławił mi różnymi łaskami, poczynając od daru proroctwa, aż do tego, że byłam w stanie żywić się jedynie chlebem i wodą, sypiać na ziemi i zamiast poduszki używać kamienia. Wiele dziewcząt dzięki mnie wstąpiło do zakonu. Po mojej śmierci ikonografia zaczęła przedstawiać mnie najczęściej z lilią w prawej ręce. W lewej z reguły trzymam założony przez siebie klasztor.
Wracając do postawionego mi pytania, myślę, że perfekcjonizm wyniesiony z domu i niejako pogłębiony przez zakonny tryb życia można przemienić w wielki dar dla innych. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, gdy współpracujemy w pełni z Bożą łaską i nieustannie pielęgnujemy w sobie zdrowy dystans do samego siebie.
Pięknie pozdrawiam i do zobaczenia w Domu Ojca!
Z wyrazami szacunku -

CZYTAJ DALEJ

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

Austria: w archidiecezji wiedeńskiej pierwszy „Dzień otwartych drzwi kościołów”

2024-04-19 19:06

[ TEMATY ]

Wiedeń

kościoły

Joanna Łukaszuk-Ritter

Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

W najbliższą niedzielę, 21 kwietnia, w ramach projektu „Otwarte kościoły” ponad 800 budynków kościelnych w archidiecezji wiedeńskiej będzie otwartych przez cały dzień. W pierwszym „Dniu otwartych drzwi kościołów” zainteresowani mogą z jednej strony odkryć piękno przestrzeni sakralnych, a z drugiej znaleźć przestrzeń do modlitwy i spotkań, podkreślił kierownik projektu Nikolaus Haselsteiner na stronie internetowej archidiecezji wiedeńskiej.

Chociaż prawie wszystkie kościoły w archidiecezji są otwarte każdego dnia w roku, około połowa z nich jest otwarta tylko na uroczystości liturgiczne. W "Dniu otwartych kościołów” będą również otwarte często mniej znane miejsca” - powiedział Haselsteiner.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję