Reklama

Caritas znaczy miłość

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 40/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. Markiem Kidoniem, nowym dyrektorem Caritas naszej diecezji rozmawia ks. Dariusz Gronowski

Ks. Dariusz Gronowski: - Czym jest dla Księdza Caritas?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Marek Kidoń: - Caritas, to po prostu miłość ze wskazaniem na człowieka.

- W przeszłości Ksiądz Biskup powierzał Księdzu rozmaite zadania. Pośród nich były m.in.: duszpasterstwo powołaniowe czy rola dyrektora ds. gospodarczych i administracyjnych w Seminarium. Na nowym stanowisku czuje się Ksiądz bardziej w roli duszpasterza czy dyrektora?

- Kiedy przed kilkoma miesiącami rozmawiałem z bp. Edwardem Dajczakiem, uzmysłowiłem sobie, że perspektywa pracy w Caritas jest piękną szansą na pogłębienie przeżywania kapłaństwa. Zasadniczo wolałbym, będąc tutaj, zająć się ludźmi i tak też widzę moją posługę. Winno to być nie tyle szukanie pieniędzy i robienie projektów, ile bardziej zajęcie się ludźmi, ich formacją i rekolekcjami. Spróbuję połączyć wszystkie moje doświadczenia z przeszłości, by jak najlepiej prowadzić Caritas.

Reklama

- Jak Ksiądz czuje się w nowej roli?

- Rozpoczynam tę pracę, podobnie jak w Domu Rekolekcyjnym w Paradyżu, od częstych wizyt w kaplicy. Próbuję pytać Boga, co mi chce powiedzieć, jak mam tutaj działać. Na tych spotkaniach z Bogiem pokazują się różne rzeczy. To trzeba omadlać, musimy się modlić za siebie nawzajem.
Na pewno jest to też o tyle trudna praca, że trzeba w niej połączyć z jednej strony sferę finansowo-administracyjną, a z drugiej troskę o człowieka. Wszystko powinno się odbywać w spotkaniu człowieka z człowiekiem, ale jednocześnie wiadomo, że finanse i administracja też są istotne. Trzeba te dwa elementy godzić.
Poza tym, na razie się przyglądam, przysłuchuję, pytam i wszystko powoli zaczyna się klarować. Widzę się w tej pracy i zaczynam ją czuć. Myślę, że człowiek nie jest w stanie sam zrobić za wiele i każde dzieło tworzy się wspólnie z innymi. Wokół Jezusa były tysiące, ale On miał grupę osób, z którymi był w bliższej relacji - Apostołów, trzech wybranych uczniów. To jest jakaś wskazówka dla nas. Trzeba troszczyć się o grupę ludzi, którzy tworzą dzieło w diecezji.

- Proszę wobec tego powiedzieć coś o ludziach, którzy tu pracują, są Księdza współpracownikami.

- Jest tutaj mój poprzednik, przez wiele miesięcy pełniący obowiązki dyrektora - ks. Andrzej Kołodziejczyk; jest tutaj Grzegorz Idziak - zastępca dyrektora. To są ci najbliżsi, bo oczywiście jest tych osób znacznie więcej. Każdy z nas ma pewne konkretne charyzmaty, talenty, zamiłowania, jest szczególnie dobry w konkretnej rzeczy. Tworzymy zespół, w którym wspólnie się uzupełniamy, a moja rola w tym wszystkim chyba będzie polegała na mądrej koordynacji, wytworzeniu takiego klimatu, by każdy z nas mógł się rozwijać i wykonywać jak najlepiej to, co mu zlecono.

- Jaki jest system działania Caritas, relacje między strukturą ogólnopolską, diecezją i parafiami?

- Istnieje, oczywiście, centralna Caritas Polska, jednak każda Caritas diecezjalna jest odrębną organizacją, jest samodzielna i autonomiczna, ma odrębną osobowość prawną. W zależności od konkretnej diecezji istnieją różne modele tworzenia struktur parafialnych. W naszej diecezji wygląda to w ten sposób, że Parafialne Zespoły Caritas (PZC) pod względem prawnym są częścią Caritas diecezjalnej i uczestniczą w jej osobowości prawnej. Są one powoływane na wniosek proboszcza, ale pozostają częścią struktury Caritas diecezjalnej, jako jednostki lokalne.

- Tak to wygląda od strony prawnej, a w pracy?

- Staramy się, by zarówno kompetencje, jak i ciężar pracy spoczęły na parafialnych zespołach Caritas, dlatego, że są one blisko człowieka. Tam ludzie się znają, pomagają sobie wzajemnie, często są to sąsiedzi, znajomi. Kładziemy na to nacisk. Nawet jeśli ktoś zwraca się do nas, do Caritas diecezjalnej, o pomoc, taka prośba jest zawsze rozpatrywana w pierwszym rzędzie w parafii. Jeśli na miejscu jest parafialny zespół Caritas to on zajmuje się sprawą, jeśli nie ma, prosimy o to księdza proboszcza. Poziom parafialny jest dla nas podstawowy, bo nie chcemy tworzyć instytucji, która będzie z ludźmi w relacji klient - urzędnik. Chcemy, by w tym było życie.

- Należy więc rozumieć, że fundamentalną częścią Caritas jest struktura parafialna, ale oczywiście istnieją też dzieła diecezjalne. Jakie są to dzieła?

- Na poziomie diecezjalnym w istocie mamy niewiele dzieł. Tym się różnimy od wielu innych Caritas diecezjalnych, gdzie wszystko jest zarządzane centralnie. Dosłownie jest ich kilka. Jednym z nich jest stołówka dla ubogich, tutaj w Zielonej Górze na ul. Kościelnej, drugim jest ośrodek w Strychach, będący obecnie w fazie przekwalifikowania i restrukturyzacji. Jest też skład rzeczy używanych, gdzie jest pośrednictwo w przekazywaniu pomocy rzeczowej przez ludzi. Tymi punktami kieruje bezpośrednio Caritas diecezjalna. Pozostałe są zarządzane z poziomu parafii. Mamy też sieć świetlic, które pozostają w gestii ks. Andrzeja Kołodziejczyka. On jest szefem sekcji na rzecz dzieci i młodzieży o nazwie „Pomoc”. Są one przez niego koordynowane, ale cała istota obsługi tych świetlic, bycia z dziećmi, pracy z nimi spoczywa na parafiach, na parafialnych zespołach Caritas. Oprócz tego w myśl podobnej logiki koordynujemy akcję wakacyjną dla dzieci. Zadaniem Caritas diecezjalnej jest właśnie koordynacja pracy parafialnych zespołów Caritas w diecezji, pomoc w zdobywaniu środków na ich działalność oraz formacja duchowa i szkolenie wolontariuszy. Tak naprawdę na tym skupia się rola centrali Caritas diecezjalnej i widzę, że jest to, wbrew pozorom, ogromna praca.
Nie możemy też zapominać, że w naszej diecezji, oprócz Caritas, działa wiele innych grup i organizacji, które zajmują się działalnością charytatywną.

- 5 października rozpoczyna się Tydzień Miłosierdzia. Co Caritas planuje z tej okazji?

- Tematem tegorocznego Tygodnia Miłosierdzia jest niepełnosprawność. Tak naprawdę nie mamy żadnego wyraźnego nurtu pracy z niepełnosprawnymi. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że istnieje spore spektrum organizacji, które się tym zajmują. My pomagamy jedynie pod względem egzystencjalnym rodzinom niepełnosprawnych. Ponieważ mają one często ograniczone możliwości pracy i zarobkowania, zespoły parafialne pomagają im poprzez zaoferowanie żywności czy opieki. Wiele zespołów organizuje też cykliczne Msze św. dla niepełnosprawnych, przywożąc ich do kościoła. Wiele zespołów pomaga poprzez odwiedziny w domach, bo problemem niepełnosprawnych często jest samotność. Jest to ważny, ale jednak wąski odcinek naszej pracy.
Trzon przeżywania Tygodnia Miłosierdzia spoczywa na parafialnych zespołach. One robią to na miarę swoich możliwości i potrzeb. Nie istnieje gotowy schemat, który wszystkim odpowiada. Proponujemy Parafialnym Zespołom Caritas i księżom proboszczom przeprowadzenie różnych działań, jak np. specjalne Msze św. i spotkania dla niepełnosprawnych, dni otwartych drzwi PZC, itp. Podkreślamy jednak, że głównym celem Tygodnia Miłosierdzia jest większe uwrażliwienie ludzi na problemy innych i należy zintensyfikować działania zmierzające w tym kierunku.
Nasza grupa z centrum diecezjalnego planuje natomiast odwiedziny w większych miastach naszej diecezji, organizując spotkania poświęcone działalności Caritas. Ich celem będzie zachęta do powstawania nowych PZC, co jest szczególną troską Księdza Biskupa. Myślę, że to nam się uda zrobić.

- Koniec Tygodnia Miłosierdzia zbiega się z Dniem Papieskim. Również ta inicjatywa jest pod opieką Caritas diecezjalnej. Na czym będzie ona polegać?

- Chcemy, by Tydzień Miłosierdzia w jakiś sposób prowadził do Dnia Papieskiego. Jego ideą jest z jednej strony modlitwa za Ojca Świętego, a z drugiej swoisty prezent dla Niego, jakim jest fundowanie stypendiów dla zdolnych dzieci z ubogich rodzin. Tradycją stało się, iż w tym dniu przeprowadzane są zbiórki na ten cel. Nasza działalność w sposób naturalny jest z tą ideą powiązana, gdyż w świetlicach mamy około 1200 dzieci, głównie ze środowisk biednych, które potrzebują pomocy. Do tej pory było to robione na szczeblu ogólnopolskim, zaś w tym roku chcemy się tym zająć na szczeblu lokalnym. Zostanie powołana diecezjalne komisja stypendialna, która tymi środkami będzie dysponowała.

- W jaki sposób można wspierać działalność Caritas, zwłaszcza w Tygodniu Miłosierdzia?

- Są osoby, które przynależą do Grona Wspierających Ubogich i regularnie wspierają finansowo działanie Caritas, zwłaszcza zespołów parafialnych. W każdym kościele są też skarbonki z napisem „Mój 1 zł miesięcznie dla najbiedniejszych”. Również tam można składać ofiary na działalność charytatywną. Można dokonywać wpłat na konta bankowe, zarówno Caritas diecezjalnej, jak i zespołów parafialnych. W Dniu Papieskim fundusze na stypendia dla dzieci będą zbierane do skarbonek, głównie przy kościołach, jeśli zaś ktoś chciałby dokonać dodatkowej wpłaty specjalnie na ten cel, zostało utworzone osobne subkonto na pomoc stypendialną. Nie można oczywiście zapomnieć o tak istotnym dla nas wsparciu, jakim jest modlitwa i ofiary duchowe ofiarowane w intencji dzieł prowadzonych przez Caritas.

- Dziękuję Księdzu za rozmowę.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież przyjął przewodniczące i delegatki Federacji Karmelitanek Bosych

2024-04-24 09:23

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Karmelitanki Bose

Włodzimierz Rędzioch

Papież przyjął przewodniczące i delegatki Federacji Karmelitanek Bosych obradujących nad rewizją tekstu konstytucji zakonnych.

Rozmowa z s. Teresą, przewodniczącą Federacji Karmelitanek Bosych w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Konkurs fotograficzny na jubileusz 900-lecia

2024-04-24 19:00

[ TEMATY ]

konkurs fotograficzny

diecezja lubuska

Bożena Sztajner/Niedziela

Do końca sierpnia 2024 trwa konkurs fotograficzny z okazji jubileuszu 900-lecia utworzenia diecezji lubuskiej. Czekają atrakcyjne nagrody.

Konkurs jest przeznaczony zarówno dla fotografów amatorów, jak i profesjonalistów z wszystkich parafii naszej diecezji. Jego celem jest uwiecznienie śladów materialnych pozostałych po dawnej diecezji lubuskiej, która istniała od 1124 roku do II połowy XVI wieku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję