Reklama

O „tych sprawach” i nie tylko

Niedziela warszawska 41/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rozmowa z ks. Piotrem Pawlukiewiczem

Piotr Chmieliński: - Ksiądz często spotyka się z młodzieżą. Jak Ksiądz ocenia jej religijność?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Piotr Pawlukiewicz: - Jest oczywiście bardzo różna. Od postaw wyraźnie antyklerykalnych czy hedonistycznych, po piękne przykłady życia chrześcijańskiego. Ja spotykam się częściej z młodzieżą wierzącą, która zmaga się o swoje chrześcijaństwo. Młodzi ludzie przychodzą do mnie, by pytać, szukać. Ich spotykam na pielgrzymkach, sympozjach, wyjazdowych rekolekcjach. I ze swojej perspektywy mógłbym powiedzieć, że młodzież jest wspaniała i bardzo religijna. Ale wiem, że jest jeszcze ta część młodzieży, z którą się nie spotykam. Widzę ją na ulicach, w telewizji. Nie podejmę się oceny, ile jakiej mamy młodzieży w Polsce. Może na ten temat więcej powiedzą socjologowie. Ale i im chyba nie jest łatwo odpowiedzieć. Tajemnica serca ludzkiego jest wielka, tym bardziej serca młodzieńczego. Tam niekiedy uczucia, poglądy, opinie gotują się jak w tyglu. Wiem natomiast, że niejednego przedstawiciela nawet tej „kontrowersyjnej” młodzieży da się zawrócić z błędnej drogi nihilizmu i przekonać do przyjęcia wartości ewangelicznych. Nie wolno jednak tego czynić na siłę. Trzeba podejść do nich uczciwie, z szacunkiem, szczerością i otwartością, tak jak to czyni Jan Paweł II.
Młodzi są, w odróżnieniu od wielu dorosłych, dość uczciwi w myśleniu. Kiedy w cztery oczy rozmawia się nawet z największym młodym antyklerykałem, uczciwie przyznając rację niektórym jego argumentom, a spokojnie tłumacząc, w czym racji nie ma, to wtedy bardzo łatwo nawiązać dobry kontakt. Gorzej jest, jak młodzi są w grupie. Wtedy działa na nich presja otoczenia. Oni się nawzajem doskonale pilnują, żeby przypadkiem nie powiedzieć nic innego, co jest przyjęte w ich środowisku.

- W jaki sposób trzeba mówić do młodych, aby słuchali?

- Młodzież błyskawicznie wyłapuje nieszczerość, sztuczny patos, jednostronność. I wtedy się zamyka. Przychodzi do mnie młody człowiek, który mówi, że księża mają za dużo pieniędzy i gorszą tym ludzi. I co mam mu powiedzieć? Ktoś może np. próbowałby mu tłumaczyć, że uogólnia, bo nie wszyscy są tacy, żeby spojrzał na innych. To też jest uczciwy argument i często przekonujący. Ale to chyba nie wystarczy. Przyznaję temu młodemu człowiekowi rację, że w niejednym przypadku jego krytyka jest słuszna, ale pytam jeszcze, co dalej? Czy pozostaniemy na etapie tej smutnej konstatacji? A może trzeba coś robić, modlić się za tych księży, jakoś im pomóc, zasygnalizować problem? Pytam młodych kontestatorów: Posiedzicie, pokrytykujecie Kościół przy piwie i wrócicie do domów. I co z tego? Przecież to nic nie zmienia. Może tylko to, że po takiej zbiorowej terapii łatwiej poradzić sobie w sumieniu z głosem Boga i z przykazaniami.
Młodzi bardzo cenią, kiedy mówi się do nich z pewną fascynacją. Nie chodzi jednak o sztuczne podbijanie emocji, jak to się często spotyka w młodzieżowych programach telewizyjnych czy radiowych. Można mówić nawet bardzo spokojnie, ale autentycznie i uczciwie. Świetnym przykładem jest tu ks. Jan Twardowski. To już człowiek starszy, schorowany, o bardzo słabym głosie, a jednak wspaniale potrafi zahipnotyzować młodzież. A mówi o rzeczach prostych, o ptakach, kwiatach, przyrodzie, Matce Bożej, Panu Jezusie. I młodzież to „kupuje”, bo widzi, że ten człowiek nie kręci, nie manipuluje, jest prostolinijny, szczery i uczciwy.
Bardzo ważne jest także poczucie humoru. Mówiąc do młodzieży, nie można być cały czas śmiertelnie poważnym. Trzeba od czasu do czasu powiedzieć jakiś żart, pośmiać się. No i oczywiście nie należy mówić zbyt długo. Starsi ludzie są nauczeni, że nawet jak ksiądz mówi długo i nudno, to trzeba jakoś wytrzymać. Młodzież od razu zacznie się kręcić, rozmawiać i za tydzień już nie przyjdzie. Jeden z duszpasterzy akademickich zapowiedział młodzieży, że na ich spotkanie opłatkowe przyjdzie ksiądz biskup. Młodzież po ogłoszeniach podchodziła do swego księdza z podziękowaniem: „dzięki, że nas ksiądz ostrzegł.”
Mówiłem już tutaj, że młodzież się nawzajem bardzo pilnuje. Strasznie boją się odrzucenia i wyśmiania przez środowisko. Powtarzają więc zdania nieswoje, ale np. usłyszane na koncercie, przeczytane w piśmie młodzieżowym. To są obowiązujące kanony myślenia w środowisku młodzieży. Dlatego np. na rekolekcjach, o ile się da, dobrze jest młodzież wymieszać. Bo jak usiądzie koleżanka obok koleżanki, to przez całe rekolekcje będą się nawzajem pilnować, żeby przypadkiem nie posłuchać rekolekcjonisty.

Reklama

- Czyli młodzież wstydzi się praktyk religijnych?

- W wielu przypadkach niestety tak. Ciekawe jest to, że młodzi często uwielbiają się licytować w złych rzeczach. To są widoczne skutki grzechu pierworodnego, że choć od dzieciństwa mówi się młodym, co jest dobre, a co złe, to bardzo wielu potem nie przechwala się, kto ma więcej piątek, tylko kto ma więcej dwój, nie kto jest najgrzeczniejszy, tylko kto jest największym łobuzem. Potem, w liceum, tak samo. Mało kto się chwali, że np. zafascynował się Dziadami Mickiewicza, ale do dobrego tonu należy pochwalić się, jak dużo wypiło się alkoholu na wczorajszej imprezie. Zło jest atrakcyjne. I teraz trzeba postarać się umiejętnie i atrakcyjnie pokazać młodzieży dobro, chociaż jest to oczywiście bardzo trudne. Np. św. Stanisław Kostka na wielu obrazach przedstawiany jest strasznie infantylnie: chłopczyk ze złożonymi rękami, włoski jak prosto od fryzjera, nieskazitelny strój. Czy on tak wyglądał? To jest sztuczny, wypreparowany wygląd. Przecież ten człowiek przebył samotnie drogę z Wiednia do Dylingi - 650 km, był zdeterminowany, uciekał, mylił pogonie. Jestem przekonany, że można go przedstawić atrakcyjnie. Chociażby nakręcić dobry film o jego życiu, krótkim, ale tak bardzo ciekawym i emocjonującym. To byłby niezły nurt katolickiej sensacji - w dobrym tego słowa znaczeniu.

- Czy to prawda, że z całej nauki Kościoła młodzież ma największe kłopoty z akceptacją nauczania dotyczącego seksu?

- To prawda. Miałem ostatnio spotkanie z grupą młodych ludzi z całej Polski. Poprosiłem, żeby swoje ewentualne pytania zadawali mi na kartkach. To bardzo dobra forma, bo gwarantująca anonimowość, co powoduje, że pytający mogą odważnie, szczerze i otwarcie wyrażać swoje wątpliwości. Proszę sobie wyobrazić, że na 37 pytań - 36 dotyczyło seksu. Okazuje się, że ta właśnie sfera sprawia młodym najwięcej kłopotów.

- Z czego to wynika?

- Myślę, że z samej natury człowieka. Seks jest taką rewolucyjną zawieruchą, która nagle wkracza w życie młodego człowieka. I oczywiście jest to umiejętnie podsycane, np. w gazetach młodzieżowych. Wydawcy wiedzą, że na tym się zarobi, bo temat seksu się lepi do człowieka. Wszyscy jesteśmy seksualni, nas wszystkich jakoś seks interesuje i pociąga, a co dopiero młodego człowieka. Ktoś na tym bezczelnie zarabia duże pieniądze poprzez rozbudzanie młodzieży seksualnie. Np. producenci środków antykoncepcyjnych robią wszystko, by zyskać jak najwięcej klientów na swoje wyroby. Muszą tylko przekonać młodzież do „bezpiecznego” seksu.

- Jak więc należałoby mądrze edukować młodzież do dojrzałego przeżywania swojej seksualności?

- Uważam, że my, księża, mówimy o seksie trochę zbyt wzniośle. Często powtarzamy słowa Papieża, którego nauczanie jest oficjalną wykładnią nauki Kościoła i przystoi temu pewna wzniosła forma. Natomiast katecheci, duszpasterze czy rodzice, opierając się na fundamentach katolickiej teologii moralnej, powinni mówić trochę inaczej do młodzieży. Jeżeli chłopak ma problem z czystością, a my mu powiemy: „pamiętaj o godności chrześcijanina, o roli swojego powołania, o odpowiedzialności przed Bogiem i historią”, to mu chyba niewiele pomożemy. Trzeba mu odpowiedzieć praktycznie, konkretnie i nie z miną grobową, ale jak trzeba, to i z humorem.
Warto też pokazywać młodym świadectwa innych, którzy trwają w czystości, zmagali się o nią. Dobrze jest, jak młodzieży o czystości mówią ludzie świeccy. Oglądałem kiedyś program, w którym o środkach antykoncepcyjnych dyskutowały 2 grupy młodzieży, kościelna i niekościelna. I ze strony wierzących wstała młoda kobieta, mężatka i powiedziała: „Gdyby mój mąż wszedł mi do łóżka z prezerwatywą, to bym go wyrzuciła. To tak, jakby przyszedł w czepku pływackim. Przecież to jest paskudne, jak ludzie jakąś gumą się posługują, kiedy chcą być tak intymnie ze sobą”. Takiego argumentu nie podałby żaden ksiądz. A uważam, że obok istotnych zasad moralnych, o których mówi Papież, potrzeba też właśnie takich argumentów, konkretnych, życiowych, dowcipnych, wypowiadanych przez świeckich. Kiedyś jeden chłopak powiedział: „Zgadzam się z całą nauką Kościoła dotyczącą płciowości. Ale jak biorę swoją dziewczynę na kolana, to argumenty teologiczne mniej na mnie oddziałują niż zapach jej włosów”.

- Jak Ksiądz uzasadnia, dlaczego współżycie przed ślubem jest grzechem, a po ślubie już nie?

- Od razu przychodzi mi na myśl przykład, który kiedyś podał jeden z księży. Przyszła do niego para z pytaniem, dlaczego nie mogą współżyć w czwartek przed ślubem, a we wtorek po ślubie już mogą. Odpowiedział mniej więcej tak: „Może i macie rację. Jest jednak kłopot z waszym ślubem w sobotę. Wszyscy księża będą wówczas zajęci i wasz związek pobłogosławi pan kościelny. To bardzo pobożny człowiek Włoży ornat, stułę, a nawet powie piękne kazanie”. Narzeczeni uwierzyli, że ksiądz mówi prawdę i byli zszokowani. Stanowczo domagali się, żeby ślubu udzielał im prawdziwy ksiądz. A wtedy kapłan im powiedział: czyli nie najważniejsze są uczucia, wrażenie, wygląd i słowa, ale kto kim jest naprawdę. Ten, co przy ołtarzu, ma być naprawdę księdzem, a ten, z kim współżyjesz, ma być rzeczywiście twoim mężem czy żoną. Narzeczeni nie oponowali już wobec takiego argumentu.

- W każdą niedzielę po godz. 22.00 prowadzi Ksiądz w Radiu Józef Archidiecezji Warszawskiej audycję „Katechizm poręczny”, gdzie odpowiada na pytania słuchaczy. Kto najczęściej pyta i o co?

- Pytania zadają głównie ludzie młodzi, czasami nawet dzieci. Oczywiście pytania są bardzo różne: o moralność, wolność, relacje międzyludzkie, problemy emocjonalne, niezrozumiałe miejsca w Biblii, ciekawostki teologiczne. Powtarza się często klasyczne pytanie: Czy Bóg może stworzyć taki kamień, którego nie będzie potrafił podnieść? Dla wielu słuchaczy problemem jest samotność, brak porozumienia z rodzicami, lęk przed życiem. Pytają więc, np. jak znaleźć przyjaciela, jak dogadać się z rodzicami. Są też pytania o życie księży, sióstr zakonnych.
Uważam, że jest to dobra audycja. Nie dlatego, że akurat ja tam jestem, ale ze względu na możliwość zadania pytania anonimowo, bez skrępowania. Sam pamiętam, jak miałem 12 lat i dręczyło mnie, dlaczego Bóg nie zabije diabła. Wstydziłem się zapytać księdza katechety. Myślę, że gdyby wtedy istniała taka audycja, to napisałbym właśnie to pytanie.
Na początku, kiedy ta audycja powstawała, zamysł był taki, że ja będę dyskutował na antenie ze świecką osobą, a słuchacze będą tylko od czasu do czasu przysyłać pytania. Jednak od półtora roku mamy tyle pytań od słuchaczy, że nie ma mowy o naszej dyskusji na wymyślone przez nas tematy.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł ks. Roman Kneblewski

2024-03-27 09:35

[ TEMATY ]

Roman Kneblewski

YouTube/zrzut

Ks. Roman Kneblewski

Ks. Roman Kneblewski

Zmarł ks. dr Roman Adam Kneblewski, emerytowany kapłan diecezji bydgoskiej. Prosimy o modlitwę w Jego intencji - informację podała Diecezja Bydgoska.

Wieczny odpoczynek racz Mu dać, Panie…

CZYTAJ DALEJ

Pogrzeb bez Mszy św. w czasie Triduum Paschalnego

[ TEMATY ]

duszpasterstwo

pogrzeb

Eliza Bartkiewicz/episkopat.pl

Nie wolno celebrować żadnej Mszy świętej żałobnej w Wielki Czwartek - przypomina liturgista ks. Tomasz Herc. Każdego roku pojawiają się pytania i wątpliwości dotyczące sprawowania obrzędów pogrzebowych w czasie Triduum Paschalnego i oktawie Wielkanocy.

Ks. Tomasz Herc przypomniał, że w Wielki Czwartek pogrzeb odbywa się normalnie ze śpiewem. Nie wolno jednak tego dnia celebrować żadnej Mszy Świętej żałobnej. W kościele sprawuje się liturgię słowa i obrzęd ostatniego pożegnania. Nie udziela się też uczestnikom pogrzebu Komunii świętej.

CZYTAJ DALEJ

Ponad 50 tysięcy widzów w polskich kinach na pokazach 4. sezonu "The Chosen"

2024-03-28 11:39

[ TEMATY ]

„The Chosen”

Materiały promocyjne/thechosen.pl

Serial o Jezusie z kolejnym sukcesem. W polskich kinach 4. sezon zebrał ponad 50 000 widzów, a licznik wciąż rośnie. Kolejne odcinki serialu, co stało się całkowitym fenomenem w branży filmowej, wciąż wyświetlane są w kinach.

Poza repertuarowym wyświetlaniem w kinach, również społeczność ambasadorów serialu organizuje w całej Polsce pokazy grupowe, które nierzadko mają sale zajęte do ostatnich miejsc. W wielu miejscowościach można wybrać się na taki pokaz czy to do kina sieciowego, lokalnego czy domu kultury. Kina widząc ogromne zainteresowanie same wstawiają do repertuaru kolejne odcinki lub powtarzają wyświetlanie od 1 odcinka. Już pojawiają się pierwsze całodzienne maratony z 4. sezonem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję