Reklama

„Stawajcie się coraz doskonalszymi”

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 41/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. Zygmuntem Zimnawoda - współpracownikiem ks. prof. Teofila Herrmanna, opiekunem Apostolatu Maryjnego w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, rozmawia Anna Bensz-Idziak

Anna Bensz-Idziak: - Kiedy po raz pierwszy spotkał się Ksiądz ze śp. ks. prof. Teofilem Herrmannem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Zygmunt Zimnawoda: - Ks. prof. dr. Teofila Herrmanna wspominam już z czasu, w którym uczestniczyłem w kursie katechetycznym II stopnia w Paradyżu w 1980 r. To było takie pierwsze, dalekie spotkanie, dalekie - w tym znaczeniu, iż on był profesorem seminarium duchownego - docentem, doktorem habilitowanym, osobą, o której każdy wyrażał się z największym szacunkiem, a ja z podziwem patrzyłem na niego.

- Kolejne spotkania można nazwać „bliższymi”. Były to lata nauki w seminarium. Jak wspomina Ksiądz ten czas?

- Księdza Profesora zawsze wspominam jako człowieka doskonale zorganizowanego, punktualnego, bardzo obowiązkowego i sumiennego, ale jednocześnie uśmiechniętego. Nigdy nie spóźnił się na wykład, zawsze kończył zajęcia punktualnie. Pamiętam sytuację, kiedy raz zdarzyło mu się przeciągnąć wykład. Duktor nie miał odwagi dać sygnału dźwiękowego, że minął czas wykładu. Kiedy Ksiądz Profesor zorientował się, że przedłużył wykład o pięć minut, następnym razem te pięć minut nam podarował. Wspominam również czas egzaminów, kiedy to na każdą pełną godzinę brał do odpowiedzi po czterech kleryków. Wiadomo było na którą godzinę trzeba być przygotowanym. Cały swój czas Ksiądz Profesor miał dokładnie zaplanowany. Planował czynności do realizacji na dany dzień, na następny, na najbliższy miesiąc i na cały rok.

Reklama

- Już podczas nauki w seminarium był Ksiądz zaangażowany w dzieło Apostolatu Maryjnego. Czym jest Apostolat Maryjny i jaka była wówczas Księdza rola?

- Apostolat Maryjny jest ruchem religijnym skupiającym ludzi świeckich, którzy chcą przez apostolstwo oddawać należną cześć Niepokalanej. Zainicjowany został w 1980 r. z okazji 150. rocznicy objawień Najświętszej Maryi Panny św. Katarzynie Laboure. Tak jednym zdaniem można opisać ten ruch. Ks. Teofil Herrmann był nieocenionym krzewicielem Apostolatu Maryjnego najpierw w naszej diecezji, a później w całej Polsce. Od IV roku seminarium nastąpiło między nami swoiste zbliżenie poprzez moje włączenie się w to dzieło. Było to - wraz z przyjęciem Cudownego Medalika - apostołowanie w seminarium, a jednocześnie pomoc Księdzu Profesorowi w formowaniu apostołów maryjnych w diecezji i w Polsce. Niezapomniane są wyjazdy na rekolekcje zamknięte do Częstochowy. Jechał tam zawsze z wielkim sercem i zaangażowaniem, a jednocześnie zabierał ze sobą „trochę” materiałów formacyjnych. Wiele osób pamięta o wielkości ducha Księdza Profesora, ja natomiast wspominam nie tylko wielkość Jego ducha, ale również Jego niezwykłą siłę fizyczną... Gdy przychodziłem na umówiony czas przed wyjazdem, czekały dwie torby przygotowane na podróż. Jedną z nich brał Ksiądz Profesor, drugą ja. Jemu szło to bardzo łatwo, ja natomiast obiema rękoma musiałem dźwignąć, ponieważ w środku było tyle książek i medalików, że ważyło to naprawdę bardzo dużo.

- Po kilku latach przerwy znów Wasze drogi się złączyły...

- Ponowne spotkanie z Apostolatem Maryjnym to rok 1996, gdy Ksiądz Profesor zaproponował mi objęcie funkcji diecezjalnego opiekuna Apostolatu Maryjnego. Zanim odpowiedziałem na tę propozycję, długo nad tym myślałem, ponieważ pełniłem wówczas funkcję dyrektora Caritas naszej diecezji i obowiązków mi nie brakowało. Byłem dumny i szczęśliwy z tego zauważenia i wyboru mojej osoby, a jednocześnie z zaufania, jakim obdarzył mnie Ksiądz Profesor, dlatego też z radością podjąłem się roli diecezjalnego opiekuna Apostolatu Maryjnego. Jestem nim już siódmy rok.

- W 1996 r., kiedy objął Ksiądz funkcję opiekuna Diecezjalnego Apostolatu Maryjnego, ks. Herrmann mieszkał już i pracował w Warszawie. Jak wyglądała Wasza współpraca?

- Ksiądz Profesor założył w Warszawie Centralny Ośrodek Apostolatu Maryjnego i stamtąd koordynował działaniami ruchu w Polsce. Kontakty nasze (podobnie jak z innymi opiekunami AM w kraju) polegały na listownej i telefonicznej wymianie wszelkich informacji dotyczących planów działalności Apostolatu. Najbardziej twórczymi spotkaniami były sierpniowe rekolekcje, które Ksiądz Profesor prowadził w Kaniach. Były to rekolekcje dla moderatorów diecezjalnych i opiekunów diecezjalnych. Dwukrotnie czas mi pozwolił i miałem to szczęście uczestniczyć w takich rekolekcjach. Ksiądz Dyrektor zawsze prosił o przygotowanie jednego punktu spotkania: rozważania czy homilii. Tak więc te spotkania zawsze były przez nas współtworzone. Wyjeżdżaliśmy stamtąd z programem pracy dla Apostolatu Maryjnego w całym kraju na kolejny rok duszpasterski. Radością moją było także uczestnictwo w ogólnopolskiej pielgrzymce AM na Jasną Górę i pomoc Księdzu Profesorowi w prowadzonym tam programie.

- Co dalej z Apostolatem Maryjnym po śmierci głównego koordynatora?

- Ruch AM w skali kraju liczy ponad 10 tys. osób, a swoje grupy ma również za wschodnią i zachodnią granicą. Klimat rozmów podczas naszego pobytu w Warszawie, w dniu pogrzebu, wskazywał na przychylność dla ruchu ze strony Księży Misjonarzy św. Wincentego à Paulo. Misjonarze organizacyjnie podejmą ten trud. Prawdopodobnie w najbliższym czasie zostanie wyznaczony kapłan, który będzie pełnił funkcję dyrektora krajowego i kontynuował dzieło Księdza Profesora. A my w diecezji będziemy modlić się, formować, apostołować i troszczyć się przede wszystkim o grupy parafialne. Gdy one są, to jest Apostolat w diecezji i w kraju. Dlatego są tak ważne. Jestem pełen nadziei i optymizmu przede wszystkim dlatego, że wszystko z Niepokalaną!

- Dziękuję Księdzu za rozmowę i życzę dalszej owocnej współpracy z Apostołami Maryi.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Parolin: unikać eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie

2024-04-20 13:00

[ TEMATY ]

Watykan

kard. Pietro Parolin

wikimedia/CC BY-SA 2.0

Kard. Pietro Parolin

Kard. Pietro Parolin

Wszyscy pracują nad tym, aby konflikt na Bliskim Wschodzie nie eskalował – powiedział kard. Pietro Parolin przy okazji konferencji na Papieskim Uniwersytecie Urbanianum. W kwestii aborcji Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej podkreślił: „Jesteśmy za wszystkimi instrumentami, które pozwalają nam potwierdzić prawo do życia”.

„Wydaje mi się, że jak dotąd sprawy, poszły całkiem dobrze, w tym sensie, że nie było tego, czego się obawiano i że obie strony starają się nie prowokować w taki sposób, aby poszerzyć konflikt” – zaznaczył kard. Parolin w kwestii napięć między Iranem a Izraelem w ostatnim czasie.

CZYTAJ DALEJ

Papież do młodych: to wy twórzcie przyszłość, razem z Bogiem

2024-04-19 16:20

[ TEMATY ]

młodzi

papież Franciszek

PAP/ETTORE FERRARI

Papież Franciszek

Papież Franciszek

To od was zależy przyszłość i wy macią ją tworzyć. Nie możecie być biernymi widzami - mówił papież na audiencji dla uczniów „szkół pokoju”. Przyznał, że istnieje pokusa, by nie myśleć o jutrze, lecz skupić się wyłącznie na teraźniejszości, a troskę o przyszłość delegować na instytucje lub polityków. Dziś jednak, bardziej niż kiedykolwiek dotąd, potrzeba właśnie brania odpowiedzialności za przyszłość. Potrzebujemy odwagi i kreatywności zbiorowego marzenia - mówił Franciszek.

„Drodzy chłopcy i dziewczęta, drodzy nauczyciele, marzenie to wymaga od nas czujności, a nie snu - mówił papież. - Aby je urzeczywistnić, trzeba pracować, a nie spać, wyruszyć w drogę, a nie siedzieć na kanapie. Musimy dobrze korzystać ze środków, które oferuje informatyka, a nie tracić czas na sieciach społecznościowych. Ale marzenie to urzeczywistnia się również, słuchajcie dobrze, urzeczywistnia się również poprzez modlitwę, czyli razem z Bogiem, a nie jedynie o własnych siłach”.

CZYTAJ DALEJ

Co to znaczy, że Jezus jest Dobrym Pasterzem?

2024-04-20 16:36

[ TEMATY ]

Ewangelia

KUL

Centrum Heschela KUL

Zazwyczaj, gdy myślimy o Jezusie jako Dobrym Pasterzu, rysuje się przed nami bardzo sielski obraz – Jezus łagodnie trzyma na ramionach owieczkę. Tymczasem chodzi tu o coś innego. Po pierwsze o to, że Jezus utożsamia się z najbardziej pogardzaną grupą społeczną, porównywaną do nieczystych pogan. Po drugie o to, że Jezus naraża swoje życie w obronie owiec - podkreśla ks. prof. Mariusz Rosik w komentarzu dla Centrum Heschela KUL na IV Niedzielę Wielkanocną 21 kwietnia, zwaną Niedzielą Dobrego Pasterza.

Beduini to koczownicze plemiona arabskie, które żyją jeszcze na pustynnych i górzystych terenach dawnej Palestyny. Zajmują się głównie wypasem owiec. Zadziwiające, że nawet kilkudziesięcioosobowa grupa Beduinów potrafi posługiwać się sobie tylko zrozumiałym językiem i pielęgnować właściwe im zwyczaje. Żyjąc z dala od miast i większych osiedli, wieczorami zasiadają przy ognisku przed swoimi namiotami, by długo rozmawiać, śpiewać, ale także trzymać straż nocną przy swych stadach. Niekiedy okazuje się to konieczne, gdyż zdarzają się przypadki kradzieży owiec albo ataku wilków. Izraelska prasa co jakiś czas podaje informacje o wzajemnym wykradaniu stad wśród różnych plemion beduińskich albo o ataku dzikich zwierząt. Niejeden pasterz postradał życie w obronie swych stad.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję