Reklama

Polska

Różnice światopoglądowe powodem zafałszowania - polemika z książką o odchodzeniu zakonnic

Pisanie z punktu widzenia całkowicie odmiennego światopoglądu jest powodem nieporozumienia i zniekształcenia obrazu życia zakonnego - pisze s. dr Bogna Młynarz ZDCh w odpowiedzi na książkę Marty Abramowicz "Zakonnice odchodzą po cichu". Autorka polemiki zwraca uwagę, że Abramowicz rozmawia wyłącznie z zakonnicami, które odeszły, bo nie odnalazły się w zakonie, ale nie pokusiła się na naświetlenie problemu z wielu stron, więc obraz uległ zniekształceniu.

[ TEMATY ]

książka

zakonnica

BOŻENA SZTAJNER

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przeciw zakłamanemu obrazowi życia w klasztorach żeńskich, jaki nakreślono w Newsweeku na podstawie ksiązki Abramowicz protestowała m. Jolanta Olech, rzeczniczka Konsulty Wyższych Przełożonych Zgromadzeń Żeńskich. Publikujemy tekst s. dr dr Bogny Młynarz ZDCh.

Doszedł do mnie szum związany z książką Marty Abramowicz o siostrach zakonnych, więc postanowiłam zabrać w tej sprawie głos. Szum dotarł do mnie z pewnym opóźnieniem, bo w czasie Wielkiego Postu, w miarę możliwości nie korzystam z Internetu i mediów w ogóle. Ale nie jest to wyraz opresyjności życia zakonnego, tylko moja autonomiczna decyzja, wynikająca ze światopoglądu, według którego, dla rzeczy lepszych warto rezygnować z dobrych. I właśnie, chyba różnica światopoglądowa stanowi istotę całego nieporozumienia wokół tematu życia zakonnego przedstawionego przez Autorkę (zakładam Jej dobrą wolę, połączoną z niezrozumieniem. Wszak zna to życie jedynie z opowiadań kobiet, które z różnych przyczyn nie odnalazły się w zakonie).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wiele tłumaczy zdanie zawarte w wywiadzie dla „Newsweeka”: „Zakonnice odchodzą, bo nie widzą już sensu takiego życia”. Mówiąc to, Autorka sama podkreśla, że jej obraz życia zakonnego jest ukształtowany na podstawie rozmów z tymi, którzy nie uchwycili lub utracili sens powołania zakonnego. Czy to samo w sobie nie sugeruje pewnego zniekształcenia wizji? Może warto zapytać także tych, którzy ów sens widzą?

I dalej wszystko układa się właśnie w takim kluczu. Np. „Paradoks życia sióstr polega na tym, że obowiązuje je absolutne posłuszeństwo wobec przełożonych, które zdają się kierować innymi wartościami” – czytamy dalej. Paradoks polega na tym, że osoba, która określa się jako ateistka (informację o tym czerpię z wywiadu, który M. Abramowicz poświęca swojej „patchworkowej” rodzinie zob. http:// natemat.pl/77089,ania-i-marta-maja-dziecko-z-leszkiem-jestesmy-rodzina-poszerzona), próbuje opisać zjawisko, które bez uwzględnienia motywacji religijnej jest niezrozumiałe. Osoby zakonne, owszem, są posłuszne przełożonym, ale nie absolutnie, ani nie ze względu na ludzi. Są posłuszne Bogu. Decyzje przełożonych (i to jedynie te, które są zgodne z duchem Ewangelii i reguł zatwierdzonych przez Kościół) są jednym ze sposobów rozpoznawania woli Bożej. Kompetencje przełożonych są wyznaczone i ograniczone Konstytucjami i poleceniami wyższych przełożonych, do których, w sytuacji jakiegoś nadużycia władzy, można się odwołać. Bezwarunkowe poddanie się władzy człowieka jest raczej przejawem infantylizmu niż ducha wiary.

Reklama

I być może tu dochodzimy do pewnego istotnego problemu, o którym (zakładając ciągle dobrą wolę Autorki) warto dyskutować. W dalszym ciągu artykułu w „Newsweeku” czytamy: „Byłe zakonnice, z którymi rozmawiałam, mówiły mi, że na tzw. powołaniówkach kreowana jest specjalnie bardzo miła, życzliwa atmosfera, siostry opowiadają tylko o dobrych stronach życia zakonnego, grają się na gitarze, podają lepsze jedzenie. Więc młode dziewczyny wyobrażają sobie później, że tak samo będzie cały czas. Wydaje im się, że siostry są radosne, a życie zakonne cudowne. Rozczarowanie przychodzi jednak bardzo szybko”.

To prawda, że do wstąpienia do klasztoru aspirują osoby młode. Mają one różne świadome i nie do końca uświadomione motywacje podjęcia tego rodzaju życia. Niekoniecznie są to motywy natury religijnej. Nierzadko dobra atmosfera rekolekcji powołaniowych przyciąga dziewczęta złaknione akceptacji i miłości, której zabrakło w domu. I tu zaczynają się schody. Proces weryfikacji motywacji jest żmudny i nie zawsze pozwala od razu odróżnić autentyczne powołanie od źle ulokowanych potrzeb psychicznych. Czasem także ze strony zakonu brakuje dogłębnej i profesjonalnej oceny. Łatwo pomylić dobre chęci z autentyczną predyspozycją do życia zakonnego, które ze swej natury jest wymagające i ofiarne. Jednak nie zgadzam się z uproszczeniem, które sugeruje, że nieszczęsne dziewczyny przynęcone miła atmosferą, wpadają do klasztoru jak muchy złapane na lep. Jeśli ktoś chce mi wmówić, że nie wiedział na co się decyduje, a potem było za późno, to pragnę poinformować, że od chwili wstąpienia (pomijam wstępny okres weryfikacji powołania przed wstąpieniem), na poszczególnych etapach formacji (aspirat, postulat, nowicjat, juniorat) dziewczęta przez około 8 lat przekładają swoje wyobrażenia o zakonie na realne życie i przez ten czas muszą, podkreślam, muszą wielokrotnie potwierdzić swoją wolę pozostania w zakonie, aż złożą śluby wieczyste. Nie ma w tym żadnego podstępu, czy działania znienacka. Nawiasem mówiąc, śluby zakonne, gdyby zostały złożone wbrew woli lub bez pełnej świadomości, są nieważne.

Reklama

Przez cały okres formacji dziewczęta mogą odejść ze Zgromadzenia ze spokojnym sumieniem i część z nich to robi. Osobiście, znam wiele osób, które odeszły jako nowicjuszki czy juniorystki i zachowują do tej pory dobre wspomnienia o zakonie, chociaż doszły do wniosku, że nie jest to ich droga życia. Rozczarowania się zdarzają, ale czy jest to jedynie wina klasztoru? Jeśli ktoś, chcąc kupić gwoździe, pomyli sklepy i wejdzie do mięsnego, to wychodzi i zmienia sklep, a nie pisze w gazecie, że to skandal, że nie można kupić gwoździ. Wiem, że życie to coś więcej niż zakupy i rozumiem cały trud rozeznawania drogi życia i bólu pomyłek na tej drodze, ale warto zachować tu pewien zdrowy rozsądek i obiektywizm.

Zdanie „Siostry od początku pracują ponad siły, często po 12 godzin na dobę. Codziennie modlą się przynajmniej pięć godzin, oprócz tego pracują na rzecz wspólnoty. Wszystko jest obowiązkiem, nawet czas wolny jest zaplanowany i trzeba go spędzić ze wszystkimi innymi siostrami w grupie. Poza obowiązkami w klasztorze siostry pracują też na zewnątrz – jako katechetki czy w ośrodkach pomocy” – pozostawiam bez komentarza. Żyję od ponad 25 lat w klasztorze i nie spotkałam się z taką sytuacją. To samo dotyczy wielu innych stwierdzeń, które, jeśli są prawdziwe, stanowią całkowity margines i patologię życia zakonnego. Wtedy wypadałoby napisać o konkretnym przypadku. Generalizowanie uważam za brak profesjonalizmu i wypaczenie obiektywnej prawdy.

Reklama

Na koniec nasze zakonne szanse na przyszłość według Marty Abramowicz: „Na Zachodzie siostry przeszły reformę po Soborze Watykańskim II, w latach 60-tych, zrzuciły habity, wiele z nich poszło na studia. Siostry z USA zaangażowały się też w walkę o prawa kobiet.” Naprawdę chcielibyście, żebyśmy zrzuciły habity i zaangażowały się w walkę o prawa kobiet (chodzi tu, niestety, o czynne zaangażowanie wielu zakonnic amerykańskich na rzecz aborcji)? Nie bardzo też wiem, co z tymi studiami. W moim Zgromadzeniu wiele sióstr z racji prac apostolskich ma wyższe wykształcenie, ja mam doktorat. Jedna odmówiła dalszych studiów… Co jeszcze musimy zrobić, by być bardziej współczesne i wyemancypowane? Nie układamy nikomu życia. Ale nam też pozwólcie żyć tak, jak chcemy…

***

Siostra dr Bogna Młynarz ZDCh należy do Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana, w którym przez szereg lat zajmowała się duszpasterstwem powołań. W swojej pracy naukowej specjalizuje się w duchowości, a konkretnie w mistyce. Jest administratorem "Słowa w sieci"

2016-02-24 19:16

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niedziela z kulturą

Warto poznać bohatera debiutanckiej powieści Bartosza Sadulskiego, bo choć to postać fikcyjna, kudy tam innym fikcyjnym postaciom do niego! Pan Podedworny – bo tak się nazywa – nie ma imienia, ale był wszędzie, znał wszystkich i wszystko widział, przynajmniej w swojej epoce. A XIX wiek jest pełny ciekawych wydarzeń i ludzi. Pan Podedworny nieźle poznał Słowackiego, Mickiewicza, Towiańskiego, Dickensa. Uczestniczy w powstaniach, tuła się po Europie, by osiąść w Galicji, wejść w interes z Ignacym Łukasiewiczem i w końcu stać się prekursorem wydobycia ropy naftowej. Autor bawi się konwencjami, mitami, postaciami i wydarzeniami. Fakty mieszają się z fikcją, ale w tym tkwi siła tej opowieści. /w.d.

CZYTAJ DALEJ

Tajemnica Wielkiego Czwartku wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Karol Porwich/Niedziela

Święte Triduum – dni, których nie można przegapić. Dni, które trzeba nasączyć modlitwą i trwaniem przy Jezusie.

Święte Triduum to dni wielkiej Obecności i... Nieobecności Jezusa. Tajemnica Wielkiego Czwartku – z ustanowieniem Eucharystii i kapłaństwa – wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy.

CZYTAJ DALEJ

Paulini – mnisi wsłuchani w mowę krzyża

2024-03-29 15:57

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Paulini

BPJG

W głębi duchowości paulińskiej i w życiu każdego mnicha ukryta jest tajemnica krzyża. „Mądrość krzyża” obrał dla jednoczonych przez siebie pustelników naddunajskich bł. Euzebiusz z Ostrzyhomia, uznawany za założyciela Zakonu Paulinów. Odtąd przypomina ona paulinom o naśladowaniu Chrystusa, bezwarunkowym pójściu za ogołoconym Mistrzem, który jest posłuszny aż do śmierci krzyżowej. A Jasnogórski Wizerunek Maryi Prowadzącej do Chrystusa z bolesnymi rysami na twarzy przypomina, że była Ona pierwszą, która do końca trwała przy Synu.

Pierwotna nazwa wspólnoty paulinów, która w XIII w. powstała na Węgrzech brzmiała „Bracia Świętego Krzyża”. Wyrosła ona w XIII w. z ducha średniowiecznej mistyki krzyża, która streszczała się w pragnieniu św. Bernarda z Clairvaux, aby „Memoria passionis Christi” przeniknęła całą ludzką egzystencję i zmuszała do odpowiedzi życiem na Ukrzyżowaną Miłość. Pierwszy pauliński klasztor na Węgrzech otrzymał znamienny programowy tytuł - św. Krzyża.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję