Co niedzielę o godz. 9.00 w kościele parafialnym w Krzemlinie odprawiana jest Msza św., w której zawsze uczestniczą czworaczki: Małgosia, Ewa, Ania i Kamilka
Popławskie. Nieraz jest bardzo zimno, pada deszcz albo śnieg i frekwencja wiernych na Eucharystii jest niewielka. Nigdy jednak nie brakuje tych czterech dziewczynek, którym towarzyszą rodzice
i babcia.
Babcia Marianna z dumą podkreśla obowiązkowość i umiłowanie Mszy św. przez swoje wnuczki: „Gdy jest niepogoda, która zniechęca do wyjścia z domu, mówię do wnuczek:
zostańcie dzisiaj w domu, pomodlicie się tutaj. Wtedy dziewczynki uderzają w płacz, mówią, że muszą iść do kościoła, bo tam czeka na nie Pan Jezus. Same zaczynają się ubierać i -
chcąc nie chcąc - my idziemy wraz z nimi. W ten sposób nas... ewangelizują. Na Mszy św. zachowują się bardzo grzecznie, nie rozglądają, ani nie rozmawiają. Natomiast wraz z wszystkimi
śpiewają religijne pieśni”.
Za taką miłość do Boga otrzymują liczne łaski nie tylko same czworaczki, ale również cała, liczna rodzina Popławskich. Ci mieszkańcy Krzemlina, niedaleko Pyrzyc, stali się „sławni” 26
marca 1997 r., kiedy to Jolancie i Januszowi urodziły się cztery dziewczynki. W ten sposób Kasia, Magda i Mateusz otrzymały w darze od Boga w jednym
dniu jeszcze cztery siostrzyczki.
Pani Jolanta nie dałaby sobie rady w pielęgnacji dziewczynek, gdyby nie serdeczna pomoc swojej matki - wspomnianej Marianny, która kilka lat temu owdowiała. Każdego ranka babcia spieszy
do wielodzietnej rodziny córki (po roku urodziła się Popławskim jeszcze jedna córka - Ola), by je wesprzeć pieczywem i mlekiem kupionym przez siebie, a nade wszystko dobrym
słowem i mądrą radą.
Popławscy żyją bardzo skromnie, w wybudowanym już dawno domku. Janusz stracił pracę po likwidacji Stacji Hodowli Roślin w Krzemlinie, która zatrudniała kiedyś 600 osób (dziś
zaledwie dziewięć). Wprawdzie mają 3-hektarowe pole, na którym sieją zboże i ziemniaki, ale tegoroczna susza sprawiła, że niewiele zebrali. Nawet nie będzie można za to kupić 6 ton
węgla, potrzebnego do ogrzania w sezonie jesienno-zimowym domku. Janusz ima się różnych dorywczych prac, by w jego licznej rodzinie nie brakowało chleba.
Dwie starsze córki uczą się w Pyrzycach, Mateusz - chodzi do drugiej klasy miejscowej szkoły podstawowej. Tam też od 1 września br. czworaczki są pilnymi uczennicami klasy „0”.
Dom Popławskich odwiedza kilka razy w roku były proboszcz mielęcińskiej parafii ks. prał. Wacław Kiełczyński, który przed laty łączył kapłańską stułą w sakramentalny związek
małżeński Jolę i Janusza Popławskich. Czuje się ojcem duchowym tej rodziny, niejednokrotnie wspierając ją materialnie i życzliwym słowem. To dzięki niemu biorą udział w sierpniowym
Festiwalu Bliźniąt i Wieloraczków, organizowanym w Salezjańskim Zespole Szkół w Szczecinie.
„Mojej córce Joli żyje się bardzo ciężko, nieraz jest załamana, bo przecież ta 10-osobowa rodzina otrzymuje wyłącznie 460-złotowy zasiłek rodzinny, 127-złotowy dodatek mieszkaniowy i zaledwie
80-złotową pomoc z Urzędu Gminy z Pyrzyc - mówi babcia Marianna. - A na nowy rok szkolny trzeba było zaopatrzyć w zeszyty i podręczniki
aż siedmioro dzieci...”.
Popławscy nie skarżą się. Cieszą się życiem. Łaski Boże wymadlają małe niebieskookie blondynki, których przywiązanie do Kościoła uczy dorosłych, co w życiu jest najważniejsze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu