Komu zależało na śmierci Papieża? Kto odpowiada za zamach dokonany
na Placu św. Piotra w Rzymie? Takie pytania zadawała sobie nie tylko
Polska, ale cały świat po zamachu
13 maja 1981 r. Do dzisiejszego dnia na pytania te nie
ma jasnej odpowiedzi. Faktem było, że osoba Jana Pawła II była bardzo
niewygodna. Nie podobał się bowiem człowiek, który mówił o wolności,
moralności, który zawsze stawał po stronie pokrzywdzonych. Solą w
oku był również fakt, że Papieżem był Polak. Trzeba było coś z tym
zrobić. Odwiecznym sposobem zamykania ust niewygodnym ludziom był
i jest wyrok śmierci. Majowy wieczór stał się w sercach Polaków i
całego Kościoła modlitwą o nadzieję i życie. Wracający ludzie z nabożeństwa
majowego mogli usłyszeć przerażającą wiadomość - dobro chciano pokonać
nienawiścią. W ten majowy wieczór staliśmy się tacy bezradni, bezsilni,
nie wiedzieliśmy, co mamy z sobą zrobić. Wielu wracało jeszcze raz
do parafialnych świątyń, inni gromadzili się przy przydrożnych kapliczkach,
jeszcze inni w rodzinnych domach modlili się o ocalenie Papieża-Polaka.
Pośredniczką w tych modlitwach była jak zawsze w maju Maryja, tym
razem ta z Fatimy. W niektórych świątyniach zorganizowano nocne czuwania.
Kościoły wypełniały się wiernymi. Nikt nie był pewien, jak potoczą
się losy Ojca Świętego. Został przez Boga ocalony. Cud czy spaprana
robota zamachowca? Dla mnie to cud modlitwy i wiary. "Proście, a
otrzymacie"...
Pomóż w rozwoju naszego portalu