Każde miasto ma swe miejsce magiczne. W Karpaczu była nim kiedyś cukiernia „Krasnoludek” - napisałem z rozrzewnieniem 9 listopada w artykule Przystanek
Karpacz. Jej tradycje przejęła cukiernia „Spokojna” pań Krzystoszek. Bo „Krasnoludek”, niestety, już nie istnieje. Tak skończyła się w mieście pod Śnieżką pewna epoka.
Komentując fakt zamknięcia „Krasnoludka”, wspomniałem, że stało się to po śmierci właściciela. Okazuje się, że to nieprawda. Zostałem wprowadzony w błąd. Pan Józef Danek -
założyciel i długoletni właściciel „Krasnoludka” - w liście do redakcji napisał, że pochodzi z Krakowa. W młodości praktykował w renomowanej
Cukierni Europejskiej w Rynku, której właścicielem był jego krewny, Kazimierz Danek, będący jednocześnie długoletnim prezesem Cechu Cukierników. To u niego pan Józef zdobył odpowiednie
kwalifikacje zawodowe, które potem w pełni spożytkował jako cukiernik w Karpaczu. W okresie blisko pięćdziesięciolecia istnienia „Krasnoludka” wykształcił
32 czeladników, za co otrzymał złotą odznakę oraz medal za czterdziestolecie wykonywania zawodu cukiernika w Karpaczu. „Krasnoludek” istniał do 1996 roku.
Przepraszając pana Józefa za pomykę, życzę mu co najmniej stu lat życia. Mam też nadzieję, że zechce kiedyś podzielić się na naszych łamach swymi wspomnieniami o trudnych początkach
zasiedlania tzw. ziem odzyskanych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu