Reklama

Jasełkowy przegląd w Drozdowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Okres Bożego Narodzenia to czas wyjątkowy dla nas wszystkich. Szczególny charakter tych świąt dostrzegamy w szeregu zwyczajów i ludowych obrzędów, które na trwałe wpisały się w naszą tradycję. Bogactwo bożonarodzeniowej tematyki odnajdujemy w literaturze, sztuce, rodzinnej tradycji, kolędach, szopkach czy misteriach teatralnych. Dzięki temu wszystkiemu Boże Narodzenie zyskało dodatkowy i jakże piękny wymiar.
W pierwszą niedzielę stycznia w Szkole Podstawowej w Drozdowie już po raz drugi odbył się parafialny przegląd przedstawień jasełkowych. Wzięły w nim udział zespoły ze szkół w Żelechach, Rakowie Boginiach i Drozdowie znajdujących się na terenie parafii pw. św. Jakuba. Nim jednak na szkolnej scenie pojawili się młodzi artyści, w miejscowym kościele odprawiona została uroczysta Msza św. W nabożeństwie celebrowanym przez ks. Aleksandra Sucheckiego wzięli udział uczniowie, ich rodzice, nauczyciele i parafianie, którzy chcieli oglądać aktorskie popisy dzieci.
Już przed trzema laty, podziwiając kunszt dzieci i ich znakomite przygotowanie, proboszcz ks. Aleksander Suchecki wraz z katechetami Aliną Kozikowską, Arturem Piaseckim i ks. Dariuszem Orpikiem doszli do wniosku, że warto te przedstawienia pokazać szerszej rzeszy widzów. W pierwszym roku przez trzy kolejne niedziele każda ze szkół zaprezentowała swój spektakl w kościele po niedzielnej Mszy św., a od dwóch lat wszystkie przedstawienia możemy oglądać w szkole w Drozdowie w formie przeglądu. - Zamierzamy kontynuować to bardzo ciekawe przedsięwzięcie. Mamy nadzieję, że w kolejnych latach nadal będziemy oglądać znakomite występy szkolnych zespołów. Szkoda tylko, że nie możemy pomieścić wszystkich chętnych. Problem ten rozwiązałaby na przykład sala gimnastyczna, której niestety w szkole w Drozdowie bardzo brakuje. - powiedział ks. Aleksander Suchecki, pomysłodawca przeglądu.
Dzieci z wielkim entuzjazmem podchodziły do występów i prób. Z zapałem uczyły się ról, wraz z rodzicami przygotowywały stroje i dokonywały charakteryzacji czy pomagały w przygotowaniu szopki. Można było dostrzec duże zaangażowanie zarówno ze strony dzieci, jak i całych rodzin. Dla jednych i drugich było to wielkie wydarzenie. Mali aktorzy grający Maryję, Józefa, królów i inne postacie z przejęciem wygłaszali swoje kwestie i wspólnie z całą publicznością śpiewali kolędy.
- Nasza szkoła znajduje się tuż obok kościoła i jest to najlepsze miejsce na organizowanie takiego przeglądu. Jestem szczególnie zadowolona, że w tym roku wśród wykonawców z naszej placówki były także dzieci mające trudności z przyswajaniem wiedzy, kłopoty z poprawną wymową czy ograniczoną sprawność ruchową. Nauczyciele, dobierając młodych artystów, sugerowali się nie tylko ich zdolnościami, ale też chęciami i wielkim sercem. Przysporzyło to dumy i radości rodzicom. Ponadto dodajmy, że na naszej szkolnej widowni można było dostrzec wzruszone trzy, a nawet cztery pokolenia parafian - z satysfakcją mówiła Irena Przybylak, dyrektor Szkoły Podstawowej w Drozdowie.
Przegląd jasełek to możliwość do zaprezentowania i pochwalenia się własnymi umiejętnościami przed rodzinami, znajomymi, ale również znakomita okazja do integracji dzieci i młodzieży. Podczas przeglądu wspólnie występują uczniowie z różnych szkół, dzieci w zróżnicowanym wieku. Razem z najstarszymi występują także ci najmłodsi z klas pierwszych i drugich, i wszyscy wspólnie oddają pokłon nowo narodzonemu Panu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Artur Ważny o nowych wyzwaniach, problemach i priorytetach

O nowych wyzwaniach, priorytetach i z czym musi się zmierzyć. "Stąd nie zabieram nic, żadnych mebli, tylko same książki (...). Zabieram tylko całe to dziedzictwo, które noszę - takie duchowe, kulturowe, religijne." - mówi bp Ważny w rozmowie z Radiem RDN.

Cały rozmowa z bp. Arturem Ważnym:

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Świętość w codzienności

2024-04-25 11:28

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Przy relikwiach Męczenników z Markowej modlili się wierni z dekanatów: staszowskiego, świętokrzyskiego i połanieckiego.

– Witamy Józefa, Wiktorię i ich dzieci: Stasia, Basię, Władzia, Franciszka, Antosia, Marysię i dzieciątko, które w chwili egzekucji przyszło na świat. Jako rodzice daliście życie siedmiorga dzieciom i jednocześnie chroniliście życie innych ludzi. Nikt nie musiał was przekonywać, że życie każdego człowieka jest wartościowe i zasługuje na szacunek bez względu na pochodzenie czy wyznanie. My małżeństwa chcemy się od was uczyć i stawać w obronie tego, co słuszne nawet za cenę życia i pamiętać, że miłość jest silniejsza od nienawiści – mówili małżonkowie, witając relikwie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję