Wśród dań kuchni polskiej poczesne miejsce zajmuje niewątpliwie bigos. Z przekazów wiemy, że jadany był już od dawna, a wywodzi się najprawdopodobniej od znanej w Polsce
już w XVI w. potrawy włoskiej o nazwie miszkulancja (wł. mescolanza - mieszanina), w skład której wchodziły różne warzywa i mięso. Natomiast nazwa bigos
jest pochodzenia niemieckiego: bleiguss.
Podstawą bigosu jest kapusta i mięso. Istnieje wiele wariantów przyrządzania tej potrawy. Bigos gotowany bywa z samej tylko kapusty kwaszonej, z kwaszonej i świeżej
lub tylko świeżej, wtedy dodaje się do niego odpowiednią ilość drobno pokrajanych kwaśnych jabłek. Im większa rozmaitość dodanych do bigosu mięs, tym jest lepszy. Zatem mięso wieprzowe, wołowe, dziczyzna,
drób, wędliny - według uznania gospodyni, ale zawsze drobno pokrajane, przysmażone, podduszone. Dodatkami podnoszącymi walory smakowe bigosu są suszone grzyby, śliwki lub powidła śliwkowe oraz zioła
i przyprawy. Pod koniec gotowania można dodać czerwonego, wytrawnego wina do smaku. Dobry bigos powinien gotować się długo (nawet do trzech dni). Zamrożony i odgrzewany zyskuje na
smaku i aromacie.
Bigos znalazł swoje zaszczytne miejsce na kartach literatury, uwieczniony został przez Adama Mickiewicza w Panu Tadeuszu:
W kociołkach bigos grzano. W słowach wydać trudno
Bigosu smak przedziwny, kolor i woń cudną...
W staropolskiej kuchni bigosem częstowano gości, podawano go podczas spotkań karnawałowych, na polowaniach i kuligach, jak również w czasie Świąt Wielkanocnych. Był dawany podróżnym
udającym się w dalszą drogę - rozgrzewali go podczas popasów. Znany jest pod różnymi nazwami: bigos myśliwski, litewski, hultajski. Trudno dziś dociec, skąd wzięły się te określenia.
Zygmunt Gloger doszukuje się w nazwie bigosu hultajskiego analogii do hultajstwa. Dawni rozbójnicy, napadając na wędrowców, nie oszczędzali ich, lecz siekali szablami na lewo i prawo...
A w dobrym bigosie powinno być dużo siekanego mięsiwa, zatem - bigos hultajski!
Popularność bigosu w naszym życiu znalazła odzwierciedlenie w powiedzeniu: „Narobić komuś bigosu”, tzn. sprawić komuś niemały kłopot.
Do popularnych ciast, podawanych w karnawale należą ciastka smażone w głębokim tłuszczu: pączki i faworki, znane też jako chrusty. Ojczyzną pączków jest Austria. W Wiedniu
wysmażane były już pod koniec XVII w. Upowszechniły się po Kongresie Wiedeńskim (1815). Tradycyjne pączki wiedeńskie nadziewane były marmoladą z moreli. Polskie pączki są również wspaniałe,
zwłaszcza domowe, nadziewane konfiturą z płatków róży, wiśniami lub dobrym dżemem. Rzadko kto nie jest amatorem tych kulistych, drożdżowych ciastek, posypanych cukrem pudrem lub pokrytych lukrem.
Na specjalne okazje (Tłusty Czwartek) do lukru dodawana jest skórka pomarańczowa.
Faworki - to niezwykle pracochłonne ciastka. Podobnie jak pączki smażone w głębokim tłuszczu, przygotowuje się je z tzw. ciasta zbijanego. Po zagnieceniu składników kulę
ciasta bije się przez kwadrans drewnianym tłuczkiem, aby osiągnęło odpowiednią strukturę. Dobrze sporządzone faworki po usmażeniu pokryte są drobnymi pęcherzykami powietrza.
Wszystkie karnawałowe przysmaki, podobnie jak inne smakowite, świąteczne potrawy zawierają, niestety, dużą ilość kalorii. Jednak czasami odrobina smakowego szaleństwa nie powinna nam zaszkodzić. Niebawem
nadejdzie czas Wielkiego Postu i pora na niskokaloryczne ryby, żur, kaszę...
Pomóż w rozwoju naszego portalu