Reklama

Bł. ks. Wincenty w rodzinnych wspomnieniach (4)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Waldemar Rozynkowski: - Teraz Wicek zaczął żyć we wspomnieniach.

Marcjanna Jaczkowska: - Tak. Wracało coraz więcej księży, którzy zaczęli nam mówić o Wicku. Pamiętam, jak pod koniec sierpnia przyjechał do nas późniejszy biskup, ks. Bernard Czapliński, i przywiózł pośmiertną maskę Wicka. Zrobił ją Stanisław Bieńka, student medycyny, który także od początku wojny włóczony był po różnych obozach. Dwa miesiące przed śmiercią brata pracował w rewirze chorych na tyfus. Z bratem znali się jeszcze sprzed wojny, ponieważ także był harcerzem. W ostatnich dniach, kiedy Wicek przychodził pomagać chorym, i potem, kiedy leżał już chory, często ze sobą przebywali. Po śmierci brata zastanawiał się, co ma zrobić, żeby choć cząstkę brata zabrać do kraju. Ponieważ w tym pomieszczeniu było trochę wapna, postanowił zrobić odlew maski. Nigdy wcześniej tego nie robił, ale udało się. Kiedy rano więźniowie szli do pracy, zawołał ks. Czaplińskiego i oznajmił mu, że brat nie żyje. Gdy więźniowie wracali z pracy, ponownie zwrócił się do ks. Czaplińskiego i zapytał, które z palców księdza są konsekrowane. Wyciągnął z nich dwie cząstki kostek. Jedną z nich zagipsował w masce, drugą natomiast umieścił w kawałku wapna, z którego zrobił mały kawałek kredy. Wieczorem, podczas modlitw za Wicka, księża wpadli na pomysł napisania wspomnień o bracie. Najwięcej natrudzili się przy tym ks. Czapliński i ówczesny kleryk werbistów Marian Żelazek. Ten ostatni spisywał wspomnienia w ubikacji, bo tylko tam można było to niepostrzeżenie czynić. Następnie maskę wraz ze wspomnieniami wyniesiono na plantację i zakopano. Postanowiono, że ten, kto przeżyje, przewiezie zakopane rzeczy do Polski. Po wyzwoleniu obozu były problemy z odszukaniem zakopanego skarbu, jednak w końcu odnaleziono to miejsce. I tak maska trafiła do nas.

- Jak Państwo zareagowali na to, że wokół Wicka tworzy się kult, a część osób zaczyna myśleć o procesie beatyfikacyjnym?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Nie pamiętam, kiedy usłyszeliśmy słowa o ewentualnej beatyfikacji. Było to na pewno kilka lat po wojnie. Kiedy ks. Czapliński został biskupem, prosił nas zawsze o modlitwę. Gdy mama pytała: „Ale właściwie o co my mamy się modlić?”, powtarzał, że mamy modlić się o pomoc do Wicka. Tatuś mówił wtedy: „Jak my mamy modlić się do Wicka? Dlaczego do niego, przecież on nie jest żadnym świętym orędownikiem?”. A ks. Czapliński zawsze prosił o modlitwę do niego. Pamiętam także, że przez długie lata księża, którzy przeżyli obóz, zjeżdżali się w rocznicę śmierci Wicka. Obchodzono to bardzo uroczyście. Ponieważ księża nie celebrowali wówczas wspólnie Eucharystii, rozchodzili się w tym samym czasie do różnych ołtarzy i modlili się, m.in. także o beatyfikację Wicka.

- Czy Pani modliła się za wstawiennictwem brata?

- Nie. Kiedy byliśmy całą rodziną w Pelplinie, to ojciec franciszkanin, przed którym składaliśmy zeznania, już w trakcie procesu zapytał mnie: „A ty jak modlisz się za wstawiennictwem brata?”. Odpowiedziałam, że ja się wcale nie modlę do brata. On na to: „Jak to, nie modlisz się do brata? Dlaczego? Przecież my wszyscy tu obecni modlimy się i prosimy, aby za jego życie wyniósł go Bóg na ołtarze”. Uważałam, że ja - jako najbliższa jego rodzina - nie powinnam modlić się do niego. Od tego dnia zmieniło się jednak, zaczęłam się modlić. Tatuś już w tym czasie nie żył. Myślę, że my z mamą patrzyłyśmy od tego dnia na Wicka inaczej.

Reklama

- Jak przyjęła Pani decyzję, że Wicek zostanie wyniesiony na ołtarze i to w dodatku prawdopodobnie w Toruniu?

- Bardzo głęboko to przeżyłam. Moment ten był związany z bp. Andrzejem Suskim. To przede wszystkim dzięki jego staraniom wszystko się tak zakończyło. Po powstaniu naszej diecezji podarowaliśmy Biskupowi Pamiętnik Wicka. Bp Suski słyszał już wcześniej o nim. Kiedy studiował w Rzymie, odbywała się akurat kanonizacja św. Maksymiliana Kolbego. Wtedy też Prymas kard. Stefan Wyszyński powiedział, że następnym wyniesionym na ołtarze powinien być ks. Frelichowski. Kiedy więc został biskupem diecezji toruńskiej, ucieszył się, że będzie mógł się o to starać. Wszystko zaczęło nabierać odpowiednich kształtów. Uwierzyliśmy, że zostanie wyniesiony na ołtarze. Pojawiła się nawet myśl, że będzie to możliwe podczas pobytu Ojca Świętego w Toruniu.

- A jak wspomina Pani sam moment pobytu Papieża w Toruniu?

- Niezwykłym przeżyciem było dla mnie to, że miałam zanieść relikwiarz. Po kilku nieprzespanych nocach pomyślałam, że właściwie ja nie mogę sama go nieść. Chociaż jestem jedyną żyjącą osobą z najbliższej rodziny Wicka, to jednak relikwiarz powinien zanieść także dr Stanisław Bieńka, który narażał swoje życie, aby jakaś cząstka brata pozostała pośród nas. To przecież był jego pomysł. Tak też się stało.

- Jak modli się dzisiaj za wstawiennictwem bł. ks. Stefana jego siostra?

- Ja się nie modlę, ja z nim rozmawiam o wszystkim, co się dzieje. Mam go tu bardzo blisko. Mówię mu: „Widzisz Wicek, dzisiaj wydarzyło się to i to. Jak ty byś postąpił?”. Rozmawiam z nim szczególnie w nocy, kiedy nie mogę zasnąć. Przychodzą wtedy do głowy różne myśli i zdarzenia z całego minionego dnia. Wszystkie je przedstawiam Wickowi. Proszę go o łaski, i jestem przekonana, że on te moje troski przekazuje dalej.

- Dziękuję za rozmowę.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

2024-05-10 13:22

[ TEMATY ]

Raymond Nader

Karol Porwich/Niedziela

Raymond Nader pokazuje ślad, który zostawił mu na ręce św. Szarbel

Raymond Nader pokazuje ślad, który zostawił mu na ręce św. Szarbel

W Duszpasterstwie Akademickim Emaus w Częstochowie miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Raymond Nader, który przeżył niezwykłe doświadczenie mistyczne w pustelni, w której ostatnie lata spędził św. Szarbel, podzielił się swoim świadectwem.

Raymond Nader jest chrześcijaninem maronitą, ojcem trójki dzieci, który doświadczył widzeń św. Szarbela. Na początku spotkania Raymond Nader podzielił się historią swojego życia. – Przed rozpoczęciem studiów byłem żołnierzem, walczyłem na wojnie. Zdecydowałem o rozpoczęciu studiów, by tam zrozumieć istotę istnienia świata. Uzyskałem dyplom z inżynierii elektromechanicznej. Po studiach wyjechałem z Libanu do Wielkiej Brytanii, by tam specjalizować się w fizyce jądrowej – tak zaczął swoją opowieść Libańczyk.

CZYTAJ DALEJ

Św. Maciej Apostoł

[ TEMATY ]

święty

Mathiasrex, Maciej Szczepańczyk/pl.wikipedia.org

Maciej został wybrany przez Apostołów do ich grona na miejsce Judasza (por. Dz 1, 15-26). W starożytności chrześcijańskiej krążyło o św. Macieju wiele legend. Według nich miał on głosić Ewangelię najpierw w Judei, potem w Etiopii, wreszcie w Kolchidzie, a więc w rubieżach Słowian. Miał jednak ponieść śmierć męczeńską w Jerozolimie, ukamienowany jako wróg narodu żydowskiego i jego zdrajca.Wśród pism apokryficznych o św. Macieju zachowały się jedynie fragmenty tak zwanej Ewangelii św. Macieja oraz fragmenty Dziejów św. Macieja. Oba pisma powstały w III wieku i mają wyraźne zabarwienie gnostyckie. Relikwie Apostoła są obecnie w Rzymie w bazylice Matki Bożej Większej, w Trewirze w Niemczech i w kościele św. Justyny w Padwie. Św. Maciej jest patronem Hanoweru oraz m.in. budowniczych, kowali, cieśli, cukierników i rzeźników.

CZYTAJ DALEJ

Wstrząs w KWK Mysłowice-Wesoła; nie żyje dwóch górników

2024-05-14 10:59

[ TEMATY ]

górnicy

PAP/Kasia Zaremba

Nie żyje dwóch górników, którzy zostali poszkodowani we wstrząsie w KWK Mysłowice-Wesoła. Wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej Rajmund Horst przekazał, że lekarz potwierdził zgon dwóch mężczyzn, których ciała przetransportowano na powierzchnię.

"Prowadzona akcja ratownicza zmierzała do dotarcia do czterech pracowników, z którymi nie mieliśmy kontaktu. Udało się dotrzeć i wytransportować trzech pracowników. Niestety w przypadku dwóch lekarz stwierdził zgon" – powiedział Horst.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję