Czas ten nazywany bywa jakże trafnie „wojną postu z karnawałem”. Tak jak słynny obraz Pietera Bruegela Starszego czy song Jacka Karczmarskiego. Nastał czas graniczny. Jeszcze w uszach
brzmią nam karnawałowe rytmy, jeszcze w głowie nam „tłuste czwartki” i „śledziki”, ale już powoli i cicho nadchodzi inny w klimacie
i wyrazie czas. Rzec można - poważniejszy. W kościele ksiądz w najbliższą środę posypie nam głowy popiołem, mówiąc: „Prochem jesteś i w proch
się obrócisz” lub „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Oba te zdania brzmią ostrzegawczo, pouczająco, i jakby napominająco. Dlaczego akurat popiół,
kojarzony ze śmiercią, z unicestwieniem, z marnością, z czymś co znika rzucone na wiatr? I gdyby nie znak krzyża, który ksiądz czyni na naszym czole,
byłoby tak rzeczywiście. Wszystko to marność nad marnościami, że zacytujemy biblijnego mędrca Koheleta. Ten graniczny czas skupia w sobie cały dramat ludzkiego życia - ciągłą konieczność
wyboru, nastające po sobie karnawały i posty. Od tej środy - Środy Popielcowej rozpocznie się Wielki Post.
Może to pytanie wyda się niektórym dziecinnie proste, ale co wiemy o Wielkim Poście? Ostatnie badania dotyczące stanu wiedzy religijnej tzw. szarego katolika nie nastrajają optymistycznie
- więc tym, którzy wiedzą dla przypomnienia, natomiast mało zorientowanym dla jasności:
Wielki Post to szczególny okres naznaczony działaniem Ducha Świętego i przeznaczony dla nawrócenia się ludzi do Boga. Chwila na opamiętanie się, na powrót do Domu Ojca. W tym
celu musimy dokonać „przewietrzenia” duszy. Duchowego liftingu. Przebudzenia z głębokiego, trwającego czasem wiele lat letargu. Wielu z nas trwa w tym stanie
hibernacji z wygody, przyzwyczajenia, lęku przed nieznanym, lęku przed tym, czego może od nas zażądać Jezus.
- Ludziom Wielki Post kojarzy się ze smutkiem, umartwieniami, jakąś szarością. Tymczasem okres ten może stać się źródłem wielkiej radości, jeśli poszukujemy duchowego wzrostu -
przekonuje Kamil. - Cenna rzecz zawsze kosztuje. Także w wymiarze duchowym. Najtrudniej zatrzymać się w tym codziennym pędzie... Pracuję po 10,12 godzin na dobę, plus dojazdy.
Potem obowiązki rodzinne - bo jestem mężem i ojcem. Ile czasu zostaje? Myślałem, że nic. Zasypiałem z Ojcze nasz na ustach i wszystko. Teraz wiem, że czas na modlitwę,
nawet na rekolekcje to numer jeden. Dopiero do tego dopasowuję resztę życia. I wiecie co - mam na wszystko czas.
- Kiedyś na rekolekcjach kazano mi zrobić taki eksperyment - pół godziny w zupełnej ciszy, bez ruchu, sam na sam ze swoimi myślami. Wiecie, co zrobiłem - zwyczajnie
zasnąłem... - wspomina Witold. - Byłem tak zmęczony codzienną harówką, że nawet nie wiem, kiedy zleciałem z hukiem z krzesła. Moim zdaniem Wielki Post jest po to, by
odnaleźć w sobie jakąś pierwotną potrzebę duchowej przemiany. Ktoś, kto przeznacza życie na zarabianie pieniędzy, powinien zrozumieć, że na Sądzie Ostatecznym Bóg go nie zapyta, ile godzin
spędził w biurze czy na budowie. Powiedziałem sobie kiedyś - czy ja kogoś zabiłem, żeby tak gnać, jakbym uciekał? Trzeba się kiedyś zatrzymać. Być może wtedy zauważymy u siebie
wiele złych nawyków, słabości i niemocy. Cechy, które utrudniały nam kontakt z bliskimi, ze współpracownikami, z przyjaciółmi. Może nie jesteśmy tacy cacy,
idealni, szlachetni i w ogóle nienaganni. Być może jesteśmy zdolni do robienia rzeczy okropnych i jakoś to sobie zawsze wytłumaczyć. I, daj Boże, że w ten właśnie
Wielki Post zechcemy zrobić coś ze swoim życiem...
- W słowach, że Chrystus nie przyszedł do tych, którzy są w porządku, jest nadzieja dla tych, którym nieustannie plączą się w życiu drogi - tłumaczy Staszek.
- Dla tych wszystkich grzesznych, roztrzepanych, zapominalskich, małodusznych egoistów, którzy nieustannie upadają. Jedyne co w nich (w nas) piękne - to siła, z jaką
podnoszą się po kolejnym ciosie. Skąd czerpiemy tę siłę?
- Czas Wielkiego Postu to czas powrotu do miłosiernego Ojca; to czas dla trzech rzeczy: dla docenienia siły modlitwy, siły jałmużny i siły postu. Przez 40 dni, licząc od Środy Popielcowej,
ten plan zajęć powinien zostać wkalkulowany w rozkład dnia katolika. Bez rozgłosu, hałasu, szumnych obietnic - po prostu - zróbmy to - przekonuje ks. Marek, ceniony rekolekcjonista.
- Wykorzystajmy ten czas na nawrócenie serca. Bez tego pokuta i jałmużna staną się pokazówką bez większego znaczenia.
- Niektórzy specjaliści od diet odchudzających powołują się na Pismo Święte zalecające post jako metodę utrzymania ciała w zdrowiu. Ograniczenie jedzenia nie może być jednak celem
samym w sobie. To głupie - mówi Joasia, która eksperymentuje z dietami. - Post pojmowany jest przez chrześcijan z wyższych racji - z natchnienia
Ducha Świętego, by przypomnieć sobie, że „nie samym chlebem żyje człowiek”, by umartwiając ciało, zwrócić swoje myśli ku Bogu. Oczyścić umysł, oczyszczając ciało. Zwrócić uwagę, że w świecie
ludzi sytych mieszkają także głodni, cierpiący niedostatek. Ta myśl nie powinna dawać nam spokoju, skłaniając do pomocy biednym, opuszczonym, samotnym, pozbawionym szans na choćby rozmowę z drugim
człowiekiem.
- Zastanówmy się w ciszy modlitwy, co chcielibyśmy zmienić w sobie, w swoim życiu. - radzi Kamil - to dobry temat do myślenia na pierwszy tydzień
Wielkiego Postu. Nikt nie mówi o rewolucji, ale chodzi o rzecz drobniejszą. - Czy wytrzymam 40 dni bez papierosa? Oho, już widzę miny nałogowców. Bez kieliszka alkoholu, nawet
wina do obiadu? Bez cukierka, ciastka z kremem czy choćby snikersa? Bez kina w weekend, dyskoteki, baru z kolegami... Czegokolwiek, czego odmawianie sprawi nam trudność.
Wybierz coś na miarę twoich sił, a potem ćwicz ten zwyczaj codziennie. Nie zrażaj się niepowodzeniami czy nikłym skutkiem twoich wysiłków. Pamiętaj - od czasu do czasu, zamiast szukać
uporczywie swoich błędów, warto wyłowić to, co szlachetne, dostrzec darowane ci dobrodziejstwa i podziękować.
Każdy z nas nosi w sobie niezmierne skarby. Wielki Post jest po to, abyśmy mogli odkryć to bogactwo i się nim ucieszyć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu