Gdy na świat przychodzisz, człowiecze,
Rzucony jesteś na szalę.
Bo Waga ta będzie
Ważyć uczynki twe stale.
Na lewej szali
Jest na pierwszym miejscu
W służbie Bożej lenistwo.
Jest chciwość, jest kłamstwo,
Nieczystość.
Jest duma,
Jest szczęście, dostatek,
Hulanki, swawola,
Śmiech - to jest stały dodatek.
Tu nie ma zmartwień,
Tu się nie smucisz,
Fortuna tu ciągle sprzyja,
Portfel masz pełny,
Zda się - wszystko możesz,
Drzwi dla cię stoją otworem.
A teraz zważ, mija twój czas,
Słońce zachodzi wieczorem.
Czy to naprawdę nic nie waży?
Gdzie byłeś? Jak żyłeś?
Czemu nie stałeś na straży?
Na drugiej szali, tej po prawej stronie,
Ciężkie jest wszystko, co zważysz,
Miłość bliźniego, cierpienia, pokora,
Modlitwa o pokój dla świata,
Tu ostatni grosz twój,
Co nieraz ratował brata.
Niejeden czyn twój, bracie
Uratował bliźnich,
Tu czyn najmniejszy niezauważony
Będzie policzony tobie.
Na szali tej są najcięższe łzy,
Kiedyś dla świata umierał.
Są jak brylanty,
Jak rosa perlista
Czyżeś ich dużo uzbierał?
Tu życia całego udręka,
Ale to one są najdroższe w świecie
Jak Chrystusowa Męka.
Ja, Waga, ważę sprawiedliwie.
Gdzie chcesz, możesz się postawić.
Bez udziału twojego
Bóg nie może cię zbawić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu