Lew Tołstoj w noweli Ile ziemi potrzebuje człowiek? opowiada o człowieku, któremu obiecano, iż otrzyma na własność tyle ziemi, ile zdąży obejść w ciągu jednego dnia. Człowiek ten wyruszył z rana, aby
zatoczyć w marszu jak największe koło. Nie myślał o odpoczynku, o posiłku: szkoda czasu! Było już dobrze po południu gdy spostrzegł, że może nie zdążyć na czas, że pora wracać. Naturalnie przecenił swoje
siły i chęć posiadania. Nie zdążył dojść do punktu wyjścia, wyczerpany upadł niedaleko mety i zmarł. Nad usypaną mogiłą ktoś snuje refleksję: „Tyle właśnie ziemi potrzebuje człowiek”...
Nie wolno nam poprzestać na wartości świata materialnego. Bowiem fakt, że każdy z nas jest garścią prochu, jest również faktem, iż tę garść prochu Bóg umiłował. Z miłości Boga jesteśmy tym, kim jesteśmy.
To z tego prochu nas wymodelował, w tym m.in. nasz wspaniały mózg. To z tego prochu Boża miłość potrafiła ukształtować kochające ludzkie serce, z tego prochu powstaje arcydzieło, jakim jest każdy z nas.
Człowiek jest arcydziełem Bożej miłości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu