"Dziewczyny, panny go nie lubiły, traktowały jak jakiego pomylonego,
że brzydki, nieprzyjemny, wyrzutek... Był nieśmiały, a kobiety nie
lubią nieśmiałych. Nawet wśród rówieśników był samotny" - tak napisał
o Brunonie Schulzu Wiesław Budzyński. Biografię "Schulz pod kluczem"
promowano 18 czerwca w Domu Polonii przy Krakowskim Przedmieściu.
Promocja połączona była z otwarciem wystawy Drohobycz
- miasto Schulza. Jest to blisko 50 fotografii Drohobycza, które
Wiesław Budzyński zrobił w sierpniu 1999 r. Te zaskakujące zdjęcia,
będące plonem wędrówek śladami Brunona Schulza, przywołują i przypominają
polski Drohobycz II Rzeczpospolitej - świetność tego miasta i jego
mury. Budzyńskiego interesuje bowiem to, czego już nie ma, mieszkańcy,
których wymordowano lub wypędzono. Dlatego na zdjęciach nie ma ludzi.
Pozostały wille, piękne secesyjne kamienice, gmachy, świadczące o
świetności miasta Schulza.
- Te fotografie są etapem mojej pracy nad Schulzem -
opowiada Budzyński. Drohobycza wcześniej nie widziałem, nigdy w nim
nie byłem, ale doskonale znałem z przedwojennego planu. Dlatego,
jak w sierpniu 1999 r. wysiadłem z autobusu na dworcu w Drohobyczu,
to dokładnie wiedziałem, jaką trasą mam iść. Nawet służyłem za przewodnika
parze przedwojennych Drohobyczan, którzy przyjechali wraz ze mną
i byli zupełnie zagubieni.
Na wystawie, obok prac Budzyńskiego, znajdują się również
zdjęcia fotoreportera Gazety Wyborczej Michała Mutora, który sfotografował
słynne malowidła Schulza. Niedługo potem wywieziono je do izraelskiego
instytutu Yad Vashem. Budzyński nie krył swojego oburzenia tym faktem.
- To była po prostu zwykła kradzież. Wszystko co Schulz stworzył,
także owe freski ukradzione z tzw. kwatery Landaua, przynależy do
Polski. Zawłaszczenie tych dóbr jest zamachem na polską kulturę.
W dodatku panowie z Yad Vashem nam grożą. Już były przypadki zastraszania
dziennikarki, która się tym tematem szerzej zajmuje. Ale nas nie
zastraszą, nie ma obawy - mówił Budzyński.
Bardzo interesujące, unikatowe fotografie Budzyńskiego
można także odnaleźć w jego książce-biografii Schulz pod kluczem.
Wiesław Budzyński jest autorem kilku znakomitych książek, m.in o
Krzysztofie Kamilu Baczyńskim. Teraz zajął się Schulzem, gdyż, jak
twierdzi, w Polsce to postać ciągle zbyt mało znana. - A jest to
jeden z trzech największych, obok Gombrowicza i Witkacego, polskich
pisarzy XX w. - podkreśla Budzyński.
Autor umie docierać do tajemnic i ludzi, umie ich pokazać
tak, że czytelnik ma wrażenie, że sam obcuje z bohaterem książki,
jakby słuchał jego opowieści i dotykał rzeczy wielkich. - Maestria
Budzyńskiego polega też na tym - zauważa recenzentka Barbara Sułek-Kowalska
- że ukazując swego głównego bohatera, przedstawia zarazem kogoś
całkiem innego, osobę jakby z drugiego planu. W Schulzu pod kluczem
takim drugim bohaterem jest Jerzy Ficowski, dla którego Budzyński
nie kryje atencji, oddając hołd temu niezwykłemu badaczowi Schulza.
Budzyński zaskakuje bardzo dociekliwym spojrzeniem na
Schulza, który jawi się nie tylko jako wielki twórca, ale przede
wszystkim człowiek o bardzo skomplikowanej psychice, głęboko osadzony
w historii swego miasta i kraju.
Książka zaczyna się od znakomitej charakterystyki osobowości
Schulza. Wyłania się obraz osoby ciężko neurotycznej, bojącej się
życia i ludzi. Źle się czuł w ich towarzystwie. Mówił, że "żyje tylko
w głąb, a nie wszerz, jak inni ludzie". Izabella Czermakowa mówi,
że odnosiło się czasami wrażenie, że od reszty świata oddziela go
jakaś niewidzialna, nieprzebyta ściana, którą on sam na próżno usiłuje
przebić.
Miał też Schulz straszny lęk przestrzeni. Nawet - jak
opowiadają świadkowie - na zupełnie płaskim terenie w pobliżu Zakopanego,
w okolicach Kuźnic, kurczył się i niemal opierał rękami o ziemię,
tak bał się otchłani, przestrzeni przed sobą. Opowiadano, że w Warszawie
bał się chodzić środkiem chodnika, krył się pod murami i schodził
każdemu z drogi.
- Nieprzypadkowo zacząłem książkę od opisu jego osobowości
- podkreśla Budzyński. - Ta słabość była siłą Schulza. Dzięki swojej
ogromnej wrażliwości stworzył wielkie dzieła.
Schulz pod kluczem nie jest klasyczną biografią. Obejmuje
oczywiście całe życie pisarza - od korzeni rodzinnych, poprzez lata "
męki", czyli pracy w drohobyckim gimnazjum, wreszcie okres okupacji,
getto i tragiczne okoliczności śmierci. Wydaje się jednak, że w tej
książce cenniejsze jest co innego. Dzięki niej można lepiej zrozumieć
Schulza, który na ogół był postrzegany jako dziwny, mroczny i tajemniczy
pisarz. Budzyński odsłania więc kotarę, zza której wyłania się naprawdę
fascynujący człowiek...
Pomóż w rozwoju naszego portalu